Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Hossa nowa oferta Wiszące Ogrody - Osiedle doskonale skomunikowane

Kartka z kalendarza. [nl] 10 lipca 1969 r. zmarł Bogumił Kobiela

W Gdańsku chyba był szczęśliwy. Tu wszystko się dlań zaczęło, ale i  - co za smutne zrządzenie losu - skończyło. Po wypadku samochodowym, któremu uległ w lipcu 1969 roku w okolicy Bydgoszczy, został przewieziony do gdańskiego szpitala. Tam zmarł - mówi Krystyna Łubieńska.
Bogumił Kobiela jako Kaligula. Z prawej - Krystyna Łubieńska w roli Caesonii. Teatr Wybrzeże 1959. (fot. Tadeusz Link | MNG)

Na Wybrzeżu debiutował. W 1953 roku. Jak wtedy wyglądał? Sopocki poeta Jerzy Afanasjew sportretował go tak: „Szczupły, elegancki, kobieciarz, przystojny, „profilowany”, rozporządzający wielką skalą głosu, wybijający się wielkim głosem ponad tłum (wysoka amplituda), upajający się własnym głosem, śmiejący się głośno, „natężający się”, cieszący się własnym życiem, zamknięty, lubiący jedzenie, plażę, z rękoma w kieszeniach, kluczyki od motocykla, surrealista, anegdociarz, zafrapowany własnymi sprawami”.

Przybył na Wybrzeże po studiach, z grupą absolwentów krakowskiej szkoły teatralnej, w grupie tej byli też m.in.: Zbigniew Cybulski, Leszek Herdegen, Kalina Jędrusik. Przywiozła ich tu Lidia Zamkow, która została kierownikiem artystycznym gdańskiego teatru. Na tych deskach Kobiela grał i reżyserował do 1960 roku. Z trzyletnią przerwą (1955-58), gdy - wraz ze Zbigniewem Cybulskim - został oddelegowany przez teatr do pracy w teatrzyku studenckim Bim-Bom. Pisał tam teksty, reżyserował, był aktorem. W tym czasie, także obaj, stworzyli w Sopocie eksperymentalny Teatr Rozmów.

W archiwach zachowały się zdjęcia ze spektakli, w których grał na gdańskiej scenie. Był Wajnonenem w „Tragedii optymistycznej” (1954), Robinsonem w „Pannie bez posagu” (1954), Attache w sztuce „Pan Puntila i jego sługa Matti” (1955). Największy jego popis to tytułowa rola w „Kaliguli” K.H. Rostworowskiego (1959), wreszcie rola ostatnia na Wybrzeżu - Hieronim w „Pierwszym dniu wolności” (1960).

O jego kreacji w „Kaliguli” recenzenci pisali: „Kobiela zagrał swą wielką rolę, nie wiem, czy nie największą w dotychczasowej karierze artystycznej”. Albo: „Kaligula - to wielka rola Bogumiła Kobieli. Kobiela gra niezwykle inteligentnie. Nie zgrywa się, choć rola jego daje tyle po temu okazji. Środkami bardzo nowoczesnego, niesztampowego aktorstwa - oddaje szamotanie się Kaliguli, jego bezlitosną samowiedzę, paranoiczność i infantylizm. Raz jest jak gdyby obojętnym na wszystko starcem - to znów śmiertelnie przerażonym dzieckiem. Budzi litość, wstręt i grozę. To dużej miary kreacja”.

PRZECZYTAJ TEŻ  95 lat temu urodził się Zdzisław Maklakiewicz

- Często go wspominam, trudno uwierzyć, że żył ledwie 38 lat, że nie ma go już ponad pół wieku - mówi aktorka Krystyna Łubieńska, która partnerowała Kobieli m. in. w "Kaliguli" jako Caesonia. -  W Gdańsku chyba był szczęśliwy. Tu wszystko się dlań zaczęło, ale i  - co za smutne zrządzenie losu - skończyło. Po wypadku samochodowym, któremu uległ w lipcu 1969 roku w okolicy Bydgoszczy, został przewieziony do gdańskiego szpitala. Tam zmarł. Ale wspominając Bobka, nie można się smucić... Kochał żartować! Uwielbiał wygłupy, surrealistyczne żarciki, do dziś wspomina się, jak to w sopockim mieszkaniu na Świerczewskiego w dniu swoich imienin przyjmował gości, stojąc na postumencie... nagusieńki!

Bogumił Kobiela zmarł  10 lipca 1969 roku w gdańskim szpitalu w wyniku obrażeń po wypadku samochodowym, do którego doszło 2 lipca w Buszowie koło Koronowa. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze