Reklama Energa włącza kulturę
Reklama
Reklama

Bryan Adams wciąż w wyśmienitej formie. Świetny wieczór w Ergo Arenie

Pół wieku na scenie, a on cały czas „dowozi”. Bryan Adams to ikona muzyki. I mimo że nie jest stawiany w jednym szeregu ze Stonesami, Beatlesami czy Stingiem albo Bon Jovi, to nie ulega wątpliwości, że jego twórczość jest jednym z fundamentów szeroko pojętej muzyki rockowej. Kolejny dowód na potwierdzenie tej tezy otrzymaliśmy 15 grudnia w Ergo Arenie. Kanadyjczyk po prostu jest nie do zdarcia.
Bryan Adams wciąż w wyśmienitej formie. Świetny wieczór w Ergo Arenie
Bryan Adams zagrał wypełniony przebojami koncert w Ergo Arenie.

Autor: materiały prasowe | Zdjęcie ilustracyjne

Takich artystów już nie robią. A nawet jak robią, to mało kto o nich słyszy, ponieważ rynek dzisiaj promuje zupełnie inne treści. Dlatego należy dziękować opatrzności, że wykonawcy jak Bryan Adams wciąż są aktywni i wciąż w takiej formie. Bo 66-letni Kanadyjczyk wciąż „dowozi”. Nie stał się karykaturą samego siebie - on cały czas jest młodzieniaszkiem z niebywałą charyzmą i głosem jak dzwon.

141. koncert na trasie

Ergo Arena nie wypełniła się do ostatniego miejsca, ale wiele nie brakowało. Na pewno frekwencja była lepsza niż przy ostatniej wizycie w hali, czyli 2019 roku. A frekwencja miała spore znaczenie, ponieważ Adams, mimo że nie jest efekciarski - scena, instrumenty i wizualizacje - to na trasie „Roll with the Punches” postawił również na ledowe bransoletki, które migały w określonych momentach, tworząc absolutnie magiczne widowisko.

Gdańsk był - uwaga - 141. przystankiem na tej trasie. Jakieś zmęczenie, znudzenie? Absolutnie nie. Widać, że wszystkim muzykom występowanie sprawia wielką radość. Adams zaczął spokojnie. Pojawił się na małej scenie z tyłu sali i zagrał dwupiosenkowy akustyczny set. A później… A później się zaczęło! Ponad dwie godziny przebojów. Ilu wykonawców może zagrać ponad 20 utworów i każdy to globalny hit? Bardzo niewielu.

Bryan Adams to ten rockman, który pokazał, że ten gatunek muzyki może docierać do naprawdę szerokiego grona odbiorców. Mówimy o całych pokoleniach słuchaczy, którzy są po prostu zakochani w wokaliście. I dobrze to było widać w Ergo Arenie. Adams mówił niewiele, ale jak już się odzywał, wszystko miało sens.

Sceny w Ergo Arenie!

Najlepiej wypadły błyskotliwe, spontaniczne reakcje na to, co się dzieje na widowni. W pewnym momencie jeden z fanów ściągnął koszulkę i rzucił na scenę. Adams trochę zdziwiony widząc półnagiego chłopa powiedział żartobliwie „ale ja jej nie chcę”. Odrzucił, ale wykorzystał to podczas rockabillowego momentu, kiedy porwał cała halę do tańca.

Wówczas kamerzysta wyłapywał w publiczności tych, którzy najlepiej się bawią. A chwilę wcześniej Kanadyjczyk powiedział „teraz możecie ściągać koszulki, a my was pokażemy na ekranie i narobimy wam trochę wstydu”. Więcej nie trzeba było. Sceny! Sceny w Ergo Arenie - stare konie z gołymi klatami kręciły koszulkami jak szaleni. Absolute cinema! To nie tylko wprowadziło sporo humoru, ale też już kompletnie rozluźniło atmosferę, robiąc z koncertu niemalże domówkę.

Innym przykładem reakcji na to, co się dzieje pod sceną, było spontaniczne zagranie piosenki na życzenie Rafała. No, mało kto może powiedzieć, że nie dość, że Bryan Adams zadedykował mu piosenkę, to jeszcze zagrał to, co mu podpowiedział.

Koncert, który był... koncertem

Kapitalny koncert. Przez utwory z nowej płyty - w tym tytułowe „Roll with the Punches”, podczas którego nad publicznością przeleciała wielka rękawica bokserska - po nieśmiertelne „Heaven”, „18 'til I Die”, „(Everything I Do) I Do It for You”, „Here I Am”, „Please Forgive Me” czy chyba najbardziej wyczekiwane przez wszystkich „Summer of '69”. Człowiek tak naprawdę nawet nie jest świadomy, ile przebojów stworzył ten facet.

Dawno nie byłem na koncercie wielkiej gwiazdy, który był… koncertem. Bez fajerwerków, bez miliona multimediów. Tu najważniejsza była muzyka i atmosfera. I to się udało - kapitalnie spędzony poniedziałkowy wieczór. Ale też był to koncert, na którym telefony były rzadkością - rzadko kiedy ktoś z tysięcy widzów po niego sięgał, aby coś nagrać. Tu wszyscy byli po to, aby doświadczać muzyki. A to w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie oczywiste.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Anna 16.12.2025 12:15
Koncert genialny. Co do używania telefonów komórkowych - to się nie zgodzę. Pierwsze rzędy pod sceną skutecznie blokowały telefonami cały koncert.

Paweł 16.12.2025 11:29
W pełni zgadzam się z Patrykiem. Cudowny koncert, na którym królowała szczera, prawdziwa muzyka zagrana z energią i serduchem. Bez fajerwerków i odjechanych kreacji. Wszyscy muzycy byli świetni i widać było, że dobrze się u nas bawią. Również samo nagłośnienie było znakomite, co nie zawsze w Ergo się udaje.

ReklamaZiaja Sport
Reklama
Reklama
Reklama