Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Lista lektur. Tytuły wiecznie żywe i te, które się brzydko starzeją

Czasem myślę, że spis szkolnych lektur to taki cmentarz zapomnianych książek – mówi polonistka. – Jeśli uczniowie i nauczyciele ich nie przeczytają, to nikt ich nie przeczyta. Ministerstwo Edukacji Narodowej zaproponowało właśnie wstępne zmiany w listach lektur na każdym poziomie nauczania.
biblioteka, książki

Autor: Pixabay | Zdjęcie ilustracyjne

Zmiany w spisie lektur. Jest propozycja MEN

„Pan Tadeusz” w całości czy we fragmentach? „W pustyni i w puszczy” – kazać czytać całą książkę o przygodach Stasia i Nel czy tylko fragmenty? Albo „Legenda o św. Aleksym” lub tekst z Kabaretu Starszych Panów – powinien je omawiać na lekcji polski nastolatek czy może skończyć szkołę bez ich przeczytania? Poradzą sobie bez znajomości „Quo vadis” Sienkiewicza lub „Katedry” Dukaja? 

Ministerstwo Edukacji Narodowej zaproponowało właśnie wstępne zmiany w listach lektur na każdym poziomie nauczania – związane z planami wprowadzenia nowej, okrojonej podstawy programowej. Opinie ekspertów są podzielone, a rodzice i dziadkowie, zaglądając do spisu, ze zdumieniem zauważając tytuły, które jeszcze oni musieli przeczytać. Uczniowie z kolei kartkują kolejne opracowania.

– Dasz wiarę, że w spisie lektur nadal są „Chłopcy z Placu Broni”? – pyta znajoma.

Rzeczywiście książka węgierskiego pisarza Ferenca Molnara z 1906 r. jest lekturą obowiązkową w klasach 4-6 (nauczyciel sam wybiera, w której klasie ją omówi). Oprócz „Chłopców…”, dzieci od IV do VI klasy muszą jeszcze przeczytać m.in. „Akademię Pana Kleksa”, Hobbita, czyli tam i z powrotem”, „W pustyni i w puszczy” czy „Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa”

Na dotychczasowej liście lektur obowiązkowych nie ma żadnej książki, która powstała w XXI wieku. To, że lista lektur jest zbyt rzadko modyfikowana i nie przystaje do zmieniającej się rzeczywistości, mówi się od dawna. Poloniści przypominają że uczniowie coraz częściej nie rozumieją nie tylko języka, ale i rzeczywistości przedstawianej w książkach. Omawianie lektury trzeba więc zaczynać od tłumaczenia kontekstu.

Do MEN wpłynęło podczas prekonsultacji ponad 50 tys. uwag dotyczących języka polskiego, głównie nowej listy lektur. Po analizach i rozmowach z nauczycielami resort zdecyduje, czego od września będą się uczyły i co będą czytały dzieci. 

– Chciałabym, żebyśmy mieli jasność, że to nie minister układa kanon lektur. Lista została przygotowana przez ekspertów – mówiła Barbara Nowacka, ministra edukacji narodowej. – Oczywiście, że będą korekty listy lektur. Po to są prekonsultacje. Po tym jak się skończą, chętnie opowiem o tym, jakie zmiany zostaną wprowadzone.

Da się dziś zrozumieć Kmicica, Stasia i Nel? Jakie książki powinny znaleźć się na liście lektur?

Z zaprezentowanej przez MEN nowej, okrojonej listy lektur wypadły m.in. utwory Stefana Żeromskiego („Syzyfowe prace” czy „Rozdziobią nas kruki, wrony...”), Zofii Kossak-Szczuckiej, Jana Pawła II i Stefana Wyszyńskiego.

Zmiany proponowane w podstawach programowych w liceum i technikum od 1 września 2024 roku przez MEN idą z języka polskiego w dobrą stronę, choć dalej nadreprezentowane są teksty staropolskie i literatura romantyczna. Gdybym mógł zdecydować, od razu usunąłbym „Kazania sejmowe” Piotra Skargi oraz „Potop” Henryka Sienkiewicza.

Dariusz Martynowicz / nauczyciel roku 2021

Z kolei polonistka Aldona Mierzewska jako przykład lektury, która, jej zdaniem, blokuje u uczniów chęć czytania, wymienia „W pustyni i w puszczy”. Powód? Piąto- czy szóstoklasiści niewiele wiedzą na temat kolonializmu, omawianie tej lektury wiąże się więc z wcześniejszym wykładem historycznym – a to zniechęca uczniów.

– Dlatego uważam, że akurat w przypadku tego tytułu rezygnacja z czytania w całości jest dobrym krokiem – mówi polonistka.  Skupienie się na fragmentach dotyczących przyjaźni dzieci czy opieki zadziała lepiej niż czytanie o „brudnej duszy Arabów”.

Powieści Sienkiewicza dla młodzieży jako przykładu używa też pisarz Wojciech Chmielarz.

– Przejrzałem sobie proponowane zmiany w liście lektur i na pierwszy rzut oka wydaje się być OK – pisze w mediach społecznościowych. 

„W pustyni i puszczy” zostaje we fragmentach i moim skromnym zdaniem to chyba i tak za dużo. Mam wrażenie, że ta książka znalazła się kiedyś w kanonie, bo to taka przygodówka dla młodych. Ale ta powieść się pod każdym względem zestarzała, a jej walory kulturowe nie są moim zdaniem aż takie ważne, żeby koniecznie ją czytać. A tak ogólnie, to lista miała zostać odchudzona, więc ją odchudzili. W większości przypadków słusznie. 

Wojciech Chmielarz / pisarz

A co mu się nie podoba? 

– Z tego, co widzę, „Pan Tadeusz” jest wyłącznie we fragmentach. Wielkim fanem tego poematu nie jestem, nie ukrywam, ale kurczę, jeśli to jest nasza epopeja narodowa, to wypadałoby czytać całość.

Jednak, jak przypominają poloniści, „Pan Tadeusz” już od lat czytany jest we fragmentach jako lektura w różnych klasach. 

Dariusz Martynowicz z listy lektur obowiązkowych usunąłby natomiast m.in. fragmenty „Grobu Agamemnona” Juliusza Słowackiego, wiersze Józefa Czechowicza i Kazimierza Wierzyńskiego. Przywróciłby zaś „Chłopów” Reymonta czy poezję ks. Jana Twardowskiego

– Cieszy też dodanie do proponowanych tekstów literatury XX i XXI wieku, choćby „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Wichy czy „Prawieku i innych czasów” Olgi Tokarczuk – uważa. 

Lektury do wyboru czy obowiązkowo?

– Ale wiecie, że zawsze było można Tokarczuk i Szczygła omawiać na polskim? – tak na informacje, że w spisie lektur pojawią się książki Olgi Tokarczuk i Mariusza Szczygła, reaguje Aneta Korycińska, polonistka prowadząca w mediach społecznościowych profil Baba od polskiego.

Jak mówi: Bez „Zrób sobie raj” Szczygła nie wyobraża sobie wielu tematów; pracę zaczynała z „Prawiekiem” Tokarczuk, a „Profesor Andrews w Warszawie” już od kilku lat jest na liście lektur. 

–  Naprawdę poloniści mogą wybierać, co chcą pokazać – uważa.

Jej zdaniem zmiany w liście lektur oznaczają większą autonomię dla nauczycieli. 

–  Będzie w końcu czas na rozmawianie na temat lektur, a nie tłuczenie tylko tych szczegółów potrzebnych do egzaminów – twierdzi.

Na zarzuty, że MEN chce rugować z lektur religię i postawy patriotyczne, Baba od polskiego odpowiada zaś, że w kanonie lektur zostają choćby „Bogurodzica” czy „Lament świętokrzyski”. Zostają też treny Kochanowskiego czy „Kazania sejmowe” Piotra Skargi. 

– Ale tak naprawdę warto zwrócić uwagę – mówi Korycińska – że nikt nową listą lektur nie odbiera polskości. A każdy płaczek powinien opowiedzieć o każdym z tych wykreślonych tekstów, zobaczymy, ile im zostało w głowach.

Nowa lista lektur. Poeta – wymarły gatunek

Większym problemem – zdaniem nauczycieli – jest to, że uczniowie na podstawie spisu lektur mogą odnieść wrażenie, że wraz z XX wiekiem skończyła się polska poezja. 

Lepiej jest z prozą: wypadną co prawda, np., „Madame” Antoniego Libery (z 1998 r.) czy „Katedra” Jacka Dukaja (wydana w 2000 r.), ale w ich miejsce wskoczą, oprócz Tokarczuk i Szczygła, być może także m.in. „Wrony” Petry Dvorákovej, „Strużki”, ubiegłoroczny debiut Marii Halber czy „Pusty las” Moniki Sznajderman. 

Poeci nie mają takiego szczęścia. Poza XX-wiecznymi Iłłakowiczówną, Gajcym, Stanisławem Balińskim, z listy lektur zniknąć mają też m.in. wiersze Jana Polkowskiego i Wojciecha Wencela, uważanego za „poetę smoleńskiego”. Bez względu na to, jak oceniać ich twórczość, są na liście lektur jedynymi żyjącymi poetami. 

– Wszyscy poeci na liście lektur są martwi – potwierdza Aldona Mierzewska

Młoda (rocznik 1985) poetka Małgorzata Lebda mówiła niegdyś w wywiadzie dla „Gazety Woborczej”

– Nas, poetów i poetek, w przestrzeni medialnej nie ma (…) Jak mamy zainteresować poezją licealistę czy licealistkę, jeśli oni myślą, że poeta to osoba, która nie żyje?

A Aneta Korycińska wspominała ostatnio w radiu rozmowę z uczniami o współczesnej poezji: 

– Gdy zapytałam ich, jakich znają poetów XXI-wiecznych, usłyszałam, że przecież nie ma takich. Wszyscy poeci wymarli – taka jest diagnoza siódmoklasistów.

Czasem myślę, że spis szkolnych lektur to taki cmentarz zapomnianych książek – mówi z kolei Aldona Mierzewska. Jeśli uczniowie i nauczyciele ich nie przeczytają, to nikt nie przeczyta.

książki, czytanie
Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Zmiany na liście lektur. Czy pytać uczniów?

– Proponowana lista niewiele zmienia, nadal jest narzucona, niewiele pozycji wykreślono, nie zmienia się koncepcja, że przede wszystkim trzeba mieć czas na ćwiczenie umiejętności pisania, wnioskowania, wyrażania opinii, a nie przerzucania lektur jak ziemniaki – przyznaje Korycińska.

A Wojciech Chmielarz zwraca uwagę: 

– W tej całej dyskusji o kanonie lektury nie słychać głosu najbardziej zainteresowanych, czyli uczniów. Nikt nawet nie podjął próby, żeby wspólnie z nimi zastanowić się, jakich książek potrzebują, jakie powinni przeczytać, co im najbardziej przeszkadza i jak sobie taki kanon lektury wyobrażają.

Jedną z powtarzających się w wysyłanych do MEN propozycji jest, by zostawić uczniom pełną dowolność w wyborze lektur. Tyle że, jeśli 20 proc. Polaków nie przeczytało w ciągu roku ani jednej książki, to skąd nadzieja, że akurat nastolatki by czytały?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Zaq 18.03.2024 07:39
Akurat "Chłopców z Placu Broni"dzieci czytają i omawiają bardzo chętnie. To piękna historia o przyjaźni. W szkole podstawowej ciężko omawia się "Quo vadis", "Pana Tadeusza". Uczniowie nie rozumieją treści, powieści są długie, nie dla czternastolatka.

Beata 17.03.2024 09:41
Ogólnie zmiany są fajne, ale myślę, że ,,W pustyni i w puszczy" powinno zostać. Jedna z nielicznych lektur, która mi się podobała

Polonista 12.03.2024 09:41
Jesteśmy naprawdę zmęczeni tymi zmianami. Rozumiem, że potrzebujemy odświeżenia lektur. Ale to wymaga czasu i zastanowienia. Denerwuje mnie fakt, że na temat lektur wypowiadają się ludzie, którzy szkołę pamiętają z własnych doświadczeń.,,Chłopców z Placu Broni" omawiam z uczniami z przyjemnością. Można przy tym zrobić mnóstwo ciekawych rzeczy, poruszyć sprawy naprawdę istotne. Nie rozumiem postawy ludzi, którzy negują przeszłość. Dzieci są nią zainteresowane.

ReklamaHevelka festiwal alkoholi
Reklama