Pożar w Dębogórzu. Gdy dym opadł, zaczęły się prawdziwe problemy
Pożar, który wybuchł w styczniu tego roku był poważny, gasiło go kilkanaście zastępów straży pożarnej. Po ugaszeniu mieszkańcy myśleli, że najgorsze jest już za nimi i że odbudują to, co stracili w ogniu. Jednak to do dziś im się nie udało. Dlaczego? Z wykonanej po pożarze ekspertyzy wyszło, że w projekcie tego budynku są bardzo poważne uchybienia i nadzór budowlany z Pucka nie może wydać zgody na odbudowę budynku w takim samym układzie. Zgodnie z projektem w budynku powinny być bowiem dwa mieszkania, a nie... dziesięć. Wcześniej jednak nadzór nie zwrócił na to uwagi. A plan miejscowy dla tego terenu również nie przewiduje zabudowy wielorodzinnej.
- Kupiliśmy mieszkania z kredytami, aktami notarialnymi, księgami wieczystymi. Dziś słyszymy, że budynek jest jednorodzinny, a nasze lokale nigdy nie powinny istnieć. To prawdopodobnie pierwsza tak jawna sprawa, w której inwestor stworzył fikcję legalnych lokali w budynku jednorodzinnym, a mimo to banki, notariusze i urzędy dopuściły do sprzedaży i kredytowania - piszą do nas część mieszkańców budynku przy ul.Grzybowej w Dębogórzu.
Sprawę nagłośniła "Uwaga" TVN. Mieszkańcy mówią wprost: „Zostaliśmy oszukani”
Przykrą historię mieszkańców z ulicy Grzybowej w Dębogórzu przedstawił już także TVN w programie „Uwaga!". Mieszkańcy mówią w nim wprost, że czują się oszukani.
- Kupując mieszkanie, czuliśmy się naprawdę bezpiecznie, bo był to rynek wtórny. Mieliśmy też niezależnego notariusza. Nic nie wskazywało na to, że gdziekolwiek, na jakimkolwiek etapie może być to oszustwo – przekonuje w programie TVN pani Daria.
- Tam się nic nie zgadza, to jedna, wielka samowolka. Projekt przewidywał dwa mieszkania. Na strychu wydzielono mieszkania, czyli już zrobiły się cztery. Z kolei w miejscu, gdzie miała być hala garażowa i pomieszczenia piwniczne też zostały wydzielone kolejne mieszkania. A wszyscy mamy na nie akty notarialne – mówi mieszkanka, pani Anna.
- Nadzór budowlany wydał opinię, że nie może podjąć decyzji, co do naprawy budynku, czy jego zburzenia. Dlatego, że inaczej jest w planach, a inaczej mamy to w papierach. To sprawia, że właściwie jesteśmy bezdomni – dodaje inny mieszkaniec, pan Daniel.
Jak powstał budynek niezgodny z projektem?
Z relacji w „Uwadze” wynika, iż dom wybudował niewielki inwestor z tego regionu. Reporter TVN odwiedził mężczyznę wraz z mieszkańcami. Ten w rozmowie z nimi zarzekał, że wszystko jest zgodnie z prawem.
- W tamtym czasie były takie przepisy, że ja to mogłem zrobić i ja to wtedy zrobiłem. Na to są dokumenty - mówił wykonawca.
Inwestor przesłał reporterowi nawet gotowy projekt podziału budynku, ale brakuje w nim zgody na wybudowanie dodatkowych mieszkań w tym budynku w miejsce np. garaży. A kierownik budowy nadzorujący tę inwestycję uważa, że wszystko powstało zgodnie z projektem.
ZOBACZ TAKŻE: Rotunda w porcie jachtowym w Pucku została odbudowana po pożarze
Nadzór budowlany: „Oparliśmy się na oświadczeniach”
Dlaczego nadzór budowlany dopuścił budynek do zamieszkania mimo iż nie był on zgody z oryginalnym projektem?
- Wie pan, jak się odbiera w naszym kraju budynki mieszkalne? Na podstawie oświadczeń. Mamy oświadczenia kierownika budowy. Nie mieliśmy jakiejkolwiek informacji, że doszło do przebudowy, że wybudowane jest to niezgodnie z projektem – słyszymy w reportażu TVN tłumaczenia nadzoru budowlanego.
Trwają rozmowy z gminą Kosakowo
Szansą dla mieszkańców mogą być zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Gmina Kosakowo prowadzi rozmowy, które mają umożliwić odbudowę mieszkań. Lokatorzy liczą, że ich sytuacja zostanie uregulowana, a po miesiącach niepewności będą mogli legalnie wrócić do swoich domów.
























Napisz komentarz
Komentarze