Zdjęcia z cyklu „Sopot magiczny” powstały jesienią 2000 roku, wtedy to ich twórca - Andrzej Dudziński wrócił po latach, na chwilę, do miasta , gdzie się urodził. - Chodziłem wytartymi ścieżkami – wspominał. - Poruszałem się intuicyjnie. Sam nie wiedziałem, dlaczego skręcałem w ten, a nie inny zaułek. Ale tam już stał inny budynek, inaczej nazywała się ulica... Szkoda. Na szczęście jeszcze wtedy udało mi się odnaleźć niezmieniony Sopot. Miasto z czasów, gdy byłem bardzo młody i bardzo szczęśliwy.
„Sopot mojego dzieciństwa był bardzo teatralny, życie tutaj było teatralne" - mówił przed laty wspominając dzieciństwo w kurorcie.
W Sopocie wszyscy się znali. Dla małego chłopaka cały Sopot był jednym wielkim podwórkiem. Na tym polegał urok tego miasta. Każdy czuł się na sopockich ulicach jak w domu. Bardzo bezpiecznie. Rodzice w ogóle o nas się nie denerwowali. Biegaliśmy samopas do szkoły, nad morze, do lasu, nikt się nie niepokoił, nawet gdy dziecko znikało na kilka godzin…
Andrzej Dudziński
Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, w latach 1970 – 72 mieszkał w Londynie. Jego wyjazd do Stanów Zjednoczonych, gdzie m.in. współpracował z takimi czasopismami jak „Newsweek”, „The New York Time”, „The Washington Post”, „Rolling Stone” to było pożegnanie z Sopotem na długie lata. Wrócił tu na chwilę w latach 90, potem jesienią 2000 roku, wtedy powstały zdjęcia z cyklu „Sopot magiczny”.
Jego prace zdobiły też dwa numery dwumiesięcznika literackiego „Topos”. W Toposowej rozmowie Wojciech Kass pytał artystę, czy piękno ocala? Tak Andrzej Dudziński odpowiedział:
„Ocali i ocala. Najtrudniejsze jest przewartościowanie pojęcia piękna. Ono jest dla nas czymś innym niż było dla Greków i Rzymian, Florentyńczyków z epoki Renesansu a nawet naszych rodziców. Wspomniałeś w innej rozmowie „Buddenbrooków”, gdzie na przestrzeni stulecia trzy pokolenia dzielą te same ideały, wyznają te same wartości. Moja estetyka byłaby nie do przyjęcia dla mojego ojca. Musimy na nowo opisać piękno, wskazać je tym, dla których mieszka ono teraz w świecie gier komputerowych, mizernej grafiki reklamowej, błyskawicznej papki pseudokultury. Nie wiem jak się za to zabrać, ale jestem przekonany, że to co nas w tej chwili natrętnie otacza to faza przejściowa, coś co minie jak niemiły sen albo ból głowy”.
Wystawa w rocznicę śmierci Andrzeja Dudzińskiego, grafika, rysownika, malarza, Honorowego Obywatela Sopotu.
Można ją oglądać w Dworku Sierakowskich w Sopocie, na ul. Czyżewskiego 12 do 28 lutego.
Napisz komentarz
Komentarze