Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Szymon Hołownia między PiS a koalicją? Politolog: To przepis na polityczny upadek

Zawsze, jak się siedzi na dwóch krzesełkach okrakiem, to wcześniej czy później taka pozycja wymusi upadek. Gdyby Szymon Hołownia był lepszym politykiem, niż szołmenem, to wiedziałby, że kontakty trzeba albo ocieplać albo oziębiać. Albo jesteś nieustępliwym przeciwnikiem Prawa i Sprawiedliwości albo puszczasz oczko do Jarosława Kaczyńskiego - mówi politolog dr Bartosz Rydliński z UKSW.
Szymon Hołownia między PiS a koalicją? Politolog: To przepis na polityczny upadek
Szymon Hołownia przestał być wiarygodny dla swoich koalicjantów, a i dla PiS nigdy nie będzie partnerem zaufania

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

 Na rozgrzewkę krótki quiz. Szymon Hołownia to mąż opatrznościowy polskiej polityki, czy „mężuś stanu" jak go nazwał jeden z politologów?

Raczej szołmen, który znalazł się w polityce. I to szołmeństwo ciągle się na nim mści. Zemściło się w wyborach prezydenckich i mści się teraz.

Jego konszachty z PiS to chwytanie się tonącego brzytwy?

To próba wykonania jakiegoś gambitu. Ale wiele osób zwraca uwagę na to, że w tym nocnym spotkaniu marszałka Hołowni z Jarosławem Kaczyńskim jest kilka warstw. Sam Hołownia ma problem z tym, że Trzecia Droga, jako koncept, rozpadł się. Marszałek, będąc liderem malutkiej partyjki i siadając do stołu negocjacyjnego z Donaldem Tuskiem, jest przykładem asymetrii siły. Poza tym mamy tu również aspekt psychologiczny. Pewnie mu trudno sobie wyobrazić, jak za kilka miesięcy wchodzi do Sejmu jako zwykły poseł i nie salutuje mu Straż Marszałkowska. Chęć utrzymania się na stanowisku marszałka jest dla niego bardzo ważna.

CZYTAJ TEŻ: Szymon Hołownia w Gdańsku. „Konfederacja to mięciutkie kiciusie, a nie lwy”

Co zyskał, a co stracił na tym nocnym spotkaniu z prezesem PiS?

Stracił na pewno poważanie polityków z koalicji rządowej. Zarówno jego najbliższy sojusznik Władysław Kosiniak-Kamysz jak i Donald Tusk, a także Włodzimierz Czarzasty, patrzyli zarówno z niepokojem jak i zażenowaniem na te zdjęcia limuzyn marszałka i prezesa PiS pod domem europosła Adama Bielana. Ale jest też w tym spotkaniu coś nowego. Coś, czego Szymon Hołownia do tej pory nie robił. Rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim na stopie towarzyskiej, a nie agresywnej. W przyszłości, kiedy PiS i Konfederacja dojdą do władzy i będę sobie tworzyć listę wrogów nr 1, Hołownia właśnie tym spotkaniem wypisał się z tej listy.

Bartosz Rydliński pracuje w Instytucie Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, jest też współzałożycielem Centrum im. Ignacego Daszyńskiego (fot. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego) 

Ale najlepiej na tym wyszedł Jarosław Kaczyński. Zamieszał dzięki marszałkowi w koalicyjnym kotle.

To nie przypadek, że na tych zdjęciach byli zarówno Adam Bielan jak i Michał Kamiński - politycy, których nazywano przed laty spin doctorami Lecha i Jarosława Kaczyńskiego. Ta przyjaźń obu polityków i wspólny przed laty interes dały ponownie o sobie znać.

To nie jest tak, że Michała Kamińskiego, który do parlamentu polskiego dostał się z list PSL, można określić teraz jako V kolumnę w koalicji?

Gdyby policzyć tych, którzy wcześniej był w PiS, a teraz są w koalicji 15 października, to zebrałaby się całkiem spora grupa. Wystarczy wspomnieć Radosława Sikorskiego, byłego ministra obrony w rządzie PiS, a teraz ministra spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska. Michał Kamiński rozstał się z Prawem i Sprawiedliwością, ale przecież w tym środowisku spędził wiele lat, dojrzewał w nim. Pytanie do PSL - czy przyjmując go do swojego grona, zastanowili się nad tym, że wewnętrzne niesnaski partyjne, nie decydują o tym, że człowiek przestaje być prawicowym politykiem. I że ta skłonność do współpracy z byłymi może się powtórzyć.

Pana przekonuje tłumaczenie marszałka Hołowni, że spotykać się chce ze wszystkimi, także z oponentami politycznymi?

Nie mam problemu z tym, że Hołownia spotyka się z Kaczyńskim. Mało tego, uważam, że gdyby Tusk spotkał się na kolacji z prezesem PiS i porozmawiali np. o książkach, byłoby to tylko z korzyścią dla demokracji. Ale kiedy premier ogłasza rekonstrukcję rządu, a w następnych dniach, w nocy, w prywatnym mieszkaniu spotykają się marszałek Sejmu oraz lider polskiej prawicy, to musi rodzić wiele pytań. Gdyby Szymon Hołownia chciał zachować jakąś powagę, spotkałby się z Jarosławem Kaczyńskim na obiedzie w ciągu dnia, na terenie Sejmu, bez obecności kamer, jednak z odrobiną transparentności.

I na swoich warunkach...

To raczej druga osoba w państwie powinna zapraszać gości, a nie być zapraszana i to do mieszkania opozycyjnego polityka. W dodatku po aferach podsłuchowych przyjęcie tego zaproszenia jest oznaką, delikatnie mówiąc, niefrasobliwości politycznej.

Szymon Hołownia nigdy nie będzie wiarygodny dla PiS, ale też przestał być wiarygodny dla swoich koalicjantów. I to jest jego poważna strata.

Zawsze, jak się siedzi na dwóch krzesełkach okrakiem, to wcześniej czy później taka pozycja wymusi upadek. Gdyby Szymon Hołownia był lepszym politykiem, niż szołmenem, to wiedziałby, że kontakty trzeba albo ocieplać albo oziębiać. W przypadku politycznych oponentów ocieplanie nie powinno wchodzić w grę. Albo jesteś nieustępliwym przeciwnikiem Prawa i Sprawiedliwości albo puszczasz oczko do Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy oglądało się na początku kadencji tzw. Sejmflix marszałek podobał się elektoratowi dlatego, że był nieustępliwy wobec PiS, nawet bardziej, niż Donald Tusk. Co prawda, mówił, że rozmowy ze wszystkimi politykami to przykład demokratycznej kultury. Ale jakoś przesadnie nie umierał za to, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma swojego wicemarszałka Sejmu. Nawet drwił z kandydatury Elżbiety Witek. No, a teraz spotyka się potajemnie na kolacji zorganizowanej przez polityków PiS. To jest niekonsekwencja, która przekłada się na brak wiarygodności.

Inni nazwaliby to politycznym cynizmem. PiS nie może się teraz marszałka nachwalić. To też może być taki zatruty pocałunek z ich strony.

Nie sądzę. Prawo i Sprawiedliwość takie amory kierowało już w stronę polityków PSL. A Władysław Kosiniak-Kamysz opierał się tym zalotom np. ze strony Przemysława Czarnka, który sugerował, że prezes PSL mógłby być premierem w rządzie wspieranym przez PiS. Prezes Kaczyński wybrał słuszną strategię - rozbijania jedności w koalicji 15 października.

I z Szymonem Hołownią chyba mu się to udało.

Szczególnie, że po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego na prezydenta, rządowi będzie tylko ciężej. Że w pewnym momencie koalicjantom Donalda Tuska skończy się cierpliwość w rządzie, który będzie miał coraz bardziej pod górkę. Zresztą miał pod górkę od samego początku. Mam wrażenie, że kiedy 15 października politycy partii koalicyjnych wygłaszali triumfujące przemowy, nie pamiętali o szeregu ograniczników, które ta partia pozostawiła po sobie. Nie tylko myślę o prezydencie ale też o Trybunale Konstytucyjnym czy Sądzie Najwyższym.

Hołownia nie powinien triumfować, bo ma przede wszystkim kryzys we własnej partii. Izabela Bodnar odeszła, Tomasz Zimoch został zawieszony, a marszałek mówi do pozostałych członków: - Jeżeli chcecie odejść, proszę, przyjdźcie do mnie z dokumentami, kwitami, połóżcie na stole, mówiąc prosto w oczy, powiedzcie mi, że chcecie odejść...

Polska 2050 jest trochę taką kopią ruchu Palikota, Nowoczesnej, partii Kukiza. To partia skupiona wokół lidera, a nie idei. Takie partie mają niskie spoiwo ideowego kleju. Ugrupowania te szybko powstają, ale też szybko się rozpadają.

Gdybyśmy przyjrzeli się poglądom posłanek i posłów Polski 2050 i spróbowali powiedzieć, jakie mają poglądy, mielibyśmy z tym pewien problem.

Do niedawna wydawało się, że to PSL jest najsłabszym ogniwem koalicji...

Najstarsza partia polityczna w Polsce? Nie.

ZOBACZ TAKŻE: Szymon Hołownia w Teatrze Szekspirowskim: Czas na prezydenta Polski, a nie „pół Polski”

Ale to zazwyczaj Polskie Stronnictwo... Hamulowe - jak mówię.

Właśnie dlatego trwa, że ma konserwatywną kotwicę i jest hamulcowym. Nie dziwię się Markowi Sawickiemu, że ma takie poglądy. Ale dziwię się Donaldowi Tuskowi, że nie był w stanie wymóc na Kosiniaku-Kamyszu pewnych ustępstw. To świadczy o tym, że PSL jest nie tylko stare i małe, ale też bitne.

Jak ta historia "odtajnionego", nocnego spotkania może sie skończyć?

Patrząc na test wyborczy po 15 października, najgorsze wyniki miały wówczas Trzecia Droga i Lewica. Szymon Hołownia, jeszcze do niedawna myślał, że on będzie głównym kandydatem tej koalicji w wyborach prezydenckich. A dostał w nich dopiero piąty wynik. I dzisiaj Donald Tusk zasiadając do rozmów o renegocjacji, patrząc w oczy swoim koalicjantom, widzi, że najmniej pewny wzrok, najbardziej rozbiegany ma oczywiście Hołownia. Zwłaszcza, że sam sobie nie pomaga, a szkodzi.

Do tego ma mocno rozbudowane ego, nie biorąc pod uwagę tego, że marszałkiem Sejmu się bywa.

Leszek Miller powiedział kiedyś trafnie, że polityka jest narkotykiem, bardzo uzależniającym.

Funkcje jak widać też...

Szymon Hołownia dość szybko wspiął się na fotel marszałka Sejmu. I ma przeświadczenie, że się bardzo dobrze w tej roli sprawdza. Tylko, że nie potwierdziły tego jego ostatnie wyniki wyborcze. Gdyby był tak świetnym marszałkiem Sejmu jak myśli, to miałby o wiele lepszą lokatę w wyborach prezydenckich. A gdyby był sprawnym graczem w relacjach miedzy partyjnych, to PSL nie podziękowałoby mu za współpracę.

To spotkanie nocne może wpłynąć na przyszły kształt rządu?

Nie wiem, czy rząd pod kierownictwem Donalda Tuska jest do uratowania, bo z jednej strony wybory prezydenckie pokazały, że premier też jest jego obciążeniem. Myślę, że Karol Nawrocki osiągnął taki rezultat "lutując" Rafała Trzaskowskiego z Donaldem Tuskiem. Wyniki tego rządu po półtora roku są fatalne. O wiele gorsze, niż miał rząd Mateusza Morawieckiego po kilku latach rządzenia.

Jeżeli rząd chciałby dokonać głębokiej rekonstrukcji, to są obiektywne przesłanki do tego, żeby zmienić premiera. W przestrzeni publicznej padają kandydatury m.in. Radosława Sikorskiego, Rafała Trzaskowskiego. Zakładam, że Rafał Trzaskowski nie ma dobrego osadzenia w partii i ma przegrane wybory za sobą. Sikorski posiada tzw. gravitas, czyli powagę polityczną. Ale musiałby na nowo stworzyć autorski rząd z nieoczywistymi postaciami. Np. Magdalena Biejat powinna być w takim rządzie wicepremierem i ministrem nowego resortu - mieszkalnictwa. Żeby ten nowy rząd z czymś się kojarzył. Bo nawet wyborcy koalicji 15 października nie wiedzieli, co jest jego lajtmotivem. Jeżeli z kryzysu mieszkaniowego i tego dojazdu do Polski powiatowej ten nowy rząd zrobiłby sobie motyw przewodni programu, to może powalczyć o utrzymanie władzy. Kontynuowanie tej samej polityki, zmieniając tylko sposób komunikacji, to o wiele za mało i może prowadzić do pięknej katastrofy.

Ale, jak mówią, to Donald Tusk potrafi jeszcze utrzymać tę koalicję w ryzach.

W partiach koalicyjnych wkrótce są wybory wewnątrzpartyjne. I o tym głównie myślą koalicjanci. Np. Włodzimierz Czarzasty walczy to, żeby nadal przewodzić Lewicy i być marszałkiem Sejmu i wszystko jedno co poza tym. Ale to logika, która wyniszcza ten rząd. Rząd powinien być od rządzenia, a nie od grania wedle partyjnych rozdań. Szczególnie, że wyborcy oddali władzę koalicji 15 października nie dlatego, że kochali Tuska, tylko dlatego, że uważali, iż oferta zaproponowana przez koalicjantów jest lepsza od tego, co proponowało PiS i Jarosław Kaczyński.

I o tym rząd trochę zapomniał.

Tak. Jarosław Kaczyński przegrał także dlatego, że rząd PiS m.in. nie dowiózł, mówiąc umownie, PKS-ów do polskich gmin. Ale też nie wiem, czy rząd Donalda Tuska jest w stanie te PKS-y dowieźć.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
ReklamaNewsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Reklama