Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Najwięksi wygrani i przegrani wyborów na Pomorzu

W wyborach, jak w każdej rywalizacji, may zwycięzców i pokonanych. Zwycięstwo cieszy, a porażka boli najbardziej, kiedy się jej nie spodziewamy. Kto w niedzielnych wyborach samorządowych cieszył się najbardziej, a komu przyszło przeżyć najsroższy zawód?

Jaka piękna, nadmorska katastrofa

Nasz przegląd największych wygranych i przegranych w tych wyborach samorządowych wypada zacząć nie od spektakularnego zwycięzcy, czy zwycięzców, ale właśnie samorządowca, który doznał zaskakującej klęski, czyli Wojciecha Szczurka. Fakt, że prezydent Gdyni, który od 26 lat wygrywał wybory w pierwszej turze, tym razem nie dostał nawet szansy na elekcyjną dogrywkę, to bodaj największa sensacja tych wyborów na skalę krajową. Z poparciem 23,53 proc. dotychczasowy gospodarz miasta uplasował się dopiero na trzeciej pozycji za kandydatką Gdyńskiego Dialogu Aleksandrą Kosiorek i popieranym przez Koalicję Obywatelską, Lewicę i część ruchów miejskich Tadeuszem Szemiotem

Wiadomo było, że pozycja Wojciecha Szczurka słabnie. Opozycja zarzucała mu dyktatorski wręcz sposób rządzenia miastem, nieliczenie się z głosem mieszkańców, nietrafione inwestycje, doprowadzenie do komunikacyjnego paraliżu miasta oraz jego zadłużenie. Urzędujący prezydent stosunkowo późno rozpoczął kampanię wyborczą, przy czym zrobił to w sposób, który od razu naraził go na zarzuty o nieuczciwość. Mianowicie swoją podobizną firmował obchody 100-lecia nadania praw miejskich Gdyni, która to rocznica przypada... za dwa lata. 

To, że w Gdyni dojdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich wydawało się niemal pewne, podobnie jak to, że w jej przypadku urzędujący prezydent miałby trudne zadanie wobec prawdopodobnego zjednoczenia sił jego przeciwników. Jednak tego, że Wojciech Szczurek w ogóle nie znajdzie się w drugiej turze nie przewidział chyba nikt. 

Za drugiego przegranego w Gdyni, choć nie na taką skalę, uchodzić może Marek Dudziński, kandydat PiS (co w tym wypadku tłumaczy się jako: Prawica i Społecznicy). Dopiero czwarte miejsce (12,77 proc. głosów) przedstawiciela partii, która ogłosiła się zwycięzcą tych wyborów w wymiarze ogólnokrajowym, musi stanowić duże rozczarowanie.

Tym panom już dziękujemy

Sensacją zapachniało też w Lęborku, gdzie wieloletni burmistrz (rządził z przerwami od 1993 roku), Witold Namyślak przegrał z 36-letnim Jarosławem Litwinem startującym z komitetu o proroczej nazwie Czas na Zmiany. Litwin, który obiecywał uczynić z Lęborka atrakcję turystyczną przekonał do siebie 57,88 proc. mieszkańców, podczas gdy Namyślak tylko 42,12 proc.

Kolejnej szansy nie dostanie też dotychczasowy burmistrza Żukowa (powiat kartuski), Wojciech Kankowski, pokonany w stosunku 42,94 do 57,06 proc. przez Mariolę Zmudzińską, kandydatkę komitetu KWW Nasza Gmina Żukowo 2024 i radną Rady Miejskiej w Żukowie w mijającej kadencji. 

Zmudzińskiej nie zaszkodziły zarzuty, że była wiceprezeską w upolitycznionej przez PiS spółce Skarbu Państwa Energa SA i to właśnie wtedy, gdy zarząd zawierzył firmę Opatrzności Bożej. Zmudzińska nie zaprzeczyła, ale odpierała te zarzuty, tłumacząc, że pracowała w różnych miejscach, w tym spółkach Skarbu Państwa. Zmudzińską poparł Piotr Socha, były pomorski komendant wojewódzki straży pożarnej.

Kankowskiemu nie pomogło natomiast poparcie premiera Donalda Tuska. W kampanii opublikował on nagranie, na którym szef rządu rekomenduje właśnie jego kandydaturę na stanowisko burmistrza Żukowa.

Zaskoczeniem są też wyniki wyborów w Somoninie w powiecie kartuskim, gdzie wygrał Marian Kryszewski, konkurent dotychczasowego wójta Mariana Kowalewskiego. Kowalewski przegrał 87 głosami. Kryszewskim urząd wójta tej gminy sprawował już wcześniej przez dwie kadencje w latach 2010-2014 oraz 2014-2018.

Rozczarowani – do drugiej tury

Za przegranego, choć nie definitywnie, uznać należy także prezydenta Tczewa, Mirosława Pobłockiego. Niecałe 250 głosów dzieliło jego rywala Łukasza Brządkowskiego od zwycięstwa w pierwszej turze. A tak tczewian czeka powtórne głosowanie. Odrobienie blisko czterech tysięcy głosów, jakie dotychczasowego kandydata dzieli od jego rywala z pewnością nie będzie sprawą łatwą. Tak słaby wynik Mirosława Pobłockiego zaskakuje tym bardziej, że kilka miesięcy temu w Tczewie wprowadzono darmową komunikacje miejską.

Rozczarowany swoim wynikiem (43,53 proc.) z pewnością musi się też czuć prezydent Wejherowa Krzysztof Hildebrandt, sprawujący tę funkcję od 1998 roku. Przed wyborami w sieci krążył nawet mem ilustrujący przywiązanie wejherowian do swojego prezydenta, w przeciwieństwie do Amerykanów, którymi w międzyczasie zdążyli rządzić: Clinton, Bush Obama, Trump i Biden. Niewykluczone, że Hildebrandt przetrwa i Biden lub wejdzie w jego druga kadencję, wcześniej jednak musi pokonać w drugiej turze Marcina Bulczaka z Koalicji Obywatelskiej, którego w niedziele poparło 38,98 proc. głosujących.

W drugiej turze o utrzymanie stanowiska powalczy także prezydentka Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka, którą w pierwszej turze poparło niecałe 41 proc. wyborców.

Szczęśliwi 60 plus

Ze zwycięstwa, jako pierwsza na Pomorzu cieszyła się Aleksandra Dulkiewicz, prezydentka Gdańska – jedynego miasta w województwie, gdzie prowadzono exit polls. Tuż po zamknięciu lokali wyborczych ogłoszono, że głosowało na nią 62,3 proc. gdańszczan. W poniedziałek, po podliczeniu głosów, okazało się wprawdzie, że to poparcie faktycznie wyniosło 57,95 proc., ale i tak oznacza to, że nie będzie konieczności organizowania drugiej tury. Aleksandra Dulkiewicz pokonała sześcioro kandydatów, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że mocnych rywali nie miała. Kolejny kandydat – Tomasz Rakowski z PiS zdobył prawie trzy razy głosów mniej – 20,33 proc. Pozostali kandydaci uzyskali wyniki jednocyfrowe. Z drugiej strony nie zapominajmy, że dla Aleksandry Dulkiewicz były to pierwsze wybory z prawdziwego zdarzenia. Kiedy startowała w wyborach uzupełniających po śmierci Pawła Adamowicza praktycznie nie miała konkurencji.

Zdecydowanie dłużej czekała na potwierdzenie swojego sukcesu musiała czekać Magda Czarzyńska-Jachim, obecnie pełniąca funkcję komisarza Sopotu, po byłym prezydencie (jesienią został posłem) Jacku Karnowskim. Startująca z poparciem m.in. KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, miała przeciwko sobie Pawła Petkowskiego z PiS oraz Jarosława Kempę z komitetu Kocham Sopot kojarzonego z byłym wiceprezydentem i przewodniczącym Rady Miasta, Wojciechem Fułkiem. 59,27 proc. poparcia dla Magdaleny Czarzyńskiej-Jachim świadczy jednoznacznie, że większość mieszkańców Sopotu pragnie kontynuacji. 

ZOBACZ TEŻ: Sopot: Magdalena Czarzyńska-Jachim wygrywa w pierwszej turze

62 proc poparcia dla Aleksandry Dulkiewicz, to nie był rekord Pomorza. Pełniący od 1998 roku funkcję burmistrza Chojnic Arseniusz Finster wszedł w siódmą kadencję z wynikiem 69,23 proc. Jeszcze więcej, bo 79,07 proc. głosujących poparło Janusza Stankowiaka, dotychczasowego i... przyszłego prezydenta Starogardu Gd. Ponad 85 proc, głosów to wynik Jerzego Szałacha na stanowisko burmistrza Nowego Stawu, ale on nie miał ani jednego kontrkandydata, podobnie jak burmistrz Władysławowa Roman Krużel (80,09 proc.). 

Podobne poparcie do Aleksandry Dulkiewicz – 62,02 procent uzyskała także ubiegająca się o reelekcję burmistrzyni Pucka – Hanna Pruchniewska

Ale o tym, kto jest największym zwycięzcą tych wyborów dowiemy się dopiero 21 kwietnia, gdy poznamy nowego prezydenta, bądź prezydentkę Gdyni. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Dorota 08.04.2024 19:07
Nie powinno się "przekręcać" nazwisk kandydatów.

Reklama
Reklama
Reklama