Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Nie żyje Janusz Kupcewicz, legenda Arki Gdynia

Zmarł Janusz Kupcewicz. Legenda Arki Gdynia i reprezentacji Polski
Janusz Kupcewicz

Autor: Arka Gdynia | Stanisław Wrzosek

Nie żyje Janusz Kupcewicz, legenda Arki Gdynia

To wyjątkowa postać w historii tego klubu, ale także w polskiej piłki nożnej. Na mundialu w 1982 roku zdobył zwycięska bramkę bramkę w meczu z Francją, która dała Polsce trzecie miejsce na świecie. Janusz Kupcewicz zmarł w poniedziałek nad ranem w wieku 67 lat.

Był wychowankiem Stomilu Olsztyn, ale także synem znakomitego byłego piłkarza Lechii Gdańsk Aleksandra Kupcewicza. W latach 70. był już zawodnikiem Arki Gdynia, z którą awansował do ekstraklasy a w 1979 roku wywalczył Puchar Polski. Później grał m.in. w Lechu Poznań, z który zdobywał mistrzostwo Polski, francuskim klubie St.Etienne, greckiej Larissie, gdańskiej Lechii i tureckim klubie Adanaspor.

Janusz Kupcewicz
(fot. Arka Gdynia)
(fot. Arka Gdynia | Wojciech Szymański) 
(fot. Arka Gdynia) 

Janusz Kupcewcz był bardzo lubiany i szanowany przez kibiców Arki Gdynia, ale nie tylko. Tę atencje zapewniła mu gra w reprezentacji Polski, z którą na mundialu w Hiszpanii wywalczył brązowy medal po meczu, który przeszedł do historii polskiej piłki nożnej. To On fenomenalnym strzałem z rzutu wolnego pokonał bramkarza Francji. Polska wygrała ten mecz 3:2.

Janusza Kupcewicza wspomina Bogusław Kaczmarek, kolega z drużyny, a później trener. - Z Januszem graliśmy razem przez cztery lata. To był wspaniały czas, który spędziliśmy razem w Arce. On, wraz z bratem z Zbyszkiem, był skazany na piłkę nożną, bo przecież piłkarzem był ich ojciec – Aleksander. Był olbrzymim talentem, grał chyba we wszystkich reprezentacjach młodzieżowych, a zwieńczył swoje dzieło w pierwszej reprezentacji Polski – dodaje Kaczmarek. Odgrywał w niej jedną z pierwszoplanowych ról, podobnie jak w Arce z Tomaszem Koryntem czy Krzysztofem Adamczykiem. Był znakomitym technikiem, potrafił piłkę podać „na nos” z 40 metrów. To była klasa sama w sobie. Ciężko mi się z tym pogodzić – dodaje Bogusław Kaczmarek.

Reprezentacyjna kariera Janusza Kupcewicza to 20 spotkań w koszulce w orzełkiem na piersi. Już w 1978 roku pojechał na mundial w Argentynie, ale w kadrze trenera Jacka Gmocha był tylko rezerwowym. Cztery lata później podczas mundialu w Hiszpanii popularny „Kupiec” miał już wyrobioną markę. Trener Antoni Piechniczek postawił na niego w meczu z Peru i zarówno on jak i kibice nie zawiedli się na grze Kupcewicza w pomocy. Półtora miesiąca po zwycięstwie na mundialu nad Francją, reprezentacja Polski pojechała do Paryża na towarzyski rewanż za tamten mecz. Dziś wydaje się to nieprawdopodobne, ale biało-czerwoni wygrali tam 4:0 a Janusz Kupcewicz strzelił dwie bramki…

Sympatię i szacunek kibiców w całej Polsce zaskarbił sobie nie tylko swoimi umiejętnościami piłkarskimi. Był człowiekiem z dużym dystansem do siebie, poczuciem humoru i zwykłą ludzką dobrocią.

 

Dostałem wiadomość o śmierci Janusza Kupcewicza. Jednego z najlepszych polskich rozgrywających. Kilka dni temu razem obchodziliśmy 40 lecie medalu MŚ w Hiszpanii. Niesamowite. R.I.P. pic.twitter.com/Ybm6rTrej5


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka