Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Globus Polski. Instrukcja odpiłowywania kuli

Byłem już – razem z wcale licznym gronem podobnie myślących rodaków – stawiany przez Jarosława Kaczyńskiego w szeregach tych, którzy stoją tam gdzie kiedyś stało ZOMO, przypisywany do gorszego sortu, demaskowany jako element animalny i obdarzany szeregiem podobnie smakowitych komplementów.

Tym razem prezes potraktował mnie profesjonalnie, w sensie uprawianego przeze mnie zawodu. Otóż w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” był łaskaw napomknąć, że media niekadzące władzy są „potężną kulą u nogi naszej debaty publicznej”. Brzmi nieźle, prawda? Och, gdyby tak polski rynek medialny dało się ograniczyć tylko do TVP, „Gazeta Polskiej Codziennie”, „Sieci” i Radia Maryja, jakąż mielibyśmy wyrafinowaną, kulturalną i konstruktywną debatę. Zresztą, po co te fantazje? Piszący te słowa, a i zapewne część czytelników, pamięta czasy, kiedy takie idealne (wg Kaczyńskiego) warunki dla debaty publicznej w Polsce istniały. Było to mianowicie w PRL, kiedy do więzienia można było trafić nie tylko za drukowanie i kolportaż nieprawomyślnej prasy, ale nawet za samo posiadanie większej ilości czystego papieru. Bo jak ktoś ma papier, to wiadomo, że ma go po coś, trawestując klasyka. A konkretnie po to by swoimi nieodpowiedzialnymi publikacjami szkodzić debacie.

Prezes patrzy szerzej i głębiej, dzięki czemu dostrzega, istotę problemu: niezależne media putinizują debatę, bo – jakoby – prezentują PiS, jako partię popierającą Putina.

Jak konkretnie robią to media krytyczne wobec rządu Zjednoczonej Prawicy? Pomyślałby ktoś naiwny, że może za sprawą spekulacji o tym, jaką część swoich „wolnych środków” w postaci 4,5 miliona złotych premier Morawiecki zapobiegliwie zainwestował w obligacje oprocentowanie według wskaźnika inflacji. Którą to inflację w ubiegłorocznym budżecie jego rząd zakładał na poziomie 3 proc.

To byłoby małostkowe. Prezes patrzy jednak szerzej i głębiej, dzięki czemu dostrzega, istotę problemu: niezależne media putinizują debatę, bo – jakoby – prezentują PiS, jako partię popierającą Putina. Takiej tezy wprawdzie żaden poważny dziennikarz nigdy nie stawiał, natomiast wielu zwracało uwagę, że antyeuropejska polityka polskiego rządu jest zbieżna z interesem Putina, ale kto by się tam przejmował takimi subtelnościami. Tym gorzej dla prawdy. Trzeba tę kulę medialną od polskiej nogi odpiłować i już.

Jest nawet dobry i świeży wzorzec: kremlowska ustawa o karaniu za rozpowszechnianie fałszywych informacji o rosyjskiej armii z 4 marca br. skutecznie zlikwidowała resztki wolnych mediów w tym kraju. Nic tylko wziąć i skopiować nad Wisłą.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka