Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nowy dyrektor RDLP zmieni politykę leśną na Pomorzu?

Czy po zmianie władzy zmieni się polityka leśna na Pomorzu? Czy uda się powstrzymać wycinki w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym? Jaki wpływ na gospodarkę leśną będą mieli mieszkańcy, aktywiści i samorządowcy? I czy uda się uratować pomorskie lasy przed globalnym ociepleniem? Na te i wiele innych, ważnych dla środowiska pytań odpowiada w pierwszej długiej rozmowie Andrzej Schleser, nowy Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku.
Nowy dyrektor RDLP zmieni politykę leśną na Pomorzu?

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Dyrektor generalny Lasów Państwowych złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie zakupu z upustem na terenie RDLP w Gdańsku trzech mieszkań. Jedno z nich kupił były szef RDLP Bartłomiej Obajtek. A pozostałe dwa?
Mniej więcej wiem, o które mieszkania chodzi, ale dziś tego pani nie potwierdzę. Muszę to zweryfikować. Tak jak wiele innych spraw. Kiedy rozmawiamy (poniedziałek, 22 bm red.), jestem dyrektorem od tygodnia i dwóch godzin i nadal piętrzy się przede mną masa zadań - od Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, przez kwestię certyfikatu FSC, po te mieszkania. Trzeba też pamiętać, że przed siedmioma laty dokonałem "leśnej apostazji" i przez ten czas w ogóle nie pracowałem w Lasach Państwowych.

To jak przebiegała pana kariera zawodowa?
W Lasach Państwowych pracowałem 28 lat, z tego siedem w RDLP w Gdańsku. Potem w Dyrekcji Generalnej LP, skąd przeszedłem do spółki Polskie Domy Drewniane, a ostatnio prowadziłem działalność gospodarczą.

Jak po powrocie ocenia Pan sytuację w lasach podległych RDLP w Gdańsku?
Po latach pracy w biznesie widzę dużą różnicę. Niestety, na minus.

Zrobił Pan już bilans otwarcia?
Jestem w trakcie. To też wymaga czasu. RDLP jest dużą jednostką, obejmującą 15 nadleśnictw i Zakład Przerobu Drewna. Pracuje tu około 240 leśniczych, mamy 300 tys. ha lasu. Muszę przeanalizować dokumenty, decyzje, umowy, czekają mnie spotkania z samorządami. Postawiłem sobie za zadanie, by w pracy opierać się na trzech zasadach: kompetencji, transparentności i odpowiedzialności. Czuję już na barkach presję odpowiedzialności nie tylko za moich pracowników. Oczekiwania społeczne wobec lasów są dzisiaj ogromne. W ubiegły piątek spotkałem się z nadleśniczymi, a w sobotę z grupą aktywistów ekologicznych, których poprosiłem, by pokazali mi las swoimi oczami. Zabrali mnie na Górę Schwabego w TPK.

Umowa koalicyjna wskazuje, że 20 proc. najcenniejszych obszarów leśnych zostanie wyłączone z wycinki. Czy już teraz można wskazać takie cenne miejsca na Pomorzu?
Odpowiem przewrotnie - wszystkie lasy na Pomorzu są cenne.

Czyli koniec z wycinką?
Zróbmy sobie skalę od zera do stu. Zero - w ogóle nie tniemy, sto - tniemy wszystko. Między tym musimy znaleźć consensus. I tu jestem zwolennikiem zrównoważonej gospodarki. Czy pani wie, że definicję zrównoważonej gospodarki wymyślił leśnik, Hans Carl von Carlowitz? Koncepcja ta obejmuje: ochronę środowiska, gospodarkę i społeczeństwo. Trzeba zbilansować trzy aspekty. Czy wyobraża sobie pani, że zabierzemy z tego pokoju wszystkie produkty, wykonane z drewna? Stół, krzesła, biurko, szafki? I to jest aspekt gospodarczy. Z drugiej strony mamy dziś kryzys klimatyczny, co widać gołym okiem. Za chwilę zmieni się nam struktura gatunkowa w lasach. Modele matematyczne Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku mówią, że w przeciągu 50 lat sosna na terenie Pomorza straci optimum swojego występowania.

Ze względu na suszę?
Oraz podwyższoną temperaturę. Przy obecnym wzroście temperatur sosny stosują własną strategię przetrwania, zamykając szparki, przez które następuje wymiana gazowa. One się zwyczajnie duszą! Przez ostatnie 150 lat przeciętna wysokość tych drzew rosła, jednak w tej chwili sosny zmieniają swoją strategię, "uciekając" w korzenie. Będą niższe, będą miały szersze gałęzie. To wszystko będzie także determinowało jakość surowca. Przemysł musi powoli zacząć się przestawiać.

Jakie gatunki drzew zastąpią sosny?
W tej chwili mówi się o bukach, klonach, robinii akacjowej. Warto już teraz zastanowić się, jak przygotować nasze lasy na zmiany klimatu. Jeśli nic nie będziemy robić, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że drzewa zaczną nam umierać.

Co trzeba zrobić?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. Od tego są nadleśniczy i leśniczy, by to robili. Moim zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie personelu na te wyzwania. A nie jest to łatwe. Mamy takie zmiany w przyrodzie, że praktycznie wszystkie książki z jakich do tej pory korzystaliśmy, są nieaktualne! Dynamika jest tak duża, ze nauka nie nadąża. A co dopiero praktyka. Trzeba więc szukać rozwiązać nieszablonowych i poruszać się trochę po omacku.

Zróbmy sobie skalę od zera do stu. Zero - w ogóle nie tniemy, sto - tniemy wszystko. Między tym musimy znaleźć consensus. I tu jestem zwolennikiem zrównoważonej gospodarki.

Z emocją mówi pan o zmianach klimatycznych.
Po to zostałem leśnikiem, by mieć wpływ na środowisko. Stąd moje zaangażowanie w budownictwo drewniane. To jest kolejny temat - za 8 proc. emisji dwutlenku węgla odpowiada budownictwo, a 40 proc. energii jest zużywane do ogrzewania budynków. Jeśli nie zaczniemy stawiać budynków, które nie potrzebują tej energii, możemy tylko opowiadać o przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym. W tym kontekście trzeba szerzej spojrzeć na to, co dzieje się w polskich lasach. Jest takie powiedzenie - nie widzę lasu, bo drzewa mi go zasłaniają. O tym mówiłem podczas spaceru z aktywistami. Las nie jest zbiorem pojedynczych drzew, to system. Nie możemy w nim ignorować powiązań i sieci zależności. Z jednym drzewem związane są różne gatunki grzybów, owady...

Nie ma co się dziwić, że ludzie tak bronią "swoich" lasów.
Kolega nadleśniczy opowiedział ostatnio, co się działo przy przerzedzeniu lasu w pobliżu osiedla domków jednorodzinnych. Właściciele domków stojących w pierwszym rzędzie przy lesie bardzo się cieszyli, bo do ich domów zaczęło docierać więcej światła. Drugi rząd protestował z powodu zmian w lesie, do którego mieszkańcy chodzą na spacery. Ta sama ulica, dwa rzędy domów i różne opinie.

Kiedy jednak oglądam mapy planowanych na ten rok wycinek, zamieszczone na stronach Fundacji Lasy i Obywatele, widzę na Pomorzu dużo czerwonych plam, oznaczających wycinkę w 2024 r.
Pytanie, jaką wycinkę. Musimy rozgraniczyć, czy to będzie wycięcie np. 30 proc. drzew, czy całości. Uważam działania Lasów i Obywateli za ważną inicjatywę obywatelską, ale na tej mapie powinno się wyraźniej oddzielić miejsca pełnej wycinki od rębni częściowej. Ponadto leśnicy mają obowiązek zalesić w przeciągu 5 lat obszar wycinki, więc powierzchnia leśna będzie stała.

Ja tam wolę prawdziwy las, a nie sadzonki, które za mego życia nie podrosną.
Warto na jakimś etapie przeprowadzić zabieg, by najsilniejsze egzemplarze miały więcej światła.

Po to zostałem leśnikiem, by mieć wpływ na środowisko. Stąd moje zaangażowanie w budownictwo drewniane. To jest kolejny temat - za 8 proc. emisji dwutlenku węgla odpowiada budownictwo, a 40 proc. energii jest zużywane do ogrzewania budynków. Jeśli nie zaczniemy stawiać budynków, które nie potrzebują tej energii, możemy tylko opowiadać o przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym

Będzie pan reagował na prośby mieszkańców, by zrezygnować z wyrębów zaplanowanych w PUL?
Artykuł 34 Ustawy o lasach mówi, że to nadleśniczy prowadzi samodzielnie gospodarkę leśną na swoim terenie. Stawiam na kompetentnych nadleśniczych, którzy będą współpracować z lokalnymi społecznościami. Jednym z dramatów ostatnich lat było, że pozycja nadleśniczego dramatycznie spadła. Znam kolegów nadleśniczych z Pomorza od lat. To są fantastyczni ludzie, świetnie znający swój teren i lokalne społeczności. Ale bywało i tak, że szedł obywatel do nadleśniczego i słyszał, że ten nic nie może, bo polecenie przyszło od dyrektora regionalnego. Dyrektor regionalny z kolei twierdził, że dyspozycje przysłano z Warszawy. Jechał więc obywatel do stolicy, by tam usłyszeć o art. 34 Ustawy o lasach i samodzielności nadleśniczego. Jeśli chcemy uzdrowić państwo, musimy przestrzegać prawa i zakresów kompetencji. Nie chce się wtrącać w kompetencję nadleśniczych. Moim zadaniem jest ich powołać i nadzorować.

Czy to znaczy, że oprócz dymisji uwikłanego w sprzedaż mieszkania dyrektorowi Obajtkowi szefa Nadleśnictwa Gdańsk, nie będzie pan już nikogo zwalniał?
Na to pytanie odpowiem w przyszłym tygodniu.

Ponad rok temu były wojewoda uchylił plan ochrony Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i od tamtej pory sprawą zajmują się kolejne sądy. Czy czy TPK powinien być lasem społecznym, czy gospodarczym?
Aglomeracja przy TPK liczy sobie milion mieszkańców, a las - 20 tys. ha. Oznacza to, że na mieszkańca przypada 5 m kw. lasu. Nie jest to dużo, więc nie sposób nie uwzględniać w tym lesie funkcji społecznych. Lasy TPK są bardzo cenne dla mieszkańców Trójmiasta i nie można ich ludziom zabierać. Pozostaje pytanie, w którym miejscu na skali od zera do stu ustawimy suwaki. Mam nadzieję, że będę mógł nad tym pracować, uwzględniając spojrzenie wszystkich stron.

Co pan sądzi o powołaniu rezerwatów w sopockich i w oliwskich lasach?
Mam zasadę, że nie rozmawiam o lesie, nie widząc go. Pojadę na miejsce, rozejrzę się, odpowiem. Generalnie nie jestem przeciwnikiem rezerwatów, ale trzeba sobie najpierw zadać pytanie - co my tam chcemy chronić? Na pewno trzeba zwiększyć ochronę przyrody, ale musimy wiedzieć w jakiej formie to zrobić.

Latem 2022 r. RDLP w Gdańsku wycofała się z certyfikacji gospodarki leśnej w systemie FSC, gwarantującej pozyskanie drzewa w ramach odpowiedzialnej gospodarki. Jak Pan to ocenia?
Bardzo negatywnie. Znam sytuację drzewiarzy i wiem, jak zła była to decyzja dla przemysłu leśnego. Szczególnie dla polskich, świetnie wyposażonych i nowoczesnych firm pracujących dla popularnego szwedzkiego producenta mebli. Konkurencja nie śpi. Biznes nie znosi próżni - tam gdzie z rynku bez brak certyfikatu FSC wypadną nasze firmy, wejdą inne. Przez ostatnie lata współpracowałem ze stowarzyszeniami przedsiębiorców leśnych, czyli ze stroną społeczną. I aktywnie zajmowałem się sprawami leśnictwa. Działałem też w stowarzyszeniu Energooszczędne Domy Gotowe i uważam, że w dobie zmian klimatycznych branża budownictwa ekologicznego jest niebywale ważna.

Jakie zyski odniosły Lasy Państwowe z rezygnacji z certyfikatu FSC?
Nie mam pojęcia. W najbliższą środę zamierzam wziąć na tapetę dokumentację związaną z decyzją mojego poprzednika w tej sprawie. Obawiam się, że z tygodnia na tydzień certyfikatu FSC nie przywrócimy - proces certyfikacji może trwać nawet półtora roku.

Nie da się ukryć, że masowe wycinki lasów w ostatnich latach zmieniły nastawienie opinii publicznej w stosunku do leśników. Co można zrobić, byśmy was znów bardziej polubili?
Uważam, że mamy świetnych leśników, ale trzeba zaprosić do dialogu wszystkie podmioty. Aby wrócić do rozmowy, ważne jest zwiększenie kontroli społecznej. Nie na zasadzie "my wam wszystko wytłumaczymy", ale "przyjdźcie, porozmawiamy". Kiedy jeszcze pracowałem w Starogardzie Gd., zwróciła się do mnie w celu nawiązania współpracy z leśnikami z Pomorza szwedzka agencja leśna. Zaprosiłem piętnastu nadleśniczych, którzy stanęli z jednej strony, a z drugiej - wójt szwedzkiej gminy, lokalny przedsiębiorca, drzewiarze. Szwedzka organizatorka spotkania zapytała: - Andrzej, gdzie są twoi partnerzy? To sprawiło, że spojrzałem inaczej na tę sytuację. Nie możemy dziś mówić, że naszymi partnerami są nadleśniczowie. Partnerem jest społeczeństwo, są organizacje, samorządy. Moim zadaniem jest otwarcie dla nich lasów.

W marcu minie rok od wyroku TSUE w sprawie, którą Polsce wytoczyła Komisja Europejska. Trybunał orzekł, że Polska łamie prawo środowiskowe UE, uniemożliwiając aktywistom zaskarżanie Planów Urządzania Lasu. Będzie pan na takie spotkania zapraszał wszystkich zainteresowanych?
Tak. Chciałbym w tym miejscu podziękować Pawłowi Szutowiczowi z Koalicji Las Jest Nasz za zorganizowanie sobotniego spaceru z aktywistami po lasach oliwskich. To spotkanie na pewno zdeterminuje moją kadencję na stanowisku szefa RDLP w Gdańsku. Chciałbym tak dobrać mój zespół, by znaleźli się w nim ludzie otwarci, mający predyspozycje do dialogu. Czasami ktoś jest dobrym fachowcem, ale nie umie rozmawiać z ludźmi.

Poluje pan?
Nie, wolę fotografować przyrodę. Nie jestem jednak przeciwnikiem gospodarki łowieckiej.

Pojawiają się opinie, ze polowania w TPK kolidują z funkcją społeczną parku.
Mamy Afrykański Pomór Świń, więc nie można wywozić stąd dzików. A populacja tych zwierząt się rozrasta w sposób niekontrolowany i pojawiają się doniesienia o ludziach poturbowanych przez dziki. Z drugiej strony strzelanie w mieście do dzików niesie ryzyko trafienia przypadkowej osoby. Trzeba to w jakiś sposób rozwiązać. Problem ten pojawił się także na mojej długiej liście, ale poprzedzają je ważniejsze kwestie, takie jak chociażby znalezienie na Pomorzu 20 proc. cennych lasów, wymagających ochrony. Na ten rok najważniejszy dla mnie jest Plan Urządzania Lasu dla Nadleśnictwa Gdańsk. Jeśli uda mi się znaleźć consensus społeczny, otworzyć lasy na dialog - swoje zadanie spełnię.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama