Pożar zakładu Mielewczyk w Kawlach – miesiąc po tragedii
Od ponad trzech dekad firma rodzinna Mielewczyk produkuje na Kaszubach wyroby drobiowe i zatrudnia około 800 pracowników, głównie mieszkańców regionu. Blisko miesiąc temu firmę spotkała jednak wielka tragedia. Miesiąc po obchodach 10-lecia oddziału w Kawlach spaleniu uległ, jak się okazało, znajdujący się właśnie w Kawlach specjalny magazyn m.in. z halą wysokiego składowania o powierzchni 3000 metrów kwadratowych. W trakcie akcji gaśniczej zginał też strażak, druh OSP Sierakowice.
CZYTAJ TEŻ: Pożar w Kawlach. Strażacy odnaleźli zaginionego kolegę
W środę, 10 września firma Mielewczyk, zamieściła w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym podkreśla, że "największą i najbardziej bolesną stratą, jaka wynikła z pożaru ich zakładu w Kawlach, była śmierć druha Krystiana Dułaka z OSP Sierakowice".
- Drugą, przeciwną emocją, jaka nam towarzyszy obecnie, jest radość z tego, że nasze procedury bezpieczeństwa zadziałały prawidłowo, a wielokrotnie przeprowadzone próbne ewakuacje i szkolenia sprawdziły się również w obliczu realnego zagrożenia - czytamy w oświadczeniu.
Pracownicy zachowali miejsca pracy
Pożar nie wpłynął na zatrudnienie. Firma zapewnia, że nie będzie zwolnień, mimo strat.
- Decyzją zarządu nie została wprowadzona żadna redukcja miejsc pracy w wyniku pożaru. W jednym z komentarzy ktoś ładnie opisał nas, jako „serce lokalnej gospodarki”. I faktycznie, chyba możemy się pod tym podpisać, bo dajemy zatrudnienie ponad 800 osobom. Tragedia, która dotknęła nasz zakład nie wpłynie więc bezpośrednio na lokalną społeczność. A co do murów… odbudujemy! - czytamy w oświadczeniu firmy Mielewczyk.
Produkcja w zakładzie została wznowiona
Jak się dowiadujemy, strażakom udało się ochronić część biurową i produkcyjną zakładu. Całkowicie spalona i zniszczona została hala magazynowa o łącznej powierzchni 3000 metrów kwadratowych. Mieściła się tam m.in. hala wysokiego składowania, w której panowała specjalna temperatura, umożliwiająca magazynowanie naszych mrożonych produktów convenience oraz surowców. Firma Mielewczyk informuje, że spalona część została rozebrana, a odpady wywiezione.
- Po uporządkowaniu terenu i upewnieniu się, że nadal możemy gwarantować całkowite bezpieczeństwo - nasi pracownicy wrócili do pracy, produkcja została wznowiona. Musieliśmy mocno dostosować się do obecnych warunków i przewrócić naszą codzienność do góry nogami - funkcjonując bez tak ważnej części zakładu. Jednocześnie pokazało to, że potrafimy działać elastycznie i zdeterminowanie – informuje firma Mielewczyk.























Napisz komentarz
Komentarze