Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Fuzja Orlenu z Lotosem, czyli czarne jest białe, a białe jest czarne

Jako lokalny patriota jestem przeciwny łączeniu PKN Orlen z gdańską Grupą Lotos, strategiczną i największą firmą na Pomorzu. Podobną opinię miałem także wtedy, gdy za rządów PO-PSL rozważano prywatyzację Lotosu.

Uważałem, że dla Pomorza taka fuzja skutkować będzie stratą finansową z tytułu wpływów z podatków dochodowych i od nieruchomości, utratą prestiżu, ale też dużym osłabieniem pomorskiego rynku pracy, lokalnych klubów sportowych, wydarzeń kulturalnych i spadkiem poziomu inwestycji. Na szczęście wówczas rząd PO-PSL po protestach samorządowców, polityków, organizacji pracodawców i mieszkańców odstąpił od tych planów.

Obecny rząd zamiast wsłuchiwać się w ten głos, woli wypuszczać zasłonę dymną w postaci tzw. sensacji, że w 2011 roku rząd Donalda Tuska chciał sprzedać Lotos rosyjskim spółkom. To odgrzany polityczny kotlet. Bo, po pierwsze, poprzedni rząd rzeczywiście to rozważał, ale tego nie ukrywał. Chciał, ale jednak nie sprzedał. Po drugie, wtedy Rosja nie mordowała niewinnych Ukraińców i nie zagrażała bezpieczeństwu Europy jak teraz. A po trzecie, w przeciwieństwie do obecnie rządzących, poprzedni rząd, wsłuchał się w głos różnych środowisk i wycofał ze złego pomysłu. I tak samo powinien postąpić dzisiaj rząd PiS.

Mariusz Szmidka / redaktor naczelny Zawsze Pomorze

A obecny rząd Zjednoczonej Prawicy idzie w zaparte i kontynuuje proces fuzji. Na złych warunkach, a do tego w niesprzyjającej i nieprzewidywalnej sytuacji międzynarodowej. Ta transakcja – w opinii wielu ekspertów - doprowadzi do rozczłonkowania konkretnych aktywów, stacji paliw, akcji spółki, akcji rafinerii, baz paliwowych i sprzedaży ich do konkretnych podmiotów z Arabii Saudyjskiej oraz Węgier bratających się z barbarzyńską Rosją.

Ideę łączenia Orlenu z Lotosem ostro skrytykowało 11 byłych ministrów odpowiadających za gospodarkę w poprzednich rządach, w tym Piotr Woźniak, który jeszcze dwa lata temu z ramienia PiS sprawował funkcję prezesa PGNiG. Uważają oni, że przekazanie węgierskiemu MOL polskich stacji Lotosu spowoduje napływ rosyjskiego paliwa na polski rynek. Wskazują na brak zapewnienia, że przejęte aktywa nie zostaną potem zbyte np. Rosjanom. Podobnego zdania są organizacje pracodawców, samorządy i znawcy rynku paliwowego.

Obecny rząd zamiast wsłuchiwać się w ten głos, woli wypuszczać zasłonę dymną w postaci tzw. sensacji, że w 2011 roku rząd Donalda Tuska chciał sprzedać Lotos rosyjskim spółkom. To odgrzany polityczny kotlet.

Bo, po pierwsze, poprzedni rząd rzeczywiście to rozważał, ale tego nie ukrywał. Chciał, ale jednak nie sprzedał. Po drugie, wtedy Rosja nie mordowała niewinnych Ukraińców i nie zagrażała bezpieczeństwu Europy jak teraz. A po trzecie, w przeciwieństwie do obecnie rządzących, poprzedni rząd, wsłuchał się w głos różnych środowisk i wycofał ze złego pomysłu. I tak samo powinien postąpić dzisiaj rząd PiS.

Choć to ostatni moment, by wycofać z błędnej decyzji o wyprzedaży majątku Lotosu, to jednak wątpię, by władze PiS to zrobiły. Ostatnie lata pokazały, że dla nich głos ekspertów, pracodawców, mieszkańców w ogóle się nie liczy. Tu chodzi o bezpieczeństwo energetyczne kraju, a my słyszymy że czarne jest białe, a białe czarne.

Choć to ostatni moment, by wycofać z błędnej decyzji o wyprzedaży majątku Lotosu, to jednak wątpię, by władze PiS to zrobiły. Ostatnie lata pokazały, że dla nich głos ekspertów, pracodawców, mieszkańców w ogóle się nie liczy.

Mariusz Szmidka / redaktor naczelny Zawsze Pomorze


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama