Protesty samorządowców przeciwko zmianom granic. Gminy wiejskie nie chcą przyłączać się do miast
Protest samorządowców w środę, 30 lipca jest pokłosiem decyzji MSWiA wydanej we wtorek, 29 lipca. Zgodnie z rekomendacją, Rada Ministrów ma zielone światło, aby zmienić granice kilkunastu gmin.
To się nie spodobało samorządowcom, ponieważ oznacza nowe granice niektórych gmin i miast, nadanie niektórym miejscowościom statusu miasta oraz zmianę nazw gmin. W związku z tym, Związek Gmin Wiejskich RP wystosował pismo do rządzących.
– W ślad za pismem z dnia 21 maja br., Związek Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej wnosi stanowczy protest i uważa za całkowicie lekceważące podejście strony rządowej reprezentowanej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w odniesieniu do kwestii regulacji prawnych dotyczących procedury zmiany granic gmin – czytamy w sprzeciwie.
Przepisy, które obecnie obowiązują, sprzyjają inicjowaniu przez średnie i duże miasta postępowań, które – wbrew opinii lokalnej społeczności – prowadzą do przejmowania ważnych społecznie i ekonomicznie części gmin wiejskich.
Związek Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej
Samorządowcy protestują przed KPRM
Nic dziwnego, że samorządowcy postanowili protestować. Pod siedzibą premiera pojawili się z transparentami: „Nie chcemy do miasta”, „Nie oddamy naszej gminy” czy „Zostajemy w Kobylnicy”. Przedstawiciele gmin zarzucają większym ośrodkom, że forsują zmiany granic bez ich zgody. Mówią wprost – to skok na kasę i próba ograbienia słabszych samorządów.
Wśród protestujących znaleźli się:
- Anna Gliniecka-Woś, burmistrz Kobylnicy – jej część chciałby Słupsk,
- Rafał Konon, wójt gminy Ustka – tutaj zakusy ma miasto Ustka.
- Anna Chrostowska, wójt Purdy – część chciałby wciągnąć do siebie Olsztyn.
- Szymon Medalion, wójt Nowej Wsi Lęborskiej – na jej tereny czai się Lębork.
Obawy gmin wiejskich
Samorządowcy z mniejszych gmin nie chcą takiego scenariusza. Dla nich to rozwiązanie jest krzywdzące i domagają się nowych regulacji, które pozwolą na zmianę granic, ale wyłącznie przy obopólnej zgodzie. Poza tym, w takim przypadku istotne byłoby zachowanie możliwości równego rozwoju oraz inwestycji. Małe gminy obawiają się, że teraz wszystkie środki będą wędrować do miast.
Argumenty miast i zapewnienia
Miasta trochę odbijają piłeczkę, uważając, że jest to potrzebne dla równowagi. W końcu mniejsze gminy korzystają z ich infrastruktury czy komunikacji, ale się do niej nie dokładają. W przypadku wciągnięcia w ich obszar, więcej pieniędzy zostanie w kasie na opłaty i rozwój.
Jednocześnie są także zapewnienia. Słupsk, na przykład, gwarantuje na przyłączonych terenach kontynuację rozpoczętych inwestycji, utrzymanie placówek oświatowych i zapewnienie komunikacji miejskiej MZK dla blisko czterech tysięcy mieszkańców.
Co dalej ze zmianą granic gmin?
Czy KPRM odniesie się do protestów? Tego na razie nie wiadomo. Pewne jest, że walczący samorządowcy łatwo się nie poddadzą.
























Napisz komentarz
Komentarze