Archiwum Armii Krajowej Obywatelskiej Obwodu Wołkowysk trafiło do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku otrzymało archiwum Armii Krajowej Obywatelskiej Obwodu Wołkowysk od Anny Frąckowiak, mieszkającej obecnie w San Francisco w USA wnuczki kpt. Władysława Piekarskiego „Ordona”, „Pika” – komendanta Obwodu Wołkowysk Armii Krajowej i Armii Krajowej Obywatelskiej. Materiały te znalazły się w obecnych granicach Polski we wrześniu 1945 r., kiedy Władysław Piekarski zakończył działalność w konspiracji i przeszedł do cywilnego życia na Dolnym Śląsku.
Przypomnieć trzeba, że miasto Wołkowysk, znajdujące się przed II wojną światową w granicach Polski, znalazło się potem w Białoruskiej SRR. Obecnie to miejscowość w obwodzie grodzieńskim na Białorusi.
Co zawiera przekazany MIIWŚ zbiór dokumentów?

Przekazany zbiór dokumentów obejmuje 194 karty przedstawiające obraz działania Obwodu Wołkowysk – jednej ze struktur Armii Krajowej Obywatelskiej. Kilka dokumentów pochodzi z roku 1942, dotyczą m.in. powołania ppor. „Ordona” na zastępcę komendanta Obwodu AK Wołkowysk. Znajduje się na nich podpis płk. Władysława Liniarskiego „Mścisława”, dowódcy Okręgu Białystok AK. Wiele materiałów pochodzi z roku 1944, jeszcze z okresu działania na tamtych terenach Armii Krajowej.
Oprócz cennego archiwum, do muzeum trafiły też rzeczy osobiste kpt. Władysława Piekarskiego – jego wojskowa lornetka oraz plecak.
Czym zajmowała się Armia Krajowa Obywatelska?
Rozkazem płk. Władysława Liniarskiego, komendanta Okręgu Białystok AK, w lutym 1945 roku powołana została Armia Krajowa Obywatelska. Była lokalną organizacją podziemia antykomunistycznego, działała na terenie tego okręgu przeciwko Sowietom oraz instalowanym przez nich organom władzy komunistycznej.
– W notatce, którą płk „Mścisław” wysłał gen. Leopoldowi Okulickiemu „Niedźwiadkowi”, komendantowi AK, tak tłumaczył decyzję dotyczącą pozostania w konspiracji:
„Rozprowadzenie 30 000 obywateli, gdyż tylu jest zorganizowanych, jest niemożliwe, a zagrożeni są wszyscy. Oddziałów leśnych rozprowadzić się nie da, bo po rozejściu zbiorą się na nowo, ale w bandę rabunkową. Pozostaje jedno – zorganizować się w samoobronnie. To jest zresztą to, do czego bezwiednie dąży społeczeństwo” – informuje Aleksandra Trawińska, rzecznik prasowa Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Jak zbiory trafiły do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku?
Około miesiąca temu Zbigniew Leo Stanczyk, były pracownik Instytutu Hoovera, działając w imieniu Anny Frąckowiak, skontaktował się z dr. Sławomirem Poleszakiem, współautorem książki „Niezłomni czy realiści. Polskie podziemie antykomunistyczne bez patosu”. Zaproponowano przekazanie dokumentów. Wszystkie formalności załatwiono bardzo sprawnie.
























Napisz komentarz
Komentarze