Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Emil Miszk: Jazz? Sprzedaż 500 płyt, to już jest sukces

Każdy z większych ośrodków w Polsce ma jakiś swój charakterystyczny głos, ale Trójmiasto na pewno jest specyficzne. Przede wszystkim myślę, że sam klimat, który unosi się w powietrzu, sprzyja tworzeniu własnych, oryginalnych rzeczy – mówi Emil Miszk, trębacz jazzowy, współwłaściciel wytwórni Alpaka Records

Autor: materiały prasowe

Założenie w wytwórni płytowej w czasach, kiedy w odbiorze muzyki króluje streaming, w dodatku wytwórnię nastawiona na tak niszowy produkt, jakim jest obecnie jazz, zdaje się krokiem cokolwiek desperackim. Jak to się stało, żeście się na to zdecydowali? 

Myśl, żeby stworzyć własne wydawnictwo po raz pierwszy przyszła nam do głowy w 2015 roku, po nagraniu płyty „Segments” z zespołem Algorhythm. Wysłaliśmy wtedy ponad sto maili do różnych wytwórni w przekonaniu, że nasza muzyka jest wyjątkowa, że jest świetna. Tymczasem dostaliśmy zaledwie pięć odpowiedzi, z czego każda z nich była odmowna. Postanowiliśmy wtedy, że przy naszej następnej płycie nie będziemy już nikogo prosić, tylko weźmiemy sprawy w swoje ręce i wydamy to w swoim wydawnictwie. Więc jest to pomysł, który zrodził się w wyniku zajawki, w wyniku pasji, a nie stricte biznesowego podejścia, dogłębnej analizy rynku. Poza tym chcieliśmy stworzyć coś, co służyłoby nie tylko naszemu zespołowi. I to się sprawdziło. Dzisiaj o Alpaka Records, można powiedzieć, że ma swój sznyt i buduje młode trójmiejskie środowisko jazzowe. 

Ale jakiś biznesplan chyba był, bo przecież były potrzebne środki finansowe. To tak z nieba się nie wzięło. 

No nie. Na szczęście Miasto Gdańsk, w którym wszyscy mieszkamy i tworzymy, jak i województwo pomorskie, mają liczne programy grantów i stypendiów artystycznych. Ten mecenat regionalny jest dla nas bardzo ważny. Do tego staramy się o dofinansowania ze Związku Artystów Wykonawców STOART i z ZAiKS, których też jesteśmy członkami. Dwa lata temu założyliśmy fundację Alpaka Records i to też otwiera kolejne ścieżki, jeżeli chodzi o pozyskiwanie finansowania. Bez takiego wsparcia, wydawanie takiej muzyki pewnie nie byłoby możliwe. Gdybyśmy musieli zaangażować więcej swoich prywatnych środków, pewnie zastanawialibyśmy się czy nie poprowadzić tego w kierunku bardziej prosprzedażowym, kosztem stylu muzyki, którą chcemy uprawiać. Oczywiście sprzedaż płyt jest ważna i – jak słusznie zauważyłeś – w dobie streamingu jest to coraz trudniejsze. Dlatego od jakiegoś czasu zaczęliśmy organizować różne wydarzenia, w tym premiery płyt naszych artystów, czy niedawne targi niezależnych wydawców OFFLINE. To także okazja do spotykania się z naszymi fanami. 

Przy obecnym dostępie do tanich technologii w zasadzie każdy może sobie wydać własnym sumptem płytę kompaktową. Co decyduje o tym, że muzycy do was przychodzą, że chcą, żebyście wy ich wydawali? 

Według mnie tym magnesem jest właśnie pewien szczególny sznyt, przynależność do pewnej grupy środowiskowej. Udało nam się wyrobić markę zarówno wśród artystów, jak i odbiorców oraz dziennikarzy, którzy sami się do nas odzywają, prosząc, żeby dawać im znać o nowościach. To przekłada się też na promocję i wydaje mi się, że artyści tego najbardziej potrzebują. Poza tym zdejmujemy z nich szereg technicznych problemów, takich jak choćby wydrukowanie nośników i w ogóle zapewniamy opiekę, doradztwo, poczucie, że nie są sami w całym tym procesie. 

Czym jest ten sznyt wyróżniający Alpaka Records? 

Myślę, że wynika on z faktu, iż sami jesteśmy muzykami i jeździmy po całym świecie, grając koncerty i obserwując z bliska, co się dzieje w branży. Dzięki temu relacja pomiędzy artystą a wydawcą jest w naszej wytwórni szczególna. Przez to, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku, stosunki pomiędzy artystą a labelem są wyjątkowe. Zresztą dla każdego z nas – mówię o osobach prowadzących wytwórnię – jest to super lekcja odnośnie podpisywania kontraktu z wytwórnią w przyszłości. W sytuacji gdy znamy od środka cały ten proces, nie ma sytuacji prawnej, nie ma sytuacji w umowie, która mogłaby nas zaskoczyć, zagiąć. Więc to jest też fajny aspekt posiadania wytwórni. 

Masz swoją wytwórnię i myślisz o kontrakcie z inną?

Jakąś większą, która daje szansę na większą rozpoznawalność, promocję itd. – czemu nie? 

Skąd się wzięła ta alpaka w nazwie? 

Alpaka Records nosi nazwę od utworu Szymona Burnosa, pianisty z zespołu Algorhythm, który przyniósł raz na próbę utwór „Alpaca Dream”. To właśnie z tym zespołem zakładaliśmy wspólnie Alpaka Records. Kiedy na jednym z naszych spotkań zespołowych zachodziliśmy w głowę, jak nazwać wytwórnię, przypomniał nam się ten tytuł. Sam utwór znajduje się na płycie „Mandala”, pierwszym albumie, który został wydany w katalogu Alpaka Records. 

O Trójmieście często mówi się, że to specjalne miejsce na mapie polskiego jazzu. Czy rzeczywiście tak jest? A jeśli tak, to z czego to wynika? 

Myślę, że każdy z większych ośrodków w Polsce ma jakiś swój charakterystyczny głos, ale Trójmiasto na pewno jest specyficzne. Przede wszystkim myślę, że sam klimat, który unosi się w powietrzu, sprzyja tworzeniu własnych, oryginalnych rzeczy. Ja tak przynajmniej to czuję po sobie. W Trójmieście spotykam bardzo dużo osób, które walczą o swoją własną drogę. Zarówno wśród studentów, z którymi prowadzę zajęcia, jak i poza Akademią, jest bardzo dużo osób, które bardzo szybko rozpoczynają pracę nad swoim własnym materiałem, nad swoją wizją i ciężką pracą dochodzą do spełnienia w tym zakresie. Mamy też specyficzną spuściznę historyczną w postaci zespołu Miłość i w ogóle yassu, ruchu, który został stworzony wokół Mikołaja Trzaski, Leszka Możdżera czy Tymona Tymańskiego. A oni sami zresztą dalej są wśród nas. To działa podwójnie: my znamy ich historię i – czy tego chcemy, czy nie – próbujemy się do niej jakoś odnieść, ale też możemy ich obserwować i dalej się inspirować ich twórczością. To jest wyjątkowa sprawa. 

Mówisz, że o przyszłość trójmiejskiego jazzu możemy być spokojni: twórczych muzyków nie zabraknie. A co z odbiorcami tej muzyki? Jaki nakład płyty, wydanej choćby w Alpaka Records, można uznać za sukces? 

W naszym przypadku za sukces uznajemy sprzedaż 500 płyt CD i 200 winyli. Gdyby taki pułap udawało nam się osiągać przy każdym tytule, byłoby super. W teorii w blisko 40-milionowym kraju, 500 osób, które kupują jakąś płytę CD to nie powinien być jakiś wielki wyczyn. Kiedy jednak zaczniemy drążyć różne parametry: jaka to jest muzyka, jak ona jest promowana, gdzie można jej posłuchać, a przy tym jeszcze, trzeba uwzględnić, że wszystko jest podane, jak na tacy, w streamingu, to wtedy sytuacja okazuje się znacznie trudniejsza. I to jest to, nad czym teraz usilnie pracujemy: nad budowaniem swojej publiczności. Robimy to na przykład przez organizację różnych wydarzeń, gdzie ludzie mogą nas poznać. Zależy nam by nie chować się za fasadą stron internetowych i naszej Alpaki w logo. Chcemy, żeby ludzie kojarzyli nas, poszczególnych twórców, z Alpaka Records.

I to prowadzi nas do tematu planowanego w przyszłym tygodniu spotkania ze słuchaczami w klubie „Drizzly Grizzly”. Powiedz coś więcej na ten temat. 

„Alpaka Records Presents” to szyld, pod którym organizujemy od jakiegoś czasu wydarzenia. Są to głównie premiery płyt naszych artystów. W zeszłym roku z pomocą miasta Gdańsk, udało się zorganizować pierwsze takie duże wydarzenie. Wtedy były dwa koncerty, rozmowy z artystami i wystawa okładek. Okazało się to dużym sukcesem – przyszło około 300 osób. W najbliższy czwartek, 13 czerwca powtarzamy to wydarzenie. Będzie premiera płyty „BiBi” Filip Żółtowski Quartet oraz wystąpi Tomasz Chyła Quintet, z repertuarem z ubiegłorocznej płyty „Music We Like To Dance To”. 

Najlepszej polskiej płyty jazzowej 2023, według ankiety magazynu „Jazz Forum”.

Tak jest! Tomasz Chyła miał również nominację do nagrody Fryderyk i tak samo album „Music We Like To Dance To” był nominowany w kategorii jazzowy album roku. Wracając do tego wydarzenia: będzie rozmowa z artystami. Bardzo dużo osób uczestniczących w naszych wydarzeniach ceni sobie właśnie to, że jeszcze zanim usłyszą pierwsze dźwięki, mogą się trochę zbliżyć do artystów, uczestnicząc w rozmowie o ich motywacjach, inspiracjach, a potem skonfrontować to z muzyką, która popłynie ze sceny. To jest bardzo fajne uzupełnianie i dużo osób mówi, że to jest dobry kierunek, i należy utrzymać tę formułę. Czyli mamy dwa koncerty, rozmowy z artystami i do tego wszystkiego będzie po raz kolejny wystawa okładek, które zaprezentujemy w powiększonej skali. Można będzie z bliska poobserwować różne niuanse i detale tych prac. A wiemy od naszych fanów, że bardzo sobie cenią właśnie tę różnorodność i mówią, że te okładki są ciekawe i przykuwają uwagę. 

To powiedzmy sobie jeszcze, kto projektuje te okładki. 

Jest Ada Zielińska, Patryk Hardziej, Mary Zaleska... Przygotowuje je w zasadzie plejada polskich grafików i ilustratorów. Macio Moretti z Mitch & Mitch zrobił jedną okładkę dla zespołu Sundial Trio. A basista Teo Olter Quintet, Tymek Bryndal, zaprojektował okładkę dla zespołu USO 9001. Nie jest więc tak, że mamy jedną osobę czy zespół grafików odpowiedzialnych za wszystkie okładki. Sferę graficzną albumu zostawiamy artystom. Zależy nam bowiem na różnorodności i niezależności. 

Na koniec zostawiłem sobie tradycyjne pytanie o plany na przyszłość. 

Czerwiec w Alpaka Records to premiera wspomnianego już albumu „BiBi” Filip Żółtowski Quartet. W sierpniu, będziemy wydawać Macieja Świniarskiego i jego orkiestrę. A jesienią, pod koniec października ukaże się płyta elektroniczno-improwizowanego duetu BLED, który tworzę razem ze Sławkiem Koryzno. 

***

Alpaka Records 

Niezależne wydawnictwo, silnie związane z trójmiejską sceną muzyczną. Powstała w roku 2017 z inicjatywy „nowej fali” artystów, którzy postanowili poszukać własnej drogi i niezależności. Początkowo głównym nurtem była muzyka jazzowa, z biegiem czasu zakres gatunkowy uległ poszerzeniu. Obecnie Alpaka prezentuje najciekawsze zjawiska na polskiej scenie alt-impro. Albumy z ich katalogu były wielokrotnie nominowane do Fryderyków, a „Don’t Hesitate!” Emila Miszka uzyskał tę w kategorii Jazzowy Debiut Roku. 

Alpaka prowadzona jest przez gdańskich twórców: Sławka Koryzno, Tomasza Sadeckiego i Emila Miszka.

W najbliższy czwartek, 13 czerwca, o godz. 17:00 w klubie „Drizzly Grizzly” w Gdańsku przy ul. Elektryków, w ramach „Alpaka Records Presents” odbędą się spotkania z artystami nagrywającymi dla tej wytwórni, premiera płyty „BiBi” Filip Żółtowski Quartet oraz koncert Filip Żółtowski Quartet i Tomasz Chyła Quintet, z repertuarem z ubiegłorocznej płyty „Music We Like To Dance To”. Wydarzeniu towarzyszyć będzie wystawa okładek płyt. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama