Śmierci małej Mai ze Starogardu Gdańskiego
To nie było jedynie narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ale zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - zadecydował w środę, 21 maja Sąd Apelacyjny w Gdańsku w sprawie śmierci 2-miesięcznej Mai.
Dziewczynka zmarła wskutek pobicia. Kiedy 22-letnia Karolina i 23-letni Dominik, rodzice trojga dzieci, wezwali pogotowie, najmłodsza Maja nie dawała odznak życia. Już ratownicy zwrócili uwagę na siniaki i połamane rączki niemowlęcia. Lekarze w szpitalu stwierdzili urazy narządów wewnętrznych, znaleźli ślady wcześniejszych pobić. Dziewczynka zmarła, a szpital zawiadomił policję i prokuraturę.
Co działo się w rodzinie?
Równocześnie ustalono, ze pozostałe dzieci pary były także dręczone. Czteroletnia dziewczynka miała liczne obrażenia w postaci wylewów podskórnych, otarć i zadrapań na całym ciele oraz zniekształcenia obu kości ramiennych i barkowych, u jej dwuletniego braciszka znaleziono liczne zasinienia oraz zadrapania na całym ciele oraz zniekształcenie kości ramieniowej. Zadecydowano o natychmiastowym odebraniu dzieci, które trafiły do rodziny zastępczej.
Sąd pierwszej instancji skazał matkę Mai na siedem lat pozbawienia wolności, a ojca na cztery lata więzienia. Z zarzutu nieudzielenia pomocy dziecku uniewinnił babcię i ciocię dziewczynki. Od wyroku odwołał się zarówno prokurator, jak i obrońcy oskarżonych.
Sąd Apelacyjny zadecydował o zmianie klasyfikacji czynu na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, zagrożone karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 12 lat, karą 25 lat pozbawienia wolności lub karą dożywotniego pozbawienia wolności. Karolina P. spędzi za kratami 20 najbliższych lat, a Dominik P. - 19 lat. Przed sądem ponownie staną mieszkające w tym samym domu krewne dziecka, które nie reagowały na przemoc ze strony rodziców.
ZOBACZ TEŻ: Zapadł wyrok dla rodziców ws. śmierci 2-miesięcznej Mai ze Starogardu Gdańskiego
Uzasadniając wyrok sędzia Joanna Mielec wspomniała m.in. o niedożywieniu dzieci. Rodzeństwo Mai w nowym domu miało jeść okruszki z podłogi. Dzieci izolowano od otoczenia, co mogło wpłynąć na brak reakcji ze strony sąsiadów. Sędzia zacytowała m.in. SMS od matki, w którym pisała, że starsza córka ma podbite oko, więc nie może iść na podwórko. Maluchy przez dłuższy czas nie potrafiły mówić, stwierdzono u nich zespół dziecka maltretowanego.
Wyrok jest prawomocny.
Napisz komentarz
Komentarze