- Każde fałszywe zgłoszenie utrudnia pracę funkcjonariuszy, ale także często wydłuża czas oczekiwania na obsługę kolejnych interwencji. Osoby, które zawiadamiają o przestępstwach, do których nie doszło, muszą liczyć się z konsekwencjami - tłumaczy sierż. szt. Martyna Orzeł z malborskiej policji.
Tak właśnie było w przypadku 21-latki. W piątek, 10 października, po godz. 18, funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o rozboju, który rzekomo miał miejsce przy ul. Dworcowej w Malborku. Wynikało z niego, że dwóch mężczyzn napadło młodą kobietę, uderzyli i ją i zabrali telefon oraz plecak, w którym była gotówka. Podczas ucieczki jeden z nich miał upuścić telefon, co spowodowało jego zniszczenie.
CZYTAJ TAKŻE: Reda: 44-latek zatrzymany za brutalną kradzież telefonu
Na miejsce wysłano mundurowych, którzy rozpoczęli poszukiwania i wyjaśnianie okoliczności zdarzenia. Szybko okazało się, że cała sytuacja została wyssana z palca przez 21-latkę.
- Z ustaleń policjantów wynika, że kobieta wymyśliła całe zajście, ponieważ uszkodziła sobie telefon i bała się, że nie uzyska zwrotu z ubezpieczenia. Zebrana w tej sprawie dokumentacja zostanie przekazana do prokuratury, gdzie zostaną podjęte dalsze decyzje wobec 21-latki - mówi oficer prasowy z Malborka.
Cwaniactwo w tym przypadku się nie opłaciło. Młoda kobieta odpowie za fałszywe zawiadomienie o przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań. W świetle prawa to poważne wykroczenie, które może kosztować ją nawet osiem lat więzienia.
























Napisz komentarz
Komentarze