Czy pomorskie rzemiosło wciąż ma swoją świąteczną duszę – czy tradycje Bożego Narodzenia są dziś w warsztatach i zakładach czymś więcej niż tylko symbolem? I jaką rolę odgrywają dziś w budowaniu tożsamości rzemiosła?
Staramy się, by taka tradycja była utrzymywana i kultywowana. W naszych cechach, ale też zakładach, organizowane są spotkania opłatkowe z udziałem kapelana. Składamy sobie życzenia i świętujemy. To integruje nasze załogi, pracowników, ale też wprowadza piękny przedświąteczny nastrój. Udaje się nam zachować ten przekaz międzypokoleniowy i utrzymać tożsamość rzemiosła. Nawet udało się utrzymać kaszubskie zwyczaje bożonarodzeniowe, takie jak Kaszebskô Gwiôzdka, czyli chodzenie przebierańców w wigilię po domach i firmach. On funkcjonuje w ograniczonym zakresie niż kiedyś. Na Kaszubach, w Załakowie, wciąż jest kultywowany. Tylko, że teraz trzeba taki orszak do siebie zamówić, bo nie wszystkie domostwa ich przyjmują. To wspaniały zwyczaj.
Pięknie, że udaje się to utrzymać. Proszę powiedzieć, czy jubileusz 80-lecia i „Rok Pomorskiego Rzemiosła 2025" – to były realne impulsy rozwojowe, czy raczej moment na podsumowanie dotychczasowej drogi? Czy pomogły wzmocnić pozycję lokalnych firm?
Fakt, że Sejmik Województwa Pomorskiego ogłosił Rok Pomorskiego Rzemiosła 2025, było następstwem tego, że właśnie w roku 2025 przypadła 80. rocznica istnienia Pomorskiej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Chcieliśmy ten fakt zaakcentować w naszym województwie i to się udało. Bardzo wiele cechów włączyło się w obchody tego jubileuszu. Zorganizowano bardzo wiele wydarzeń promujących działalność rzemiosła. W Wejherowie Powiatowy Cech Rzemiosł Małych i Średnich Przedsiębiorstw wspólnie Izbą Rzemieślniczą w Gdańsku zorganizowali w Filharmonii Kaszubskiej uroczyste Pasowanie na młodocianego pracownika – adepta rzemiosła. Uczniowie szkół branżowych z Wejherowa, Gdańska, Słupska i Lęborka byli pasowani Szablą Kilińskiego, co symbolizuje ich wejście w świat zawodu. To podkreśliło znaczenie zawodu rzemieślnika i wzmocniło naszą organizację.
Będziemy to kontynuować w kolejnych latach. Robimy wszystko, by kształcenie zawodowe w rzemiośle przyciągało jak najwięcej młodych ludzi. Na Jarmarku św. Dominika od 4 lat organizujemy Święto Pomorskiego Rzemiosła. Stworzyliśmy specjalną strefę z udziałem rzemieślników z różnych branż (kowale, garncarze, stolarze, złotnicy, piekarnia polowa). Prezentowaliśmy tam tradycję i nowoczesność rzemiosła poprzez pokazy, konkursy, wystawy. To wszystko sprawiło, że czujemy się wzmocnieni i zintegrowani.
W takim razie, czy może Pan powiedzieć, w jakim nastroju pomorscy rzemieślnicy kończą ten rok? Z jakim ładunkiem emocji – nadzieją, niepokojem, determinacją?
Panie redaktorze, ten rok kończymy w dobrym nastroju, bo byliśmy aktywni i zauważeni. Ale patrząc szerzej na skalę kraju, dostrzegamy jednak załamanie budżetowe, jeśli chodzi o refundowanie wynagrodzeń dla młodocianych pracowników. Ochotniczym Hufcom Pracy na koniec roku zabrakło pieniędzy, aby podpisać nowe umowy z pracodawcami w celu kształcenia młodocianych pracowników. Dotyczy to także województwa pomorskiego.
Czy to jedyne oczekiwanie rzemieślników w stosunku do rządu Donalda Tuska?
Tych bolączek jest wiele do uzdrowienia. Staramy się jako Izba wspólnie ze Związkiem Rzemiosła Polskiego te problemy zgłaszać i wspólnie rozwiązywać. Od tego roku rzemieślnicy szkolący uczniów młodocianych w zawodach rzemieślniczych otrzymują podwyżkę refundacji za wyszkolenie do wysokości od 10-13 tysięcy za 3-letni okres szkolenia. Mistrzowie szkolący młodocianych pracowników muszą przygotować w swoich warsztatach cykle szkoleń, plany pracy, ale też kierować na badania lekarskie, opłacić podejścia do egzaminów czeladniczych, jak też otrzymaną refundację opodatkować.
W skali kraju szkolimy w systemie dualnym około 75 tysięcy uczniów w rzemiośle w około 100 różnych branżach. Warto aby rządzący zwrócili uwagę na ten fakt. Jeśli refundacje wynagrodzeń młodocianych pracowników będą zagrożone, większość rzemieślników zrezygnuje ze szkolenia młodocianych, a to doprowadzi do zniknięcia wielu zawodów i ograniczenia szkolenia w rzemiośle. To przecież my przyjmujemy na siebie tworzenie stanowisk do nauki zawodu, w przeciwnym razie państwo będzie musiało stworzyć miejsca do nauki, a także zatrudnić nauczycieli zawodu. Jaki będzie efekt pokaże najbliższe lata.
A które zawody są zagrożone zaniknięciem?
Gdyby pan porozmawiał ze Starszym Cechu Piekarzy w Gdańsku, on powiedziałby, że zawodem zanikającym jest piekarz. Bo teraz kupi Pan przecież niemal w każdym sklepie wielkopowierzchniowym chleb czy bułki, które nie są pieczone w piekarni. One są wyrabiane z produktu chlebopodobnego i na szybko wypiekane. Z tego względu, wiele piekarni się zamknęło. Zagrożone są też inne branże. Wiele zakładów pracy nie jest stanie sprostać obciążeniom podatkowym, które są tak duże, że ciężko im utrzymać pracowników i zakłady. Do tego ZUS, rosnące ceny energii, podatki od nieruchomości i spadające zamówienia. Ja za swój lokal w Wejherowie płacę podatek ponad 30 zł za metr kwadratowy, co daje 100 tysięcy złotych podatku rocznie. To wszystko trzeba utrzymać. W nowym roku jako Zarząd chcemy jeszcze częściej spotykać się z rzemieślnikami w miejscu ich pracy, by potem te ich problemy przenieść na wyższy poziom do Warszawy. I je skutecznie rozwiązywać.
Czego osobiście chciałby Pan życzyć rzemieślnikom, a czego wszystkim Pomorzanom w nadchodzącym czasie?
Rzemieślnikom życzę stabilizacji, dobrych pracowników, licznych zamówień i mniejszych obciążeń podatkowych. A Pomorzanom wspaniałych świąt Bożego Narodzenia. No i żeby pomorskie rzemiosło rosło w siłę, a zakłady nie były zmuszone do zamykania się. Do siego roku.

























Napisz komentarz
Komentarze