Debata o lasach w Strefie Społecznej 100czni
.png)
Inicjatorami zorganizowania dyskusji na temat aktualnego stanu przyrody w naszym kraju oraz sytuacji parków narodowych w Polsce były Koalicja Las Jest Nasz i Fundacja Fidelis Siluas. Podczas półtoragodzinnej debaty poznaliśmy kilka gorzkich prawd, usłyszeliśmy o krokach, jakie należy podjąć w celu rozwiązania problemu i...zobaczyliśmy autentyczny ząb trzonowy mamuta. Ale o tym później.
W debacie wzięli udział:
- Filip Springer - dziennikarz, reportażysta, pisarza, autor serii publikowanych na łamach OKO.press artykułów na temat nieistniejących parków narodowych,
- Michał Słodowy - muzyk zespołu Kamp , pisarz, autor książki "Z parku do parku", będącej efektem odwiedzenia wszystkich 23 parków narodowych w Polsce,
- Piotr Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, leśnik z wykształcenia, przyrodnik z zamiłowania, współtwórca projektu Turnickiego Parku Narodowego i autor „Propozycji uzupełnienia sieci polskich parków narodowych”,
- Sławomir Zieliński z Klubu Przyrodników, ekolog i entomolog, propagator idei Kaszubskiego Parku Narodowego,
- Dorota Abramowicz, publicystka tygodnika i portalu "Zawsze Pomorze"
Park narodowy za płotem? Po naszym trupie!
Są miejsca w Polsce, które ze względu na szczególną wartość naukową, przyrodniczą, krajobrazową lub kulturową powinny być objęte ochroną prawną. Obecnie w naszym kraju mamy 23 parki narodowe, z których ostatni powstał w 2001 r. . Wszystkie zajmują zaledwie 1 proc. powierzchni Polski. Według założeń unijnych, tereny te powinny zajmować 10 procent powierzchni. I choć od polityków słyszymy, że "zostaną podjęte działania", to efektów nie widać.
- W Polsce jest rzeczywiście bardzo mało parków narodowych. Nasz kraj ma za to bardzo dobre dokumenty planistyczne, które od lat mówią, że trzeba tworzyć nowe parki narodowe i powiększać istniejące. Jest to wyjątkowo dobra forma ochrony przyrody, dodatkowo chroniąca wartość kulturową, krajobraz, turystykę. I nawet bardziej, niż przyrodzie, służy człowiekowi - mówił Piotr Klub

Co więc stoi na przeszkodzie, by parków narodowych było więcej?
- Prawo i pieniądze - tłumaczył Michał Słodowy. - Po roku 2000 decyzje o powołaniu każdego kolejnego parku są konsultowane z lokalną społecznością. I na etapie wojewódzkim, powiatowym czy gminnym taka decyzja może zostać zawetowana. Powtarzają się protesty ludzi, mieszkających na danym terenie, którzy obawiają się, że utworzenie parku narodowego odbierze im możliwości korzystania z dóbr leśnych, pracę w Lasach Państwowych czy też ograniczy im swobody osobiste. Nie mają świadomości, że mogą być zabezpieczeni systemowo i zmiana może przejść dla nich bezboleśnie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Rezerwat Lasy Oliwskie. Mieszkańcy Trójmiasta zadecydują o jego wielkości?
Od 2025 roku roku samorządy, na których terenie zlokalizowane są obszary chronione po raz pierwszy w historii otrzymują dodatkowe środki finansowe. W 2025 roku przewidziana subwencja wynosi 620 zł za każdy hektar parku narodowego. Oznacza to, że np. w razie utworzenia Kaszubskiego Parku Narodowego o planowanej powierzchni 7500 ha, dotacja roczna wyniosłaby 4,650 mln złotych. Gminy, na których terenie parki narodowe są tworzone lub powiększane, mogą dodatkowo uzyskać środki z rezerwy w wysokości 40 milionów złotych.
Podczas dyskusji w Strefie Społecznej 100czni, jeden z panelistów opowiadał o pewnym wójcie, który uczestniczył w rozmowach na temat powstania parku narodowego w jego gminie. - Nie damy się przekupić! - grzmiał wójt na zebraniu z udziałem mieszkańców. Po zebraniu podszedł do przyrodników i cicho spytał: - To ile dostaje się za ten park?
Dodatkowe pieniądze nie wszystkich przekonują. Dziś jedynym parkiem narodowym, który ma szanse powstać jeszcze w tym roku, jest Park Narodowy Doliny Dolnej Odry. I, jak słusznie zauważył jeden z panelistów, Międzyodrze - kraina torfowisk, rozlewisk, kanałów i starorzeczy - zyska ochronę, gdyż nie rośnie tam las. Nie ma więc kto protestować. Ale i tak temat został podjęty przez populistów.
- Choć powstanie Parku Dolnej Odry nie zagraża jakimkolwiek interesom, poziom debaty był bardzo niski - wspominał Filip Springer.- To pokazuje, że w każdym innym przypadku, gdy interes jest realny i policzalny, będzie jeszcze trudniej utworzyć park.
Zmienić prawo czy przekonać nieprzekonanych?
Zapisy ustawy o ochronie przyrody, dające gminom prawo veta, obowiązują od 2 lutego 2001 r.
- Należy zmienić prawo - przekonywał Filip Springer. - Aczkolwiek jestem zwolennikiem dialogu i konsultacji, tamten zapis prawny jest nieadekwatny do wyzwania, jakiemu powinno stawić czoła państwo. Park narodowy jest strukturą, chroniącą kawałek dziedzictwa przyrodniczego, które jest ważne z punktu widzenia kraju, kontynentu i planety. Dlaczego więc niewielka, lokalna grupa miałaby nam uniemożliwiać proces ochrony czegoś, co jest ważne dla całej wspólnoty?
Jednak już na pytanie, czy powinniśmy bardziej narzucać ochronę przyrody, niż przekonywać nieprzekonanych, reportażysta OKO.press odpowiedział, że jedno nie wyklucza drugiego.
- Kto jest po stronie przyrody? - pytał Piotr Klub. I od razu odpowiadał: - Nikt nie jest. Ochrona przyrody nie daje benefitów politycznych. Czy jej brak będzie dobry dla nas wszystkich? Nie. Jest mnóstwo grup interesów. Aby przełamać ten impas, musimy przekonać głównie lokalne społeczności.
Trzeba Kaszubów zaprosić do parku
W maju ub.r. nasz tygodnik poinformował o powrocie idei powołania w Lasach Mirachowskich Kaszubskiego Parku Narodowego. Pomysł nie był nowy - pojawił się po raz pierwszy sto lat temu, ponownie został sformułowany w połowie lat 90. XX wieku. Kaszubski Park Narodowy został wymieniony po raz kolejny w „Propozycji uzupełnienia sieci polskich parków narodowych” Piotra Kluba.
O KPN opowiadał dr Sławomir Zieliński. Duże wrażenie na zebranych wywołał wyciągnięty nagle z przepastnej torby naukowca sporej wielkości ząb trzonowy mamuta, służący od lat jako materiał poglądowy podczas spotkań z młodzieżą.
.jpg)
- Największą wartością tego terenu jest jego rzeźba - mówił barwnie dr Zieliński. - Powstała, gdy cofał się lądolód, a w tym samym czasie wymierał mamut włochaty, jeden z największych ssaków zamieszkujących dzisiejsze Kaszuby.
Walorem Lasów Mirachowskich jest wspaniała roślinność, rynny subglacjalne. Jezioro Kamienne, 17-metrowy Diabelski Kamień, duży zasób siedlisk leśnych litogenicznych i hydrogenicznych oraz siedlisk torfowiskowych, źródliskowych, wodnych. Apel o utworzenie parku adresowany do premiera Donalda Tuska podpisało kilkudziesięciu znanych naukowców.
Jesienią ub. roku przeciwko powołaniu parku zaprotestowali jednak samorządowcy z Kartuz, Sierakowic, Chmielna i Linii. Podkreślali, że ochrona tego miejsca oznacza poważne ograniczenia dla mieszkańców, obawiali się, że może oznaczać to zamknięcie lasu, opłaty, zakaz zbierania grzybów i jagód.

Czy rzeczywiście takie są konsekwencje tworzenia parków narodowych? Według Piotra Kluba niezbędne jest przełamanie związanych z tym mitów.
- Trzeba pokazać, że dziś w Polsce ochrona przyrody wygląda zupełnie inaczej, niż przed laty - mówił przedstawiciel Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Przyznawał przy tym, że kiedy w latach 90. XX wieku powstawały parki narodowe, nierzadko działo się to kosztem lokalnej społeczności. Mieszkańcy słyszeli, że nie będą mogli już wchodzić na teren parku, że mogą korzystać tylko z wytyczonych szlaków. To się ludziom nie podobało. Sytuacja się jednak zmieniła.
- W rezerwacie „Bliżyńskie Lasy Naturalne", powstałym w maju br. w województwie świętokrzyskim nie trzeba chodzić tylko po szlakach - opowiadał Klub. - Jest on dostępny dla turystów i grzybiarzy. Także w Kaszubskim Parku Narodowym nie powinna przed wejściem wisieć tablica, z napisem zaczynającym się od słów "zabrania się". Wręcz przeciwnie - na tablicy trzeba napisać "zapraszamy"! Można dodać, że uprasza się o nie robienie hałasu i rezygnację z rozpalania ognisk, ale można biwakować w określonych miejscach. Jeśli będziemy stosować się do tych zasad, to znajdziemy się bliżej powstania kolejnych parków narodowych. Oczywiście, zawsze znajdą się oponenci - dodawał.
Mityczny chrust i interesy
Filip Springer objechał w Polsce miejsca, które - choć w opinii naukowców wymagają ochrony - nie są parkami. - Opór społeczny jest rozpalany przez populistyczne jednostki - twierdzi reporter. - Na przykład na Mazurach jest tak wielu interesariuszy, że mamy niewielkie szanse, by tam parki powstały. Argumentami, przemawiającymi przeciw parkom narodowym jest mityczny chrust, grzyby i jagody. Czasem mam wrażenie, że całe wsie poumierają z zimna przez brak możliwości zbierania chrustu. Mówimy też o regionach, które się wyludniają. Nie można również straszyć, że ochrona przyrodnicza masowo ograniczy możliwość zatrudnienia przez Lasy Państwowe mieszkańców okolicznych miejscowości. Przed laty Lasy Państwowe rzeczywiście zatrudniały wiele osób. Teraz pracowników leśnych zastępują właściciele harwesterów.
PRZECZYTAJ TEŻ: W TPK ocaleje co trzecie skazane na wycinkę drzewo. Las ułaskawiony
Niechęć urzędników samorządowych do powołania narodowych rezerwatów Filip Springer wyjaśniał krótko: -Zmiana niesie coś nowego. Urzędy nie lubią zmiany. Zmiana niesie niepewność. Dlatego łatwiej jest oponować.
Z kolei Sławomir Zieliński przypomniał, że na temat Kaszubskiego Parku Narodowego były początkowo różne opinie. Przy czym jedna rzecz jest stała - protesty zawsze pochodzą od przedstawicieli leśników oraz pasjonatów myślistwa. - W strategii Lasów Państwowych ma lata 2014 - 2030 wyraźnie zapisano, że jednym z zagrożeń dla tej instytucji jest tworzenie nowych szczególnych form ochrony przyrody, w tym parków narodowych i rezerwatów - podkreślał dr Zieliński. - Dr Maciej Przewoźniak, który jest inicjatorem i koordynatorem przygotowania dokumentacji dla Kaszubskiego Parku Narodowego, w jednym z wywiadów wyraźnie powiedział, że powstanie petycji przeciw KPN zostało zainspirowane przez leśników i myśliwych. Są to grona, które najwięcej stracą na powstaniu KPN. Gospodarka leśna, z wyłączeniem incydentalnych cięć, nie będzie prowadzona na terenie parku. Także polowania nie będą dopuszczone w parku narodowym.
Opór przed objęciem ochroną przyrodniczą lasów trwa już 30 lat - ostatni park chroniący tereny leśne utworzono w 1995 roku.
Pomogą zmiany klimatu?
W opinii uczestników debaty Pomorze nie powinno poprzestać na utworzeniu Kaszubskiego Parku Narodowego. Powiększenia wymaga usytuowany na zaledwie 5 tys. hektarów Park Narodowy Bory Tucholskie. Na ochronę czeka także Wysoczyzna Elbląska.
Teoretycznie jest nadzieja na zmianę. Obecny rząd obiecywał życzliwsze podejście do unijnej strategii bioróżnorodności, zakładającej, że 30 proc. powierzchni kraju powinno być objęte ochroną, w tym 10 proc. – ochroną ścisłą. Jakie są szanse na realizację tych ustaleń?
- Niewielkie - tłumaczył Piotr Klub. - Powołanie trzech nowych parków narodowych i rozszerzenie 23 już działających zwiększy obszar chroniony w Polsce zaledwie do... 3 proc.
A i to rzecz niepewna. - Dlatego nie ma co robić nadziei, trzeba się skupić na edukacji - podkreślał Michał Słodowy. - Należy działać tam, gdzie to możliwe, informować, jak jest. I trzeba się cieszyć z każdej przekonanej osoby.
- Wiele dyskusji kończy się dwiema konkluzjami - trzeba edukacji i kompleksowych zmian prawnych - mówił Filip Springer. - Na pewno należy usunąć zapis nakazujący konsultację.
Z przewrotnym optymizmem podszedł do sprawy Piotr Klub. - Myślę, że kilka parków powstanie. Może w tym pomóc paradoksalnie zmiana klimatu. Będziemy mieli tak przerąbane, że każde elementy przyrody, które się ostaną - chociażby świerki - zaczniemy pokazywać dzieciom.
I wtedy rzeczywiście zatęsknimy za światem, którego nie będzie.
Napisz komentarz
Komentarze