Korzenie Tombutu sięgają XIX wieku. Jak powstał rodzinny zakład?
Mieszczący się przy Alei Niepodległości 810 w Sopocie zakład ma bogatą historię na Pomorzu, ale firma została założona nie w Trójmieście, a w mieszczącym się ok. 50 km od Warszawy Nasielsku. To tam w połowie XIX wieku powstał zakład szewski założony przez przodka obecnego właściciela firmy Tombut. Ok. 1850 roku konkurencja na rynku szewskim była w Nasielsku spora i zdominowana głównie przez Żydów. Pan Tomasiński wymyślił jednak sposób na to, by odebrać im trochę klienteli. Żydzi, z powodów religijnych, nie mogli nigdy pracować w sobotę, ponieważ trwał wtedy szabat. Co więc zrobił właściciel Tombutu? Otworzył sklep z materiałami szewskimi, który funkcjonował w soboty. Tym sposobem zaskarbił sobie sympatię klientów i utrzymał się na rynku.
CZYTAJ TEŻ: Jak żyje się na Pomorzu? Sopot królem jakości życia! Gdańsk i Gdynia tuż za nim
Wojna i ucieczka na północ. Przypadek, który zmienił wszystko
Czasy zaborów nie były łatwe, ale z największym wyzwaniem firma Tombut zmierzyła się podczas II wojny światowej. To wtedy ówczesny właściciel zakładu, ojciec obecnego właściciela, został aresztowany przez Armię Czerwoną. Po odbiciu z więzienia przez żołnierzy Armii Krajowej, pan Tomasiński nie mógł ani wrócić do Nasielska, ani osiedlić się w stołecznej Warszawie, gdzie mógłby zostać rozpoznany. Uciekł więc na północ, do Trójmiasta, z którego po wojnie byli wysiedlani Niemcy. Przypadek sprawił, że w kamienicy, w której zamieszkał, znajdował się przed wojną zakład szewski. Nie brakowało sprzętu niezbędnego do produkowania butów. Przypadek zadecydował o tym, że Tombut mógł kontynuować działalność, od tamtej pory, nieprzerwanie do dziś, w Sopocie. We wrześniu firma obchodziła 80-lecie działalności w tym mieście.

Buty z dzwoneczkiem
Od lat 60. zakład tworzy buty tylko dla dzieci od 1 do 10 roku życia, w tym się specjalizuje. W pewnym momencie, by wyróżnić sie na tle konkurencji, Tombut zaczął dodawać do swoich butów mały dzwoneczek, który wraz z trójkątnym zapiętkiem stał się charakterystycznym elementem firmy. Od ponad 50 lat, zaczynając jeszcze w wieku nastoletnim, w rodzinnym biznesie pracuje obecny właściciel - Bogdan Tomasiński.
ZOBACZ TAKŻE: Wejherowo: 100 uczniów szkół branżowych zostało pasowanych na Adeptów Rzemiosła
PRL czasem prosperity dla rzemiosła
Czasy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, choć niewątpliwie były trudne, pan Bogdan wspomina jako okres rozwoju i popularności zakładu. Za komuny sprzedawało się wszystko, co zakład wyprodukował. Produktów na półkach sklepowych było mało, import do kraju był ograniczony, a Tombut na miejscu zapewniał buty najwyższej jakości, tworzone na miarę.
- Komuna nie była łatwa, ale człowiek znał wroga - wspomina
Sytuacja zaczęła się stopniowo zmieniać wraz ze zmianami ustrojowymi i otwarciem granic. Do kraju zaczęły napływać produkty zagraniczne, w tym buty, często dużo tańsze od tworzonych na miarę produktów z rodzimych zakładów, takich jak Tombut. Jak wspomina pan Bogdan, "dobry but musi kosztować", choć nie zawsze cena odzwierciedla jakość.
Przetrwaliśmy wojnę i PRL, to i demokracja nam niestraszna
Przełomowym momentem był rok 2008. Wtedy zniesiono w Polsce cła na chińskie wyroby. Wiele małych sklepów zaczęło mieć problemy, nie mogło konkurować z tańszymi zagranicznymi rywalami z branży, zamykało działalności. Tombut zaczął ograniczać produkcję. Choć utrzymanie się na rynku zdominowanym przez zagraniczne koncerny produkujące buty na masową skalę nie było łatwe, zakład przetrwał.
- Przetrwaliśmy zabór, wojnę, PRL, to i demokrację przetrwamy - mówi Bogdan Tomasiński.
Niewątpliwie zaletą butów produkowanych przez Tombut, dzięki której pracownia utrzymała się na rynku jest jakość wykonania i zastosowanie wysokiej jakości materiałów. Każdy but jest tworzony na miarę klienta. Proces rozpoczyna się od stworzenia korytka, które obudowuje się poszczególnymi elementami buta. Każdy szczegół, każde zagięcie podeszwy i każdy szew jest tworzony z dużą precyzją i dokładnością. Do produkcji Tombut wykorzystuje naturalną skórę bydlęcą sprowadzaną z Włoch. Różnica między sztucznym a naturalnym materiałem jest znacząca.
Pan Bogdan z zawodu jest elektrykiem, ale nie widzi siebie poza pracownią szewską.
- Poza robieniem butów i ogrodnictwem, które jest moją odskocznią, nie umiem nic innego - komentuje.

Szewc – artysta i lekarz w jednym
Właściciel Tombutu jest bardzo oddany swojej pracy. Z pasją opowiada o zawodzie szewca.
- Obraz szewca w dzisiejszym społeczeństwie jest negatywny - mówi Bogdan Tomasiński. - Nikt nie chce posłać dziecka na szewca, ale każdy chce chodzić w butach. Szewc musi być jednocześnie artystą - mieć wizję tego, jak ma wyglądać but, musi go zaprojektować, jak i lekarzem - musi znać anatomię stopy, wiedzieć jak odpowiednio dopasować buta do danej stopy. Szewc to bardzo wymagający zawód.
Tombut produkuje również buty profilaktyczne, mające za zadanie zapobiegać tworzeniu i pogłębianiu się wad chodzenia. Korygowane one są m.in. za pomocą odpowiednich wkładek. Każdy but tworzony przez zakład usztywnia piętę, dzięki czemu stopa jest odpowiednio ułożona w bucie.
Dzięki obcowaniu z osobami posiadającymi wady chodu, pan Bogdan jest wyczulony na błędy, jakie są popełniane przy kształtowaniu postawy młodego człowieka i zauważa konsekwencje tych błędów u osób dorosłych. Z okna swojego sklepu przy Alei Niepodległości w Sopocie często spogląda na osoby wychodzące z mieszczącego się po drugiej strony ulicy sklepu. Na pytanie o to, czy często zauważa wady chodzenia u obserwowanych osób odpowiada, że "więcej jest osób z wadami, niż bez".

Nogi można zepsuć w trzy miesiące
Pan Bogdan zaznacza, że największy wpływ na postawę dziecka i eliminację wad chodzenia ma czas od 3 do 6 roku życia. Jeśli zaniedba się ten okres, niekorygowane wady będą wracały przez całe życie. Należy też wiedzieć co zrobić, by te wady eliminować.
- W trzy miesiące można zepsuć nogi, ale w tym samym czasie się ich nie naprawi - komentuje Bogdan Tomasiński.
Zwraca uwagę na to, że choć w mediach pojawiają się co jakiś czas eksperci mówiący o tym, jak zapobiegać wadom chodzenia i jakie buty dobrać do danej wady, to rzadko mówi się o tym, że nie ma idealnych butów na każde warunki. Sztywne buty mogą okazać się dobrym wyborem na płaskiej twardej powierzchni, ponieważ stopa ludzka nie jest naturalnie przystosowana do chodzenia do takiego podłoża, ale gdy idziemy do lasu, najbardziej odpowiednim obuwiem mogą okazać się zwykłe elastyczne trampki. But powinien być dopasowany do powierzchni, po jakiej ma się poruszać.
Pan Bogdan zwraca uwagę na to, że dzisiejsi szewcy nie są często skłonni do zrzeszania się w cechach, które on sam uważa za bardzo przydatne. Cech często pomaga w rozwiązywaniu różnych problemów, organizuje szkolenia. Cech także zwiększa wiarygodność szewca, ponieważ łatwiej zdecydować się na zamówienie butów u fachowca, którego umiejętności zostały zweryfikowane wśród kolegów z zawodu. Tomasiński uważa przynależność do cechu rzemiosła za zaszczyt, a wielu szewców uważa to za konieczność, ponieważ dopiero po dołączeniu do cechu mogą nauczać zawodu.
Szewc, choć dziś uważany za zawód archaiczny, to nadal ważna funkcja. W dobie produkowania butów na masową skalę, często w dalekich azjatyckich krajach, wartością dodaną jest znać się nie tylko na tworzeniu butów od podstaw, ale także, a może przede wszystkim, na odpowiednim dopasowaniu ich do użytkownika. Szewc jest nie tylko wyrobnikiem, ale jak mówi pan Bogdan, powinien łączyć w sobie cechy artysty i lekarza.
























Napisz komentarz
Komentarze