Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Piąty ROCK Chóru Olivii Centre!

Piąty ROCK Chóru Olivii Centre!

Autor: materiał prasowy

Dominika Rossa, dyrektorka w TeamMakers, chórzystka: Co sprawiło, że zakochałaś się w muzyce i śpiewie?

Wiktoria Pagieła, dyrygentka Chóru Olivii Centre: Można powiedzieć, że miłość do muzyki wyssałam z mlekiem matki. Pochodzę z Ukrainy gdzie wspólne, rodzinne śpiewanie, szczególnie z okazji różnych świąt, jest sumiennie praktykowane. Dodatkowo duża część piosenek jest stworzona pod śpiewanie “na głosy”, więc praktycznie każda rodzina praktykuje własny, mały chór. W wieku 5 lat zaczęłam uczęszczać do szkoły muzycznej i od tej pory rodzinne śpiewanie zmieniło się w pasję podpartą rzetelną edukacją.

Dominika: I tak ze śpiewającej przy stole dziewczynki stałaś się zawodową dyrygentką. Jakie momenty w Twojej karierze uważasz za największe sukcesy?

Wiktoria: O rany! Jest tego dużo (śmiech). Współpracowałam z wieloma chórami i z dumą przyznaję, że z każdym z nich osiągnęliśmy sukcesy. Od występu pod batutą Ennio Morricone, kiedy śpiewałam w chórze akademickim, po płytę z muzyką Wojciecha Kilara, z chórem, którym dyrygowałam. Jednak za swój ogromny sukces uważam to, że Chór Olivii Centre, mimo iż jest amatorski, to działa na wysokim poziomie. Ten chór ma szczególne miejsce w moim sercu, to moje muzyczne dziecko. Od 5 lat patrzę jak rośnie i rozwija się, co dla mnie jako dyrygentki, jest ogromnym, osobistym sukcesem. Dodatkowo muszę przyznać, że paradoksalnie to, że chór pozostaje amatorski czyni wyzwania muzyczne z nim związane jeszcze bardziej satysfakcjonujące.

Dominika: Z dumą patrzę na nasze wspólne sukcesy. Jakie momenty uważasz za najważniejsze w historii naszego chóru? Wiktoria: Za największy sukces uważam wydanie naszej debiutanckiej płyty “Dobre Tony”. Pamiętajmy, że nadal mówimy tu o chórze amatorskim, więc przedsięwzięcie jakim było wydanie płyty to były miesiące wytężonej pracy, nauki (!), organizacji, ogromnej pasji uczestników, ociupinki szczęścia i uśmiechu sponsorów. Nie stała za nami wytwórnia ani tak zwany rynek muzyczny. Ale stali za nami ludzie, w którzy w nas wierzą tacy jak Remik. Dominika: Masz na myśli Remigiusza Wojciechowskiego z firmy Bayer?

Wiktoria: Tak, jego wsparcie i wiara w Chór jest bezcenna i daje nam wiatr w skrzydła. Od jego pomysłu wszystko się zaczęło. To z jego inicjatywy ogłoszono też casting na dyrygenta, chociaż sam w tym nie uczestniczył, a mnie wybrali sami chórzyści. Dominika: Pamiętasz jak się czułaś kiedy marzenie o nagraniu płyty się spełniło? Wiktoria: Moment, w którym trzymałam w ręku pierwszy egzemplarz płyty zapamiętam do końca życia. Dodatkowo za wielką wartość uważam to, że Chór staje się coraz bardziej rozpoznawalny. Cały czas dołączają do nas nowe, utalentowane osoby, ale co najważniejsze obecni członkowie Chóru czują się w nim jak w domu.

Dominika: To prawda. Wyjątkowe jest to, że jako członkowie chóru ogromnie się lubimy i czasem spędzamy ze sobą czas również poza murami Olivia Centre. Nie lubię tego porównania, ale jesteśmy jak zdrowa i lubiąca się rodzinka. Czasem jak Rodzinka.pl czasem jak Rodzina Adamsów. Ale łączy nas pasja, której nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Masz jakąś ulubioną historię lub anegdotę z występu chóru?

Wiktoria: Do dziś wspominamy historię występu na konkursie w Chełmnie. Po drodze wydarzyły się nam praktycznie wszystkie możliwe nieszczęścia. Pogodowe, komunikacyjne, logistyczne, zagrożenie opóźnieniem, lekkie niedyspozycje i życiowe peszki. W związku z tym kiedy przed występem zasugerowałam Wam, żeby te trudne emocje przełożyć na energię wykonania, nie spodziewałam się, że zaśpiewacie tak, że zatrzęsie się ziemia i niemal popękają szyby w oknach. Nic dziwnego, że wróciliśmy z tego konkursu ze złotem.

Dominika: Ta historia uczy jak śpiew może leczyć emocje i zszargane nerwy. To też pokazuje, że praca z chórem to nie tylko droga usłana różami. Co wspominasz jako najtrudniejszy moment i wyzwanie dla Chóru?

Wiktoria: Członkowie chóru to ambitne bestie i podejmujecie te próby z prawdziwą pasją. Każdy z Was ma swoje życie i obowiązki, a co tydzień dajecie siebie. Bez skargi sięgacie po utwory trudne (np. na 8 głosów), co wyróżnia nas na tle innych. Ja podnoszę Wam poprzeczkę, a Wy pytacie czy można wyżej. To jest coś co kocham. Ale nie byłoby to możliwe bez zaangażowania chórzystów i współpracy z Olivia Centre, za co szczególnie jestem wdzięczna Marcie Moksie. Dyskretnie wspiera nasze działania i niewątpliwie pomaga w osiąganiu naszych celów.

Dominika: Lubię teorię mówiącą o tym, że ludzi łączą wspólne przeżycia. Praca z muzyką, jak i z każdą inną formą sztuki, wywołuje ogromne emocje, co spaja nas i daje uczucie elitarnego uczestnictwa w czymś wyjątkowym. Za “byciem w chórze” stoją często takie elementy jak dyscyplina, ambicja, miłość do sztuki, umiejętność współpracy. Ostatecznie okazuje się więc, że łączy nas o wiele więcej niż to, że lubimy śpiewać.

Wiktoria: No cóż...myślę, że z podejściem “lubię śpiewać” chór nie odniósłby takich sukcesów jakie ma na koncie. Weźmy choćby pod uwagę to jak ciągle poszukujemy nowych utworów, nowych miejsc ekspansji lub współpracę z chórami zagranicznymi. Takie relacje owocują zazwyczaj czymś niezwykłym. Takim wejrzeniem do wewnętrznego świata chórów jest wymiana partytur jak koszulek po meczu. Dzięki takiej wymianie z chórem z Norwegii zyskaliśmy nasz ulubiony ostatnio utwór, czyli “Imagine” Johna Lennona.

Dominika: Pomyślałam, że warto dodać jak każdy z członków chóru rozwija się również jako jednostka. Jesteśmy chórem międzynarodowym, więc możemy wspierać się między innymi językowo, ale też w takich aspektach jak odpowiednia interpretacja utworów czy głębokie zrozumienie jego treści, co przekłada się na aranżacje wykonania. Dzięki Tobie mamy też dostęp do znanych międzynarodowych muzyków, takich jak Felipe Alvarado, znakomitego saksofonisty i tenora, który będzie gościem na naszym koncercie. Zastanawiam się teraz jakie jeszcze marzenia i cele ustalimy sobie po Koncercie Jubileuszowym, 6 grudnia w Olivia Star, na który już teraz zapraszamy?

Wiktoria: Przyznam, że myślałam już o tym. Plany są ambitne, a marzenia wielkie. Ale niech na razie zostanie to naszą tajemnicą.

Dominika: To zdradź chociaż czy masz jakieś osobiste ulubione piosenki lub utwory, które szczególnie lubisz wykonywać z chórem?

Wiktoria: Odpowiem z perspektywy dyrygenta: uwielbiam utwory, w których każdy z głosów jest słyszany i odgrywa ważną rolę. Bardzo lubię na przykład “Sobie i Wam” z Męskiego Grania, ponieważ każdy z głosów ma tam swój moment. Lubię jednak patrzeć szerzej, nie na poszczególne utwory, ale na cały koncert, gdzie każdy z głosów może się zaprezentować w pełni. Emocji jakie wtedy kiełkują nie da się porównać z niczym innym. Od dumy, poprzez radość, oczywiście lekki stres. Ale sztuka i muzyka mają wywoływać emocje i cieszę się, że mogę tego doświadczać. Moim mottem jest “Nigdy się nie poddawać”. Zdanie to ma dla mnie szczególne znaczenie nie tylko w kontekście chóru, ale też życiowym.

Chór Olivii Centre działa od 2018 roku pod dyrekcją Wiktorii Pagieły. Łączy pracowników kilkunastu firm mających swoją siedzibę w Olivia Centre w Gdańsku, takich jak Agencja Rozwoju Pomorza, Bayer, Energa, Lyreco, Nordea, Olivia Centre, O4 Coworking, PwC, Ricoh czy Sii. Zróżnicowany i starannie wyszukany repertuar Chóru tworzą porywające opracowania muzyki rozrywkowej i utwory musicalowe, pieśni ludowe (w tym afrykańskie), a także liczne kolędy i pastorałki z różnych stron świata. Chór regularnie ćwiczy w przestrzeniach Olivii Centre i prowadzi aktywną działalność koncertową. Bierze udział w licznych wydarzeniach, jak Olivia Festiwal czy Lato na Patio. Ma także na koncie debiutancką płytę „Dobre Tony”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama