Piotr zmarł miesiąc temu w wyniku nieszczęśliwego wypadku, podczas urlopu, który spędzał w Portugalii. Informacja, jaką w niedzielę, 21 września otrzymaliśmy od jego syna – również – Piotra Piesika, była dla nas ciosem. To był ogromny szok dla bliskich, znajomych i przyjaciół. A miał ich wielu.
Na powrót Piotra do kraju musieliśmy czekać niemal miesiąc. Urna z jego prochami przyleciała dopiero we wtorek, 14 października. Zgodnie z wolą Piotra, jego prochy spoczęły w Malborku, bo jak mawiał:
- W Malborku znam tylu ludzi, a oni mnie, że zawsze ktoś przyjdzie zapalić mi świeczkę.

Ostatnie pożegnanie w kościele pw. Św. Jana Chrzciciela
Pożegnalna msza św. odbyła się w kościele pw. Św. Jana Chrzciciela w Malborku. Piotra żegnał tłum ludzi – rodzina, przyjaciele znajomi, przedstawiciele służb mundurowych, instytucji, z którymi współpracował, Jego koledzy i koleżanki z „Zawsze Pomorze”, „Dziennika Bałtyckiego” i Radia Malbork, pedagodzy i uczniowie liceum, w którym uczył. Żegnali Go także samorządowcy z Malborka i Sztumu oraz wszyscy ci, których Piotr spotkał na swojej życiowej i zawodowej drodze.
Wszyscy wspominali Go jako człowieka pogodnego, wesołego, życzliwego, z ogromnym poczuciem humoru, no i z tym niepowtarzalnym, radiowym głosem, którym potrafił zarówno rozbawić, jak i poruszyć serca słuchaczy.
O oprawę muzyczną podczas mszy św. zadbał chór Lutnia, w którym Piotr przez wiele lat śpiewał.
Serdeczny, otwarty, z życzliwym sercem dla wszystkich
- Żegnamy dziś człowieka wyjątkowego, dziennikarza i redaktora, komentatora, chórzystę i nauczyciela, ale przede wszystkim dla mnie przyjaciela naszego miasta – powiedział Bartosz Mazerski, burmistrz Sztumu, gdzie Piotr pracował przez wiele lat w tamtejszym oddziale „Dziennika Bałtyckiego”, prowadząc tygodnik „Powiśle – Sztum – Dzierzgoń” - Piotr przez wiele lat towarzyszył Sztumowi w każdej sytuacji. Pisał o nas, relacjonował nasze wydarzenia, prowadził niezliczone imprezy kulturalne i sportowe. Zawsze z pasją, uśmiechem i tym swoim charakterystycznym głosem. Był takim naszym sztumskim kronikarzem, utrwalał to, co ważne dla naszego miasta. Miał wiele pasji, kochał sport, muzykę i ludzi. I właśnie takiego Piotra zapamiętamy. Serdecznego, otwartego, z życzliwym sercem dla wszystkich.
Najbardziej pozytywna dziennikarska dusza świata
Piotr pozostawił po sobie nie tylko smutek i tęsknotę, ale też wdzięczność. Wdzięczność za to, że mogliśmy Go poznać, że mogliśmy z Nim pracować, śmiać się, rozmawiać, tworzyć coś, w co wszyscy wierzyliśmy.
- Piotrze. Odszedłeś nagle, zbyt wcześnie, podczas urlopu w Portugalii. Czekałeś na ten wyjazd, cieszyłeś się na chwilę wytchnienia po intensywnej pracy – powiedział podczas mszy św. Mariusz Szmidka, redaktor naczelny „Zawsze Pomorze”. - Nie mogłeś wiedzieć, że to będzie Twój ostatni urlop. Odszedłeś z dala od codzienności, ale zostawiłeś nas – swoją redakcyjną rodzinę „Zawsze Pomorze” – pogrążoną w smutku i niedowierzaniu. Twoja śmierć była i jest dla nas wstrząsem. Bo jak uwierzyć, że tak wesoły, pogodny, dowcipny, życzliwy i otwarty na ludzi człowiek nagle odszedł? Że już nie usłyszymy Twoich żartów, nie zobaczymy uśmiechu, nie poczujemy tej dobrej energii, którą roztaczałeś wokół siebie każdego dnia? Odszedłeś zdecydowanie za szybko. Wielu mieszkańców tego miasta znało Cię z anteny Radia Malbork, gdzie Twój charakterystyczny, ciepły głos towarzyszył lokalnej społeczności każdego dnia. Inni poznali Cię jako nauczyciela - człowieka, który z pasją dzielił się swoją wiedzą z młodzieżą, prowadząc w szkole zajęcia dziennikarskie. Byli też tacy, którzy znali Cię ze sceny — z chóru, z licznych wydarzeń kulturalnych i sportowych, które prowadziłeś.
- Kiedy niemal cztery lata temu, po przejęciu regionalnych redakcji przez spółkę Skarbu Państwa i polityków, wielu z nas postanowiło odejść z „Dziennika Bałtyckiego” w geście protestu, Ty nie wahałeś się ani chwili. Dołączyłeś do nas z przekonaniem, że prawdziwe dziennikarstwo musi być niezależne, uczciwe i bliskie ludziom - dodał Mariusz Szmidka. - Wspólnie stworzyliśmy nowe medium – portal i tygodnik „Zawsze Pomorze". To było coś więcej niż tylko praca – to była wspólna misja oparta na jakości i wartościach. I Ty był jej nieodłączną częścią. Wniosłeś do naszego zespołu ogromny profesjonalizm, szczerość, odwagę i serdeczność. Pisałeś o sprawach Żuław, Mierzei i Powiśla, z głębokim zrozumieniem ludzi. Ale także specjalizowałeś się w gospodarce morskiej, bezpieczeństwie, wojskowości. Nigdy nie szukałeś sensacji – szukałeś prawdy. Byłeś siłą spokoju. I - jak to ujął nasz fotoreporter Karol Makurat - „najbardziej pozytywną dziennikarską duszą świata”.
Był po prostu moim tatą. Pierwszym i najwierniejszym kibicem
- Piotr Piesik. Dla mnie był tatą, nie ojcem, był po prostu tatą. Był tym mniej wymagającym, spokojnym rodzicem, który kazał mi iść własną drogą. Czasami potrafił się też wkurzyć, choć rzadko – wspominał syn Piotra, Piotr Piesik (junior), obecnie międzynarodowy mistrz szachowy, sędzia i instruktor. - Starał się wpoić mi poczucie własnej wartości, co było istotne dla dziecka z podstawówki, które było najniższe w klasie. Zawsze będę mu wdzięczny za to, że zachęcał mnie do poznawania nowych rzeczy, ale nigdy za bardzo nie naciskał.
- Ale był nie tylko tatą, był moim wiernym przyjacielem. Zawsze we wszystkim mnie wspierał. Już od dzieciństwa, gdy chciałem pograć w piłkę, wychodził ze mną. Jak zacząłem grać w tenisa, on był pierwszym moim sparing partnerem. Byłem dobrym uczniem, ale, kiedy trafiła się w szkole pała, pomagał mi ją ukryć przed mamą. Przynajmniej do czasu, kiedy trafiły się jakieś lepsze stopnie wspominał Piotr Piesik. - Najbardziej mu dziękuję za cierpliwość, kiedy razem z moim dziadkiem uczył mnie grać w szachy. Kilka lat później dostałem na tym punkcie niemal obsesji, co niejednego rodzica doprowadziłoby do szału. Zaprowadził mnie do klubu szachowego, żeby nie musiał ciągle ze mną grać i przegrywać. Kiedy mówiłem ciągle o szachach, kupował mi książkę i miał mnie z głowy na kilka dni. Teraz bez szachów nie wyobrażam sobie życia i nigdy nie będę mu w stanie za to podziękować. Był moim pierwszym i najwierniejszym kibicem.
Morze słoneczników dla Piotra i datki dla REKS-a
Prochy – zgodnie z życzeniem Piotra, spoczęły na cmentarzu komunalnym w Malborku. Jego grób pokryło morze jego ulubionych kwiatów – słoneczników.
Bardzo kochał zwierzęta, dlatego na prośbę rodziny, większość żałobników przyszła z symbolicznym kwiatkiem – właśnie słonecznikiem.
Na cmentarzu – tak, jak wcześniej zapowiedzieli bliscy Piotra - pojawili się z puszkami wolontariusze z Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt REKS. Komu nie udało się wrzucić pieniędzy do puszki, może w każdej chwili wesprzeć schronisko wpłatą na poniższe konto.
Malborskie Stowarzyszeni Przyjaciół Zwierząt REKS w Malborku
- Konto: 96 2030 0045 1110 0000 0148 9170
- Adres: ul. Kotarbińskiego 2D/2, 82-200 Malbork
- KRS: 0000297262
























Napisz komentarz
Komentarze