Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Sprawa posła Mejzy pokazuje destrukcję obozu Zjednoczonej Prawicy

Nie sądzę, żeby posła Mejzę PiS tak szybko złożyło jako ofiarę na ołtarzu moralno-etycznym. Przez jakiś czas będzie jeszcze pod ich parasolem – mówi politolog dr Krzysztof Piekarski z Uniwersytetu Gdańskiego.
(Fot. iTV Sejm)

Łukasz Mejza to teraz jedno z najgorętszych nazwisk w polityce. Czy, pana zdaniem, dla PiS-u jest on tylko kamykiem w bucie czy już wielką kulą u nogi?

Gdybyśmy spojrzeli wstecz, to zobaczylibyśmy, że na przestrzeni sześciu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości takich panów Mejzów było już wielu. I zwłaszcza w pierwszej kadencji jakoś im wszystko uchodziło na sucho.

Spływało jak po kaczce, można powiedzieć. A teraz jest inaczej?

Teraz widzimy erozję poparcia PiS przez elektorat, i to z różnych powodów. Ale sprawa Mejzy może być nie tyle kamykiem w bucie, co kamieniem, który przechyli szalę w kierunku rozchodzenia się Zjednoczonej Prawicy. Bo przecież Łukasz Mejza to nie jest poseł ani PiS, ani Solidarnej Polski, tylko członek klubu Republikanów Adama Bielana. Dlatego, na przykład, Sebastian Kaleta, komentując doniesienia w sprawie wiceministra sportu, mówi w mediach, że Mejza jest obciążeniem. Podobnie komentują to również niektórzy posłowie PiS. Nie widać już obrony za wszelką cenę.

Chociaż jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że „pan Mejza to jest złoty człowiek”. To znaczy, że w tej sprawie posłowie PiS są podzieleni.

To prawda.

Dlatego nie ma pewności, czy Łukasz Mejza zostanie szybko w jakiś sposób politycznie ukarany. Bo widać, że walka o utrzymanie większości w Sejmie, walka o każdy głos jest dla prezesa Kaczyńskiego priorytetem.

dr Krzysztof Piekarski / politolog

Sam Mejza powiedział niedawno, że na nim wisi większość w Sejmie. I jak ktoś napisał, nie po to go stawiali, żeby się przewrócił.

Stąd ten parasol ochronny, który nad nim jest nadal rozciągnięty, i to powtarzanie w kółko, że sprawa wymaga wyjaśnienia. Ale co tu wyjaśniać w sprawie, delikatnie mówiąc, mało etycznej? I nawet oni nie są w stanie tego przełknąć.

Jarosław Kaczyński na pytanie, czy jest zakładnikiem Mejzy, odparł, że nie jest czyimkolwiek zakładnikiem. Ale jest jeszcze kilka głosowań, do których głos tego posła jest potrzebny.

Dlatego nie sądzę, żeby go tak szybko złożono jako „ofiarę” na ołtarzu moralno-etycznym. Przez jakiś czas jeszcze przetrwa. Jednak przyjdzie taki moment, kiedy PiS będzie chciało przypomnieć to, co głosiło na początku, że moralność i przejrzystość jest dla nich ważna. Ale kto w to uwierzy?

dr Krzysztof Piekarski / politolog

Bliski jest czas, że Jarosław Kaczyński złoży ten parasol i Mejza z powrotem stanie się nikim w sensie politycznym. Co prawda mandat może dalej piastować, ale politycznie będzie już skończony.

Czy to przeciąganie sprawy Mejzy może wpłynąć na słupki sondażowe PiS, na spadek poparcia?

Jeśli ten temat będzie rozciągany przez media w czasie, jeśli one będą w dodatku przypominały, że inni w Zjednoczonej Prawicy, mówiąc kolokwialnie, też mają coś za uszami, to ta rozpędzająca się kula śnieżna ze spadkiem poparcia nabierze rozmachu. Ale na razie ta cała sprawa pokazuje przede wszystkim destrukcję samego obozu. Mało kto wierzy, że Prawica jest Zjednoczona. Każde z ugrupowań, co widać gołym okiem, próbuje już grać na siebie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama