Wyrok za zabójstwo Pawła Adamowicza. Dożywocie dla Stefana Wilmonta

Dożywotnie więzienie i możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 40 latach. Taki nieprawomocny wyrok do odbycia w warunkach terapeutycznych usłyszał w czwartek 16 marca 2023 roku 31-letni Stefan Wilmont. Obrona wnosiła o umorzenie postępowania w związku z opiniami psychiatrów wskazującymi na głęboko ograniczoną poczytalność mężczyzny lub wręcz jej brak, a oskarżenie dokładnie tego, co orzekł sąd.
Jacek
Wierciński
16.03.2023 / 09:59
Na żywo
godz. 13:00

- Żaden wyrok, nawet najsurowszy, nie zrekompensuje straty, jaką poniosła rodzina, przyjaciele Pawła, Gdańsk i Polska. Żaden wyrok ani kolejne tragedie wywołane przez świadomą politykę nienawiści, stosowaną przez obecną władzę i przychylne jej media, nie zatrzymają przemysłu pogardy, z którym mamy do czynienia - napisał w mediach społecznościowych Mieczysław Struk, marszałek Pomorza. 

godz. 11:27

– Chciał uzyskać rozgłos, stać się sławnym – mówiła o tym, co m.in. kierowało oskarżonym sędzia. Na dożywotnie więzienie – jak się dowiedzieliśmy – wpłynęła negatywna prognoza penitencjarna i liczne postępowania dyscyplinarne prowadzone wobec Stefan Wilmonta za kratami, „bardzo wysoki stopień szkodliwości społecznej czynu" czy „zupełnie bezrefleksyjne podejście" do zbrodni. – Niewątpliwie istnieje podejrzenie powtórzenia takiego zachowania – zaznaczyła przewodnicząca składu orzekającego, odnosząc się do domniemanych, przyszłych działań 31-latka.

Uczestnictwo w procesie terapeutycznym podczas odbywania kary jest zdaniem sądu „zasadne", bowiem skazany mężczyzna jest młody i w kontekście spodziewanych dla niego kolejnych kilkudziesięciu lat życia jest szansa na zmiany w jego osobowości. Jednak zwróciła uwagę, że obecnie Wilmont „jest osobą o znacznym stopniu zdemoralizowania", a ryzyko popełnienia przez niego kolejnych aktów przemocy za ekspertami z dziedziny psychologii określiła jako „bardzo duże".

Sąd przyznał 10 tysięcy złotych rekompensaty dla zastraszonego przez zbrodniarza konferansjera. Odmówił jednak zadośćuczynienia rodzinie Adamowiczów, która sama o nie nie wnosiła (prokuratura domagała się niemal 500 tysięcy złotych dla bliskich prezydenta).

Orzeczenie nie jest prawomocne, a apelacja obrony jest wysoce prawdopodobna. Ze względu na to, że orzeczenie zapadło dopiero w pierwszej instancji, do czasu jego uprawomocnienia zgodnie z wnioskami oskarżenia oraz pełnomocnikami oskarżycieli posiłkowych Wilmont spędzi w areszcie tymczasowym.

To w zasadzie nie ma znaczenia, czy będzie przedłużone aresztowanie, bo i tak przecież skończymy w oddziale terapeutycznym, gdzie ja będę panem doktorem i będę badał. Tak, że to nie ma znaczenia, a u mnie najlepiej – tak sam oskarżony Stefan Wilmont wypowiedział się już po ogłoszeniu wyroku, pytany przez sąd o stanowisko w sprawie przedłużenia tymczasowego aresztu.

Pielęgnował w sobie poczucie krzywdy, dlatego że uważał, że po pierwsze narzędzie, którego użył [pistolet sygnałowy] nie jest niebezpiecznym narzędziem. Nie zgadzał się z taką opinią sądu, a poza tym [uznał], że dostał za długi wyrok w związku z tym, że sąd uznał, że było to niebezpieczne narzędzie. Przez cały okres odbywania kary powtarzał to. To przejawiało się w tym, co mówił do współosadzonych, do rodziny na widzeniach i chciał o tym opowiedzieć światu. Dlatego wybrał właśnie taki moment, taką chwilę – mógł zrobić coś spektakularnego – relacjonowała na sądowym korytarzu prokurator Agnieszka Nickel Rogowska, oskarżyciel z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku,

Biorąc pod uwagę stan psychiczny oskarżonego, uzyskanie od niego nawet oświadczenia, o cofnięciu zgody na złożenie apelacji, nie byłoby dla mnie wiążące – powiedział po opuszczeniu sali sądowej – dopytywany o ewentualną apelację, obrońca, mecenas Marcin Kminkowski, który na pytania o komentarz wygłoszony przez Stefana Wilmonta po ogłoszeniu wyroku ocenił: Bez komentarza. To możemy tylko i wyłącznie podpiąć pod jego stan zdrowia psychicznego. Natomiast ja nie jestem psychiatrą.

Nic przywróci życia Pawła, nic nie przywróci życia ojca moich córek. Mam nadzieję, że ten wyrok nie zostanie podważony – krótko skomentowała wdowa po prezydencie Gdańska, Magdalena Adamowicz, a później stwierdziła: Chciałam tylko dodać jeszcze jedną rzecz – to, co powiedział kilka dni temu jeden z uczestników postępowania, że pamięć o Pawle Adamowiczu pozostanie i mam nadzieję, że pamięć o sprawcy jak najszybciej zaginie – apelując by „nie pokazywać takich sensacji”. Tylko na tym, jak dzisiaj powiedział w uzasadnieniu ustnym sąd, zależało temu człowiekowi.

Zaś brat Pawła Adamowicza – Piotr, poseł Koalicji Obywatelskiej zaznaczył, że ich ponad 90-letni ojciec wyroku nie doczekał, bowiem zmarł kilkanaście miesięcy przed jego orzeczeniem.

To się wydaje, że czas leczy rany. To jest takie potoczne powiedzenie i w nim jest bardzo, bardzo dużo prawdy, ale proszę zrozumieć rodzinę, która ponad cztery lata temu – w styczniu 2019 r. przeżyła bardzo wielką tragedię i z każdą rozprawą, śledztwem, choćby przygotowywaniem się do poniedziałkowych mów końcowych te obrazy tragiczne, których byliśmy świadkami – choćby ja, który byłem [przy umierającym prezydencie] przez cały czas w nocy na OIOM-ie – one powracają. To naprawdę nie jest łatwe. Dlatego też wyrok pierwszej instancji kończy pewien etap, ale absolutnie nie zamyka sprawy – zaznaczył Piotr Adamowicz, który podkreślił, że trauma zapewne wróci w momencie rozpatrywania apelacji obrony.

godz. 11:20

Jacek Karnowski - prezydent Sopotu i prezes Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski: - Wyrok jest uczciwy, także z tego powodu, że Stefan W. nigdy nie wykazał jakiejkolwiek skruchy za swój czyn. Zrobił to z pewnym wyrachowaniem i premedytacją. I tylko szkoda, , że wyrok nie obejmuje tych, którzy za pieniądze publiczne robili partyjną propagandę, skierowaną przeciwko Pawłowi Adamowiczowi, szczególnie w Telewizji Gdańsk i TVP INFO. Ta dawka hejtu i brudu wobec prezydenta Gdańska była zaskakująco duża nawet dla mnie.  

godz. 11:04

- Zaplanował zemstę – atak tak, by wszyscy mogli się dowiedzieć o jego krzywdzie – tłumaczyła sędzia Aleksandra Kaczmarek, która oceniła, że Stefan Wilmont działał „z zamiarem bezpośrednim”. Nazwała jego motywację „zasługującą na szczególne potępienie”, nie ma wyrzutów sumienia, skłania się do rozwiązywania problemów za pomocą agresji. Zaznaczyła, że motywy Stefana W. nie były polityczne. - Był on przypadkową osobą symbolizującą według oskarżonego jego wyimaginowane źródło krzywdy – mówiła o Pawle Adamowiczu. Przekonywała, że kara dożywotniego więzienia jest adekwatna do czynu o „szczególnej drastyczności”, a zachowania 31-latka na sali sądowej były albo agresywne, albo lekceważące [np. głośny śmiech].

godz. 11:01

- Zbrodnia z nienawiści zasługuje na szczególne potępienie. Zabójca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza – Stefan Wilmont – skazany na dożywocie. W końcu – skomentowała wyrok posłanka Lewicy Beata Maciejewska.

godz. 10:59

Wyrok skomentowała również prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która tuż po ogłoszeniu wyroku, na gorąco przyznała w mediach społecznościowych, że mimo tragicznej śmierci prezydenta Gdańska, hejt i pogarda nadal funkcjonują i to na porządku dziennym.

- Zabójca prezydenta Pawła Adamowicza Stefan W. skazany na dożywocie. Wyrok jest nieprawomocny. A fabryka pogardy, hejtu pracuje dalej i szczuje na myślących inaczej. Tylko my obywatelki i obywatele możemy to zatrzymać kartą wyborczą i codzienną troską o demokrację – uważa prezydent Dulkiewicz.

godz. 10:50

Chwilę po ogłoszeniu wyroku brat zamordowanego prezydenta Piotr Adamowicz podziękował wszystkim, którzy wspierali rodzinę w tym trudnym czasie.

- Dożywocie dla mordercy mego brata Pawła Stefana W. Dziękuję wszystkim, którzy przez ponad 4. lata wspierali naszą rodzinę – napisał Piotr Adamowicz. 

godz. 10:45

- Bunt przekształcił się w coś, z czym świat dorosłych nie potrafił sobie poradzić - powiedziała o podłożu w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Aleksandra Kaczmarek, przewodnicząca składu orzekającego z Sądu Okręgowego w Gdańsku. Wskazała na rzetelną pracę prokuratury w tej sprawie oraz fakt, że na sądowej sali przesłuchano 71 świadków. Porównywała życiorysy nieżyjącego prezydenta, który jeszcze w czasach PRL zaczął działać w opozycji demokratycznej, a później już w III RP został aktywnym samorządowcem oraz Stefana Wilmonta – mężczyzny który edukację zakończył na podstawówce, najlepiej czuł się w świecie gier komputerowych, a jako młody mężczyzna dopuścił się szeregu przestępstw i żył w regularnym konflikcie z prawem. Obszernie relacjonowała też ciąg zdarzeń, jakie poprzedziły tragedię z 13 stycznia 2019 roku oraz skutek – śmierć prezydenta w szpitalu. Sędzia wskazała, że nie stwierdzono u niego choroby psychicznej, choć zaburzenia już tak. Uznała, że powinien on odbywać w warunkach leczenia psychiatrycznego, a przed ewentualnym zwolnieniem z izolacji powinien zostać jeszcze raz przebadany. Jak zaznaczyła, urojenia występowały u niego „tylko epizodycznie” i nie było u niego objawów wskazujących na schizofrenię, a w okresie przebywania za kratami miał deklarować, że „pójdzie w niepoczytalność” (oznaczającą leczenie zamiast więzienia) „gdy będzie to dla niego korzystne”, a w przeciwnym przypadku – nie.

Zabójstwo Pawła Adamowicza. Dożywocie dla Stefana Wilmonta

Dożywotnie więzienie do odbycia w warunkach terapeutycznych z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 40 latach nieprawomocne orzeczenie Sądu Okręgowego w Gdańsku. Mediom zezwolono również na publikację pełnego nazwiska skazańca oraz jego wizerunku.

Prokurator Agnieszka Nickel Rogowska, oskarżyciel z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, w mowach końcowych domagała się dla Stefana W. kary dożywotniego pozbawienia wolności z ograniczeniem możliwości starań o zwolnienie warunkowe dopiero po 40 latach odsiadki i pozbawienia praw publicznych na 10 lat. Wyrok zdaniem oskarżenia powinien on odbywać w systemie terapeutycznym i ma zostać poddany terapii także po ewentualnym opuszczeniu więzienie. Mężczyzna powinien także zapłacić rodzinie Adamowiczów łącznie około 500 tysięcy złotych w ramach zadośćuczynienia oraz 10 tys. zł rekompensaty konferansjerowi prowadzącemu finał WOŚP, którego W. sterroryzował przy pomocy noża by odebrać mikrofon.

– Wskazujemy na chorobowy, urojeniowy motyw popełnienia czynu – cytował z kolei jedną z opinii psychiatrów w sprawie W., jego obrońca adwokat Marcin Kminkowski, który domagał się umorzenia procesu ze względu na niepoczytalność lub w ostateczności orzeczenia kary w maksymalnym wymiarze 15 lat więzienia.


Przebieg zdarzeń tragicznego wieczoru 13 stycznia 2019 roku, gdy prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zginął od ciosów nożem, został drobiazgowo odtworzony na procesie na podstawie licznych około 200 świadków. W sprawie nie brak również tzw. dowodów materialnych np. licznych nagrań wideo, bowiem mord rozegrał się w obiektywach kamer, podczas kulminacyjnego punktu gdańskiego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Proces w pierwszej instancji trwał około roku.

Wesprzyj nas,

aby mieć wybór, alternatywę i dostęp do obiektywnej, wiarygodnej i rzetelnej informacji.
BEZ PROPAGANDY

Zawsze Pomorze Logo

 

ZAPRENUMERUJ E-WYDANIE

Zaprenumeruj

Komentarze