Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Magdalena Sroka: To bardzo zła ustawa. Zakłada, że już dziesięcioletnie dzieci można zakuć w kajdanki

Mam poczucie, że te ostatnie zmiany, które zachodzą zarówno w MEN, jak i w Ministerstwie Sprawiedliwości, mają na celu właśnie wychowanie sobie kolejnego pokolenia głosującego na PiS i Solidarną Polskę – mówi Magdalena Sroka, posłanka Porozumienia.
Magdalena Sroka
(fot. www.magdalenasroka.pl)

Apeluje pani do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich.

Apeluję, ponieważ to bardzo zła i fatalna w skutkach ustawa, która uwstecznia proces resocjalizacji młodych osób o całe dekady. Została przegłosowana na ostatnim posiedzeniu Sejmu i teraz czeka na podpis prezydenta. Fakt szkodliwych zapisów bardzo mocno podkreślają środowiska pedagogiczno-naukowe, na czele z prof. Markiem Konopczyńskim, który jest inicjatorem akcji „Stop lex maluchy za kraty”.

W jakich kwestiach ta ustawa jest szkodliwa i uwstecznia, jak pani mówi, proces resocjalizacji?

Jedno z rozwiązań zawartych w niej zakłada, że już 10-letnie dzieci będą mogły zostać umieszczone za demoralizację w placówce resocjalizacyjnej, wspólnie z 17-latkami i 18-latkami. Przebywanie dziesięciolatków czy nawet dwunastolatków razem z prawie zdemoralizowanymi dorosłymi osobami w jednej placówce, jest dla tych dzieci niebezpieczne. Poza tym, one, zgodnie z wszelkimi badaniami i opinią środowisk naukowych, nie są osobami w pełni świadomymi swoich czynów. I potrzebują raczej pomocy na poziomie rodziny, szkoły, ze strony psychologów i pedagogów. A o to państwo nie zadbało.

Za to ustawodawca chce, aby wobec tych dzieci można było użyć siły fizycznej, łącznie z kajdankami.

Ta ustawa pozwala na stosowanie wobec dzieci i młodzieży środków przymusu bezpośredniego, czyli użycia siły fizycznej, zakuwania w kajdanki, stosowania wobec nich pasów bezpieczeństwa i karnych izolatek. W jaki sposób można resocjalizować dzieci przy pomocy takich sposobów?

Jest jeszcze jeden zapis, który bulwersuje. Otóż dyrektorzy szkół będą mogli określać przejawy demoralizacji, a tym samym decydować o karze. Dyrektor, bez przygotowania, ma oceniać, co jest faktycznie przejawem demoralizacji młodego człowieka, a co nie. Do tej pory było to zadanie sądów rodzinnych. Teraz to na barki dyrektora spadłaby ta odpowiedzialność. I to on będzie decydować o karze w postaci, np., prac porządkowych na rzecz szkoły. Uczniowie często wykonują jakieś prace na rzecz swojej placówki, ale grupowo. Jeśli to będzie jednak kara ze wskazaniem na dane dziecko, będzie to forma napiętnowania. Nasz apel to nie jest jakieś widzimisię. Opieramy się na opiniach wielu ekspertów.

To, o co chodzi ustawodawcy tej szkodliwej ustawy?

Pamiętam słowa marszałka Ryszarda Terleckiego, który powiedział wprost, że trzeba sobie wychować wyborców. I mam poczucie, że te ostatnie zmiany, które zachodzą zarówno w Ministerstwie Edukacji Narodowej, jak i w Ministerstwie Sprawiedliwości, mają na celu właśnie wychowanie sobie kolejnego pokolenia głosującego na PiS i Solidarną Polskę. Ta ustawa świadczy o tym, że rządzący nie mają wiedzy na temat tego, w jaki sposób dzieciom należałoby w trudnych sytuacjach pomagać. Dlatego mówimy głośne nie tej ustawie i apelujemy do prezydenta o jej zawetowanie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka