PaKa w Sopocie – nowe miejsce z misją
W budynku przy ul. Niepodległości 14 października zostanie otwarta akademia dobrych relacji i kulinarna „warsztatownia”. Twarzą PaKi jest Patryk Galewski, który od dwóch lat niesie wraz z całym zespołem fundacji im. Ks. Jana Kaczkowskiego, wsparcie poranionym życiowo dzieciom i młodzieży, szukającym swojego, lepszego życia.
CZYTAJ TEŻ: Cenię sobie prawdziwość i rzetelność w dobieraniu produktów, także tych regionalnych
Od „Johnnego” do PaKi – historia drugiej szansy
Nie byłoby PaKi bez księdza Jana Kaczkowskiego. To od niego tak naprawdę wszystko się zaczęło. Bo on, jako pierwszy uwierzył, że przed Patrykiem, ćpunem bez perspektyw, jest lepsze życie. I pokazał mu je. Ta historia przyjaźni między nimi stała się kanwą filmu „Johnny”, który obejrzały miliony widzów na świecie. Nic dziwnego, to wzruszająca, oparta na faktach opowieść o przemianie, właśnie dzięki księdzu Kaczkowskiemu, Patryka narkomana i recydywisty, w ojca, męża i szanowanego szefa kuchni. „Johnny” to uniwersalna opowieść o tym, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę.
Teraz tę drugą szansę Patryk Galewski chce dać innym. Od dwóch lat, w domach poprawczych, prowadzi warsztaty z gotowania (garowania!), które są pretekstem do czegoś więcej, niż tylko opowiedzenia historii swojej i księdza Jana. Ale też do wskazania, że nie ma takiej drogi, z której nie można zawrócić.

Programy PaKi: „Nikt nie rodzi się zły” i „Całe życie przede mną”
A teraz projekt PAKA, który wkrótce otworzy siedzibę w Sopocie rozrasta się na dwa programy. Pierwszy ma hasło: "Nikt nie rodzi się zły" i skierowany jest do wychowanków zakładów poprawczych, młodzieżowych ośrodków wychowawczych, domów dziecka i ośrodków kuratorskich.
Drugi, który nazwano"Całe życie przede mną", ma cel edukacyjny i skierowany jest do uczniów szkół ponadpodstawowych.
Te programy będą realizowane bezpłatnie.
Patryk Galewski tłumaczy, że w tym edukacyjnym programie dla szkół, będzie się wspierać dzieci w takiej wiedzy, której nie uczy się w szkolnych placówkach, czyli jak bezpiecznie budować dobre relacje, jak wyznaczać granice wokół siebie, kiedy ktoś nas krzywdzi, czy jak interpretować emocje, których doświadczamy w pewnych sytuacjach.
- To będzie nasza akademia dobrych relacji, z gabinetem psychologa, aulą dla wykładów, ale też miejscem na pamięć o księdzu Janie Kaczkowskim - tłumaczy Patryk Galewski. - Tu znajdzie się też „warsztatownia” gastronomiczna, gdzie wspólnie z dziećmi będziemy spotykać się przy stole, żeby razem gotować. Próbując trafić do nich przez żołądek do serca. Gdyby Jan nie uratował mi życia, to ja pewnie nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem. I sam nie mógłbym ratować życia innych, młodych ludzi.
To gadanie i wspólne gotowanie daje efekty - opowiada dalej.
- Młodzi się otwierają. Czasami po raz pierwszy w życiu. Bo oni trafiając do poprawczaka, przyjmują pewien kamuflaż, że w tym miejscu trzeba być silnym, twardym. Nie wolno pokazać, że się jest wrażliwym, że się czegoś boimy. To taka plandeka, pod którą się kryją. Ale przy wspólnym stole często ją zrzucają. Zaczynają mówić o trudnych relacjach z rodzicami, o przemocy, która się w ich życie wdarła, o biciu, zamykaniu w szafie, o głodzie, lęku, uciekaniu, i wreszcie o szansie oraz nadziei. Dzięki tym rozmowom i gotowaniu tworzy się taka bezpieczna przestrzeń, do której te dzieci nie boją się wejść - tłumaczy Patryk Galewski.
Patryk Galewski spotkał setki młodych, skrzywdzonych ludzi
On ze swoim programem odwiedził prawie wszystkie zakłady poprawcze w Polsce, dziesiątki miejsc
I spotkał setki młodych ludzi, którzy w swoim krótkim życiu, już na etapie dzieciństwa doświadczyli, bardzo głębokich ran, z brakiem miłości, przemocą, gwałtami i biciem. Ale też widział w poprawczaku dzieci z bardzo bogatych domów, w których one miały wszystko, poza czasem im poświęconym i miłością.
CZYTAJ TAKŻE: „Johnny” byłby dumny. Patryk Galewski ugotował zupę rybną w WTZ i opowiadał o życiu
- Pamiętam, że kiedy jeden z takich chłopców w poprawczaku przygotował z nami zwykły obiad z kotletem mielonym i podczas wspólnego posiłku wyznał, że to jego pierwszy, normalny, domowy obiad - wspomina Patryk. - Bo wcześniej albo jedzenie przygotowywała niania, albo były wyjścia do drogich restauracji czy catering zamawiany do domu. I przez brak miłości oraz zainteresowanie bliskich trafił na złą drogę. Rodzice często powtarzali: ale gówniarz miał wszystko. A zaczął ćpać i handlować narkotykami. Tak, miał wszystko oprócz miłości.
Patryk Galewski: Nie jestem kimś wyjątkowym
Patryk mówi o swoim programie z dużą radością. Kiedy żartuję, że jako gwiazda filmu i kuchni mógłby odcinać kupony, spocząć na laurach, odpowiada:
- Jako 21-letni człowiek nawet nie miałem marzeń. Zaliczyłem upadek własnego człowieczeństwa. Żyłem bez celu, po trzech próbach samobójczych. Nie miałem się do czego uśmiechać. Dzisiaj jestem szczęśliwym tatą, kochającym i kochanym mężem, szefem kuchni, który uczy się u boku jednego z najlepszych kucharzy na świecie - Wojciecha Modesta Amaro. I chcę to moje dotychczasowe doświadczenie wykorzystać. Skoro ja, urodzony w złym, smutnym domu, w którym brakowało poczucia bezpieczeństwa, prawdziwej miłości i odpowiedzialności, jestem dziś szczęśliwym człowiekiem, to byłbym egoistą, na dodatek „rudym”, gdybym nie podzielił się tym, jak to zrobić z innymi dzieciakami, które teraz potrzebują wsparcia. Ja przed laty dostałem je od księdza Jana Kaczkowskiego. Mimo, że świat mnie skreślił, bo byłem ćpunem i kryminalistą. Ale Jan się przy mnie zatrzymał. Wierzę, że skoro ja mogę mieć lepsze życie, to każde, inne dziecko, które urodziło się w złym, smutnym domu, z odpowiednim wsparciem i miłością, też może je mieć. Przecież nie jestem kimś wyjątkowym - kończy Patryk.
























Napisz komentarz
Komentarze