Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Osiem miesięcy wakacji kredytowych. Czy warto z nich skorzystać?

Od sierpnia wchodzi w życie ustawa, pozwalająca na skorzystanie z wakacji kredytowych. Co to oznacza? Kto może z nich skorzystać? Czy trzeba uważać na potencjalne pułapki? - Z wakacji kredytowych cieszyć się należy, chociaż do każdej takiej propozycji trzeba podchodzić z ostrożnością - mówi dr hab. nauk ekonomicznych Marcin Kalinowski, profesor Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
pieniądze, złotówki

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Wakacje kredytowe

Rozwiązanie to ma pomóc osobom, borykającym się ze spłatą coraz wyższych kredytów mieszkaniowych. Przez osiem miesięcy (po dwa miesiące w trzecim i czwartym kwartale 2022 r. i po miesiącu w każdym z czterech kwartałów 2023 r.) będą mogły one nie spłacać zarówno kapitału, jak i odsetek od kredytów. Do spłacenia mogą zostać składki ubezpieczeniowe. Nie oznacza to jednak, że kredyt mieszkaniowy zostanie częściowo umorzony - w razie skorzystania z "wakacji"  będziemy musieli spłacać go dłużej.

Warunkiem skorzystania z wakacji kredytowych jest wcześniejsze wzięcie kredytu na zakup mieszkania w złotówkach. Możemy odroczyć osiem rat, przy czym ustawa pozwala, by między 1 sierpnia a 30 września były to maksymalnie dwie raty, podobnie od 1 października do 31 grudnia 2022. W 2023 roku przysługuje odroczenie jednej raty miesięcznej w każdym kwartale.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Powiedzmy to brutalnie: Jedyny „guzik” do zwalczenia inflacji, jaki rząd ma, to są cięcia wydatków

Osoby chcące skorzystać z wakacji kredytowych muszą złożyć wniosek w formie papierowej lub elektronicznej, w którym trzeba podać dane kredytobiorcy, banku udzielającego kredytu, numeru umowy kredytowej oraz miesiące, w których zamierza się kredyt zawiesić. Pieniądze oszczędzone na wpłatach można przeznaczyć na bieżące utrzymanie lub nadpłatę kredytu hipotecznego.

Inni za to zapłacą

Rozmowa z dr. hab. Marcinem Kalinowskim, profesorem Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.

Czy powinniśmy cieszyć się z wakacji kredytowych? A może trzeba uważać na jakieś pułapki?
Cieszyć się należy, chociaż do każdej takiej propozycji trzeba podchodzić z ostrożnością. Z tyłu głowy należy mieć świadomość, że informacja o skorzystaniu z tego produktu przekazywana jest do Biura Informacji Kredytowej, co może powodować problemy z zaciąganiem późniejszych zobowiązań. Tak było też z tarczą covidową i związaną z nią ofertą wakacji kredytowych. Dla banków, sprawdzających w Biurze Informacji Kredytowej klienta, mogło to oznaczać, że miał on kłopoty finansowe. Taka interpretacja może się pojawić również w tej chwili.

Oznacza to, że jeśli zamierzamy w przyszłości skorzystać z kredytów, to musimy zastanowić się, czy wejść w te wakacje?
Trzeba rozważyć plusy i minusy. Jeśli sytuacja nie jest skrajnie trudna, a za dwa, trzy lata zamierzamy zaciągnąć jakieś zobowiązanie, to warto się nad tym zastanowić. Przynajmniej niektóre banki mogą wówczas spytać, czy już mieliśmy trudności ze spłatą kredytu.

Czy po skorzystaniu z wakacji kredytowych możemy, przy zasileniu naszego konta większą gotówką, spłacić szybciej kredyt?
Oczywiście, że tak. Zawsze możemy to zrobić, warunki te są szczegółowo opisane w umowie kredytowej.

Możemy się spodziewać, że opłaty za prowadzenie kont, przelewy i pozostałe opłaty będą wyższe, niż do tej pory. Banki będą musiały znaleźć pokrycie strat w innych produktach.

Marcin Kalinowski / doktor nauk ekonomicznych WSB w Gdańsku

Banki zapewne nie są zadowolone z ustawy wprowadzającej wakacje kredytowe.
Nie są zadowolone, bo z jednej strony są to pieniądze utracone, a przepływy finansowe zostaną przesunięte w czasie. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że za te wakacje kredytowe ktoś będzie musiał zapłacić.

Kto?
Na pewno nie jest to finansowane z budżetu państwa. Możemy się spodziewać, że opłaty za prowadzenie kont, przelewy i pozostałe opłaty będą wyższe, niż do tej pory. Banki będą musiały znaleźć pokrycie strat w innych produktach.

No to mnie pan zasmucił. Nie mam kredytu, za to mam konta w bankach. Czy mam się czuć po części sponsorem wakacji kredytowych?
Tak, jedni na tym skorzystają i ucieszą się, że nie będą musieli przez osiem miesięcy płacić raty, a inni będą musieli za to zapłacić. Otwartą pozostaje kwestia, czy jest to w pełni sprawiedliwe, czy nie. W zamyśle pewnie tak, ale w rzeczywistości trzeba będzie to gdzieś skompensować.

(fot. WSB)

Czy dla gospodarstwa domowego, obciążonego kredytami, będzie to realna ulga?
Nie są to pieniądze darowane, mamy jedynie do czynienia z wydłużeniem okresu kredytowania. Te wakacje trzeba będzie pod koniec okresu kredytowania odpracować.  W tej chwili nie myślimy, że wprawdzie umowa kredytu kończy nam się np. w 2035 roku, ale trzeba będzie go spłacać o prawie rok dłużej. Budżet domowy rzeczywiście nieco z tego skorzysta, pozwoli także  nadpłacić kredyt, zmniejszając kapitał, który jest pożyczony.Trzeba to jednak sobie dokładnie policzyć, by nie było tak, że zmniejszamy obciążenia nawet o 50-100 złotych, wydłużając sobie o osiem miesięcy okres kredytowania. Dziś jest to ulga, ale kiedyś możemy pożałować, że to zrobiliśmy.

A co stanie się, jeśli w drugiej połowie przyszłego roku stopy procentowe jeszcze bardziej przygniotą kredytobiorców? Czekają nas kolejne wakacje?
To, co dzieje się w tej chwili jest tylko i wyłącznie kupieniem sobie czasu. Nie chcę tego interpretować politycznie, ale patrząc na kalendarz wyborczy trudno nie mieć wrażenia, że wakacje kredytowe powinny funkcjonować do przyszłorocznych wyborów. Nikt nie da gwarancji, że pod koniec 2023 roku sytuacja gospodarcza będzie bardzo dobra. Oczywiście, są przewidywania Narodowego Banku Polskiego i projekcje, które prezentuje NBP jeśli chodzi o inflację i poziom stóp procentowych. Nie spodziewałbym się, że pod koniec 2023 roku stopy procentowe będą na niższym poziomie, niż obecnie. Ale już perspektywa może być lepsza, wskazująca na obniżanie stóp w 2024 r. ,co może być realną ulgą dla kredytobiorców. Przy czym projekcje się też zmieniają bardzo szybko, czego dowodem jest ostatnio przesunięcie o dwa kwartały  szczytu inflacji na pierwszy kwartał 2023 roku. Może to wskazywać na ryzyko kolejnych przesunięć.  Jeśli tak się stanie, to nawet w 2024 roku nie zobaczymy obniżek stóp procentowych. Być może nawet będą one wyższe, niż w tej chwili.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama