Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Kawalerka prawdy. Zysk i strata Karola Nawrockiego. Dziennikarze sprawdzają, pomorskie PiS milczy

Czy mieszkanie Karola Nawrockiego okaże się dla PiS tak samo zatrute, jak niegdyś ośmiorniczki, które zmiotły wyborcze szanse PO? Nawrocki stworzył problem, z którym nie radzi sobie cała machina propagandowa PiS
Karol Nawrocki i jego mieszkania

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Od kilku dni cała Polska żyje... kawalerką w Gdańsku. Mieszkanie małe, ale afera duża. Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta popierany przez PiS, otrzymuje w tej sprawie cios za ciosem, stosując nieudolnie uniki. Przejął czy kupił, a jeśli kupił, to na jakich zasadach? Poświadczył nieprawdę w akcie notarialnym i czy w sprawie opieki kłamał – mnożyły się pytania. I padały mętne odpowiedzi samego kandydata oraz jego sztabu. 

Kandydat mówi, dziennikarze sprawdzają

W poniedziałek dziennikarze Onetu opisali, jak Karol Nawrocki przejął w Gdańsku mieszkanie od 80-letniego pana Jerzego Ż., który potem trafił do DPS.

Można powiedzieć, że Karol Nawrocki sam nadepnął na grabie. Zaczęło się bowiem od jego wypowiedzi podczas debaty „Super Expressu”. Odpowiadając na pytanie o podatek katastralny, stwierdził: – Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie...

I wtedy dziennikarze powiedzieli mu: sprawdzam! Szybko ustalili, że kandydat PiS na prezydenta, wbrew temu co mówił, posiada drugie mieszkanie. To 28,5-metrowa kawalerka, która mieści się w bloku na gdańskich Siedlcach, 20 minut spacerkiem od miejsca zamieszkania Nawrockich. Lokal miał zostać nabyty w 2017 r. od Jerzego Ż., z którym umowę przedwstępną na zakup nieruchomości mieli podpisać pięć lat wcześniej.

Nabył prawo, kupił? 

Po tekście w Onecie, rzeczniczka sztabu Emilia Wierzbicki napisała w mediach społecznościowych, że „Karol Nawrocki nabył prawo własności do opisywanej kawalerki w zamian za wkład finansowy oraz od lat sprawowaną opiekę nad jej właścicielem, w tym ponoszenie kosztów utrzymania mieszkania”. Dodała też: „kontakt z panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 r. (…) Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie. Karol Nawrocki zawsze wykazywał prawo do własności tego mieszkania w oświadczeniach majątkowych”.

Również sam kandydat PiS na prezydenta odniósł się szybko do sprawy, mówiąc m.in., że ustalenia dziennikarzy są atakiem, a do tego mieszkania to on „nie ma nawet kluczy”.

– Opiekowałem się starym, schorowanym człowiekiem, który był przez lata moim sąsiadem. Wspomagałem go. Jest na to masa dowodów, po które nie sięgacie – wołał na spotkaniu do dziennikarzy.

Dziennikarze sięgnęli więc po dowody i zrobili to, czego nie udało się zrobić Karolowi Nawrockiemu. Bez trudu odnaleźli pana Jerzego Ż. Okazało się, że 80-letni, schorowany mężczyzna znajduje się w jednym z gdańskich DPS-ów.

Potwierdził to Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz mówiąc m.in., że tym seniorem już od 2007 roku opiekuje się MOPR.

– W lutym 2024 roku, w związku z brakiem możliwości zabezpieczenia go w miejscu zamieszkania, Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zawnioskował do sądu o umieszczenie go w domu pomocy społecznej i sąd taką zgodę wyraził. Od kwietnia 2024 roku pan Jerzy przebywa pod całodobową, specjalistyczną opieką, której koszt, zgodnie z prawem ponosi wyłącznie miasto Gdańsk, a także sam potrzebujący – stwierdził rzecznik. Dodał, że szacowany, roczny koszt opieki nad osobą starszą w domu pomocy społecznej wynosi obecnie 92 tys. zł.

Po tej informacji Karol Nawrocki stwierdził na konferencji prasowej, że o tym, iż pan Jerzy jest w DPS dowiedział się – tak jak media – właśnie teraz. 

– Wszystkie kwestie prawne i własnościowe tego mieszkania zostały wyjaśnione w czasie wielomiesięcznego postępowania ABW, gdy otrzymywałem certyfikat dostępu do informacji ściśle tajnych UE – przekonywał.

Słowa opiekunki

We wtorek pojawiła się rozmowa z opiekunką Jerzego Ż., którym Karol Nawrocki obiecał opiekować się w zamian za przejęcie mieszkania. Anna Kanigowska z Polskiego Komitetu Opieki Społecznej opiekowała się seniorem od wiosny 2022 do wiosny 2023. Kobieta stwierdziła w rozmowie z mediami wprost: Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, ja płaciłam rachunki.

– Pan Jerzy żył wyłącznie dzięki pomocy państwa. Dostawał zasiłek z opieki społecznej, tzw. zasiłek stały, który jest przeznaczony dla osób bez wypracowanych lat do emerytury” – opowiadała. I mówiła dalej: – To było straszne. Pamiętam, jak w zimie pan Jerzy siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy, żeby zapłacić za prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne, włącznie z ogrzewaniem. Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z moich własnych pieniędzy”.

Tłumaczyła też, że próbowała się dowiedzieć od Nawrockiego, dlaczego nie pomaga panu Jerzemu, skoro przejął jego mieszkanie w zamian za opiekę. Wysłała do niego w tej sprawie list.

– Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem po prostu wszystko miał gdzieś. Nigdy nie spotkałam się z tak bezczelnym oszustwem – podsumowała ostro.

Dziennikarzom również ujawniła, że robiąc kiedyś porządek w dokumentacji pana Jerzego, przypadkiem znalazła odręcznie napisane oświadczenie Karola Nawrockiego i jego żony, że pan Jerzy przekazuje im mieszkanie w zamian za opiekę i pomoc.

Opiekunka mówiła, że bywała u pana Jerzego codziennie, także w święta. 

– W życiu pana Nawrockiego nie spotkałam. Mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem – pan Nawrocki zupełnie nie interesował się panem Jerzym, jego sytuacją życiową i jego stanem zdrowia.

Nie pamięta, czy Nawrocki płacił czynsz, ale deklaruje, że sama opłacała prąd, telewizję i kupowała leki.

– Na pewno żył w przekonaniu, że mieszkanie jest jego. On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, że jego mieszkanie należy do Nawrockich. Denerwował się, że to jest bzdura, bo to on jest dalej właścicielem mieszkania. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, jak było, bo trzeba pamiętać, że pan Jerzy miał już początki zespołu otępiennego. Ciężko z nim się rozmawiało – mówiła.

I jest jeszcze testament

We wtorek do akcji pod kryptonimem „kawalerka minus” wszedł m.in. poseł PiS Przemysław Czarnek. Na konferencji prasowej pokazał kopię testamentu Jerzego Ż.  Z niejasnych tłumaczeń wynikało, że w 2011 r. Nawroccy przekazali panu Jerzemu 12 tysięcy złotych na wykup mieszkania komunalnego (z 90 procentową bonifikatą), które następnie zapisał im w testamencie. Jednocześnie w 2012 r. podpisali umowę przedwstępną na zbycie tej nieruchomości pięć lat później. Dopiero wtedy transakcja była możliwa bez utraty bonifikaty.

Poseł PiS pokazywał też inne dokumenty, m.in. akt notarialny, a także umowę przedwstępną sprzedaży. W akcie notarialnym napisane jest, że Nawroccy zapłacili 120 tysięcy złotych, ale kandydat PiS na prezydenta w programie „Rymanowski Live” na You Tube stwierdził, że całą kwotę uiścił przez lata w ratach, płacąc przelewami oraz w gotówce.

Środa zwiększyła jeszcze dynamikę zdarzeń w tej sprawie. W mediach opublikowano dokumenty, dotyczące zakupu mieszkania Jerzego Ż. od miasta oraz umowy przedwstępnej sprzedaży nieruchomości Nawrockim. Z ujawnionego zlecenia przelewu wynika, że pieniądze, czyli 12 tys. zł na wykup mieszkania od miasta przelał sam Karol Nawrocki, a następnie – jak twierdzą dziennikarze – przekazał panu Jerzemu potwierdzenie. Wpłaty dokonano gotówką. W opublikowanym fragmencie aktu notarialnego umowy przedwstępnej widnieje informacja, że „Jerzy Ż. upoważnił Karola i Martę Nawrockich do zawarcia umowy sprzedaży”. To oznacza, jak twierdzą dziennikarze, że państwo Nawroccy sami sobie sprzedali to mieszkanie.

Koniec paktu o nieagresji z Konfederacją?

Politycy innych partii nie kryją oburzenia. Najmocniej uderzył w Karola Nawrockiego Sławomir Mentzen. Na platformie X polityk Konfederacji swoim wpisem zerwał dotychczasowy pakt o nieagresji, pisząc: 

„Całą kampanię atakowałem Trzaskowskiego i Tuska. Bo sobie na to zasłużyli. Oszczędzałem Nawrockiego, pomimo tego, że nie wydawał się najlepiej wybranym kandydatem. Ale są pewne granice, które Nawrocki, a wy razem z nim, przekroczyliście. I nie dam sobie wmówić, że tolerowanie obrzydliwych rzeczy jest dobre dla Polski”. 

Pisze o „przejęciu mieszkania od starszej i schorowanej osoby”, nazywając taki czyn „całkowicie obrzydliwym”.

Również na X premier Donald Tusk skomentował tę aferę: „Mateusz, Karol, Jarosław, Joachim – oni wszyscy w mieszkaniówce powinni robić. Działki, mieszkania, wieżowce, remonty… Wszystko tanio lub za darmo. Lepszych nie znajdziecie”.

Jeszcze dalej poszła kandydatka Lewicy Magdalena Biejat, która poinformowała o złożeniu zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez kandydata PiS, bo jak tłumaczyła decyzję: „Pan Jerzy został oszukany, a sprawca musi ponieść konsekwencje”. Z kolei poseł PO Krzysztof Brejza napisał w mediach społecznościowych, że skierował zawiadomienie do prokuratury w sprawie wątpliwości, dotyczących oświadczenia złożonego przed notariuszem przez Nawrockiego.

Pomorskie PiS milczy

O ile twarde jądro PiS w Warszawie stoi murem za Karolem Nawrockim, twierdząc, że ta afera z kawalerką to sprawka ABW, a dziennikarzy zajmujących się tematem nazywa funkcjonariuszami politycznymi, to w pomorskim PiS trudno namówić kogoś na komentarz. Politycy nabierają wody w usta, albo twierdzą, że nie mają na rozmowę czasu. Jeden z nich zgadza się porozmawiać, ale anonimowo. Nie kryje, że na Pomorzu Nawrocki nie jest kandydatem ich marzeń.

– Zanim został dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej, prawie nikt z nas go nie znał i nikt o nim nie słyszał. A kto go na to miejsce zaproponował? Jarosław Sellin. To on go znał. A teraz, o dziwo, nie bierze udziału w jego obronie. Czy to nie dziwne? – pyta polityk.

Na pytanie – czy nie obawia się, że to „ukryte” mieszkanie Karola Nawrockiego może być takim game changerem kampanii, bo sprawa jego nabycia przez kandydata na prezydenta bulwersuje zwłaszcza starszych ludzi, narażonych na takie podstępy, odpowiada, że nie.

– To zbyt krótki czas do wyborów. Podejrzewam, że takie „niewypały” znajdują się jeszcze w niejednym, kampanijnym plecaku. Pytanie tylko – kto przetrwa te wybuchy. Sądzę jednak, że kawalerka Nawrockiemu wyborczo nie zaszkodzi – kończy rozmowę.

Próba skontaktowania się z Jarosławem Sellinem spełzła na niczym. Na prośbę sms-em o rozmowę, przyszło od posła pytanie - na jaki temat? Kiedy odpisałam, że chodzi o kawalerkę, poseł już się nie odezwał. 

Kawalerka jak ośmiorniczki?

Dr Mirosław Oczkoś, specjalista od wizerunku politycznego mówi, że sprawa z kawalerką to świetny przykład na to, jak nie opłaca się kłamać. A jeżeli już się skłamie, to trzeba jak najszybciej to sprostować, a nie brnąć w kolejne kłamstwa. Jego zdaniem, sztab Karola Nawrockiego został tak skutecznie zaskoczony przez własnego kandydata liczbą tych zaklętych rewirów, że znalazł się w pułapce.

– Widzieliśmy zwłaszcza, jak twarde jądro PiS jest zdenerwowane tą historią. Jak politykom tej partii puszczają nerwy – ocenia. – Było to widoczne podczas konferencji prasowej z Przemysławem Czarnkiem, na której zobaczyliśmy, że niemoralność w polityce nie ma żadnych granic.

Jak mówi Mirosław Oczkoś, Karol Nawrocki prześlizgnie się przez tę aferę jak przez ucho igielne. Ale tylko w przypadku twardego elektoratu PiS.

– Prawo i Sprawiedliwość – jak zawsze powtarzam – to taka szczęśliwa partia, która ma największą grupę stałych wyznawców. PiS pracowało na to przez ostatnie lata swoich rządów, utwardzając jeszcze bardziej własny elektorat. Wyborcy tej partii zamkną więc oczy, zagryzą wargi i... zagłosują na Nawrockiego. Ale ta sprawa z kawalerką może podziałać na wyborców, którzy się wahają. I nie dlatego, że będą się zastanawiali – przywłaszczył sobie, czy nie? Tylko dlatego, że sprawa dotyka starszego, chorego i bezbronnego człowieka. Nawrocki tą „kawalerką miłosierdzia” – jak ją nazywam - nie uderza w elektorat PiS. Ale dla wyborców, którzy się wahają, sprawa pana Jerzego może być tym, czym dla PO były ośmiorniczki w restauracji „Sowa i przyjaciele”.

Jeszcze w środę Karol Nawrocki zrobił niespodziewany zwrot w sprawie kawalerki.

– Zło trzeba zwyciężać dobrem, dlatego wczoraj podjąłem decyzję wspólnie ze swoją żoną, z Martą, aby to mieszkanie przekazać na cele charytatywne stwierdził. Nie wiadomo, o jaką organizację chodzi.

Na razie mamy tylko deklarację. I pewnie jakiś ciąg dalszy wkrótce nastąpi…

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

nie ma znaczenia, który z kanydatów jest mniej lub bardziej... 11.05.2025 23:46
niegodziwy. Od żadnego z nich samochodu bym nie kupił. Ważne jest, jak dopełnia monopol władzy i czyje interesy reprezentuje. A na monopol władzy nie możemy pozwolić. W żadnym wypadku!

a dlaczego ma zabierać głos? 11.05.2025 23:40
Przewały na mieszkaniach i rugowanie z nich ludzi to specjalność gdańskich notariuszy.

Marek Rapior 10.05.2025 06:54
Ile pani redaktorka skasowała za chyba najdłuższy "reportaż" z zamieszczanych na stronach tej gazety ? Czy było dofinansowanie za "wierszówkę z kasy panny Dulkiewiczówny...z podatków od mojej skromnej emerytury ? Czy tekst można traktować jako plagiat z wypocin spłodzonych przez wszelką masę krajowych platformersów ? Po co męczyć się tą pisaniną, skoro wszystkiego można się dowiedzieć ze wszystkich (nie)rządowych i niemieckich przekaziorów - włączając TVP Info o dowolnej porze dnia przez 24 godz./dobę ??? Dziś planuję spacer na stosunkowo nowy punkt widokowy nad ul. Zakopiańską (mieszkam w pobliżu od 72 lat) gdzie TVP Gdańsk zainstalowała (chyba ?) całodobowy posterunek "dziennikarski" i dziarscy "dziennikarze" nadają do Warszawy swoje wypociny.

As 10.05.2025 16:33
Marku od tego są niezależne media by dochodzić do faktów i prawdy! Za rządów PiS próbowali lokalne media zniszczyć dzięki temu powstało Zawsze Pomorze!

o to chodzi... 11.05.2025 23:41
...że nie dochodzą, a tworzą. Fakty medialne.

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama