Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Globus Polski. Zapiski [nl] z kopalni złota

Zapowiadając przed laty Budapeszt nad Wisłą, Jarosław Kaczyński prawdopodobnie nie zdawał sobie do końca sprawy, jak precyzyjnie to określenie oddaje sytuację partii rządzących w Polsce i na Węgrzech. W samym Budapeszcie, podobnie jak w Warszawie i niemal wszystkich dużych miastach w Polsce, populiści nie mogą liczyć na wyborcze zwycięstwo. Te – w skali kraju – zapewniają im głosy na wsi i w mniejszych ośrodkach. Tak było i w przypadku spektakularnego niedzielnego tryumfu, jaki Orban i jego Fidesz odnieśli nad zjednoczoną opozycją.

Nie chciałbym siać defetyzmu, ale wybory na Węgrzech zdają się pokazywać, że to, co udało się w Stanach Zjednoczonych, w naszej części kontynentu europejskiego może być niemożliwe do wykonania. Mam na myśli odsunięcie od władzy autokratycznie nastawionych populistów i przywrócenie liberalnej demokracji. Zresztą i w USA – było, nie było, okrzepłej demokracji z prawie 250-letnią tradycją – też nie odbyło się to bez przeszkód (atak na Kapitol). A przede wszystkim, miało miejsce po jednej kadencji rządów Trumpa. Kto wie, być może po kolejnej i tam nie byłoby już czego zbierać? 

Wydaje się, że węgierski przypadek powinien zostać bardzo szczegółowo przeanalizowany przez demokratyczną opozycję w naszym kraju. Bo co do tego, że PiS pilnie studiuje na bieżąco kolejną lekcję węgierskiego, nie ma najmniejszej wątpliwości. I tak jak Orban, Kaczyński cokolwiek robi, robi to wyłącznie, w celu umocnienia swojej pozycji przed kolejnymi wyborami. Przykład najświeższy: Urząd Komunikacji Elektronicznej zezwolił TVP na nadawanie do końca 2023 roku w starym systemie technicznym. Pozostali nadawcy muszą nadawać w systemie, który nie będzie dostępny w około dwóch milionach gospodarstw domowych, o ile właściciele nie wymienią odbiorników i anten na nowsze. Co oznacza, że ci, którzy tego nie zrobią, będą skazani wyłącznie na propagandę Kurskiego i spółki. Jak żart brzmi uzasadnienie tej decyzji – TVP została potraktowana specjalnie, „w związku z wojną w Ukrainie”.

Nawet ci, którzy od początku mówili, że ta wojna to polityczna żyła złota dla PiS, nie spodziewali się chyba, że Zjednoczona Prawica, kopiąc, zejdzie aż do takiego poziomu.

A skoro już o brudnych zagrywkach mowa, warto może wspomnieć dwa słowa o powrocie tematu rzekomego zamachu w Smoleńsku. Słyszymy, że zbrodnicze zachowanie Putina w Ukrainie uprawdopodobnia tę tezę. Cóż, logiki jest w tym tyle, co w starym dowcipie o tym, jak milicja aresztowała bacę za pędzenie bimbru, bo znalazła u niego aparaturę do produkcji zacieru. ­

­– W takim razie aresztujcie mnie za gwałt, bo do tego też mam aparaturę – ripostował zatrzymany.

Bo z faktu, że ktoś jest zdolny do popełnienia przestępstwa, nie wynika, że je faktycznie popełnił. Do tego trzeba dowodu. Szczególnie w sytuacji, kiedy – mimo 12 lat szaleństw Macierewicza – nadal wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z wypadkiem, a nie działaniem celowym.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka