W Kościerzynie amstaff zagryzł drugiego psa
Pod koniec kwietnia na jednym z blokowisk w Kościerzynie, a dokładniej w sąsiedztwie boiska sportowego przy ul. Świętopełka, pies rasy TTB (terier w typie bull), do której zalicza się m.in. amstaffy i pit bulle, zagryzł innego, mniejszego psa. Widzieli to mieszkańcy, w tym radna z Kościerzyny Monika Jaskulska, która w swoim i ich imieniu podzieliła się spostrzeżeniami na temat interwencji, jaką po ataku psa, podjęli kościerscy strażnicy miejscy.
- Zwierzę pozbawione opieki może być agresywne i niebezpieczne dla innych osób, a poruszając się po jezdni może zagrażać sobie lub innym użytkownikom ruchu drogowego. W przypadku psa biegającego bez opiekuna konieczne jest wezwanie straży miejskiej, która powinna takiego czworonoga odłowić i skontaktować się z jego właścicielem, ustalając go np. dzięki czipowi – mówi Monika Jaskulska. - Czy prawidłowym działaniem funkcjonariuszy straży miejskiej powinno być więc pozwolenie agresywnemu psu na samowolne oddalenie się z miejsca ataku? Czy ten pies nie powinien zostać odłowiony i zabezpieczony?
Straż miejska w Kościerzynie zareagowała właściwie? Komendant wyjaśnia
Jaskulska dodaje, że strażnicy z Kościerzyny jedynie śledzili idące zwierzę z samochodu, a to nie pozwala na kontrolę nad nim. Tomasz Smuczyński, komendant Straży Miejskiej w Kościerzynie podkreśla, że straż miejska na co dzień podejmuje interwencje związane z pozostawionymi bez opieki zwierzętami, w tym z psami z ras uznanych za agresywne. Dodajmy tylko, że amstaffy nie znajdują się na oficjalnej liście psów agresywnych, są jednak uznawane za psy groźne.
- Jeśli chodzi o sytuację z ulicy Świętopełka, to otrzymaliśmy informację o pozostawionym bez opieki agresywnym psie. Był to amstaff, który w momencie przybycia strażników na miejsce, trzymał w pysku truchło drugiego psa. Pies nie był już agresywny w stosunku do innych zwierząt ani do obecnych na miejscu mieszkańców – opisuje sytuację Tomasz Smuczyński.
CZYTAJ TEŻ: W Egiertowie wilki wtargnęły na posesję i zagryzły psa! [FILM]
Komendant potwierdza, że funkcjonariusze rozważali powiadomienie o zdarzeniu policji, ale ostatecznie od tego odstąpili. O pomoc zwrócili się natomiast do schroniska dla zwierząt, z którym jest podpisana umowa na odłów niebezpiecznych zwierząt, a sami zabezpieczyli miejsce zdarzenia.
- Po kilku minutach ten amstaff udał się do swojego miejsca utrzymania. Nasz patrol asekurował go aż do tego miejsca, gdzie został zabezpieczony przez właściciela. Powiadomiony o zdarzeniu lekarz weterynarii objął tego psa obserwacją oraz odebrał od nas truchło zabitego czworonoga – dodaje Smuczyński.
























Napisz komentarz
Komentarze