Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ryszard Jaśniewicz, aktor, reżyser, pedagog, poeta

Ostatnie słowa, które wypowiedział na scenie, jeszcze we wrześniu, podczas gdańskiej premiery monodramu „Budowniczy" to: „Jestem Teatrem!". Cały był teatrem. Teatr go uwiódł i ukształtował. Mówił: „Scena to życie. Żyję, bo gram". Grał do końca. Nie dawał się czasowi. W „Masce", swoim monodramie jubileuszowym z 2019 roku jego ukochany bohater, Stary Aktor znalazł sposób, by Czas przechytrzyć. - Trzeba wrócić, by nie odejść. I ja na teatralnej scenie przez dwadzieścia ostatnich lat wciąż wracam, do pierwszych ról, do teatralnej lalki Teatru Miniatura...
Ryszard Jaśniewicz. Zdjęcie ze spektaklu „Samuel Zborowski”, Teatr Wybrzeże, 1977 r.

Autor: Tadeusz Link

W gdańskiej Miniaturze zaczynał, mając ledwie 17 lat. Potem była krakowska szkoła teatralna (wydział lalkarski i aktorski), po studiach grał i reżyserował m. in. w Teatrze Polskim we Wrocławiu, Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze, Teatrze Polskim w Bydgoszczy, Teatrze Wybrzeże w Gdańsku (1971-83), gościnnie w Teatrze Miejskim w Gdyni i w  Théâtre Les Déchargeurs w Paryżu. Główne role w spektaklach wybitnych reżyserów: Marka Okopińskiego, Adama Hanuszkiewicza, Stanisława Hebanowskiego, Jerzego Jarockiego, Jerzego Hoffmanna, Marii Straszewskiej, Jakuba Rotbauma, Krystyny Meissner. W latach 1983-88 był dyrektorem artystycznym, aktorem i reżyserem Teatru Dramatycznego w Słupsku. Potem kierownikiem artystycznym Centrum Edukacji Teatralnej w Gdańsku. W roku 1999 zainaugurował w Sopocie własną scenę Teatr z Polski 6. Tylko w ciągu ostatnich trzynastu lat wystawił premierowo 16 monodramów: m. in.: „Moje serce – wielkie monologi dramatu polskiego", „Wielkie pranie", „Ostatnia lekcja aktorstwa", „Aktor", „Król", „Maska", „Wariat", ostatni monodram - „Budowniczy" we wrześniu 2021 roku. Wszystkie na jego ukochanej małej scenie w oliwskim Domu Zarazy.

Zmarły nagle 4 listopada tego roku aktor zagrał ponad 200 ról, najbardziej kochał wielkie monologi romantyczne, mówił je do końca, dla innych, ale i dla siebie. Jego rola ulubiona to tytułowa z dramatu Juliusza Słowackiego "Samuel Zborowski". Zagrał ją w słynnym przedstawieniu Stanisława Hebanowskiego w Teatrze Wybrzeże w 1977 roku. Często do niej wracał, mawiał, że to „kreacja świętych". Nagraniem słynnego monologu, zarejestrowanym 17 października tego roku pożegnał się ze zgromadzonymi podczas pogrzebu – jego oddaną widownią. Pożegnał się, ale czy na zawsze? W sztuce „Pajace" grany przez niego bohater mówi wszak: – Śmierć w wiersz się nie wciśnie. Szekspirem ją załatwię! A może i Słowackim, kto wie? Może i Słowackim...


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama