Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Sprawa zwolnienia prof. Macieja Grzywacza. Posłowie piszą do ministra

Zwolniony z gdańskiej Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki kierownik Katedry Jazzu, prof. Maciej Grzywacz liczy na przywrócenie do pracy. Wsparło go dwoje posłów Platformy Obywatelskiej. Agnieszka Pomaska i Tadeusz Aziewicz domagają się od min. Piotra Glińskiego podjęcia mediacji w jego sprawie, a także podjęcia działań, które uchronią uczelnie przed autocenzurą.
Prof. Maciej Grzywacz jest uznanym gitarzystą jazzowym, kompozytorem, aranżerem i pedagogiem
Fot. Tomirri

Prof. Grzywacz został zwolniony przez rektora AM we wrześniu, ale sprawa ujrzała światło dzienne dopiero teraz, po publikacji w „Dużym Formacie” artykułu Katarzyny Włodkowskiej „Cenzura w gdańskiej Akademii Muzycznej. Co to za władza, która boi się studentki jazzu?”. Katarzyna Włodkowska opisuje w nim konflikt wokół utworu przygotowanego przez jedną ze studentek wokalistyki. Rapowany kawałek „Nie żałuję” Natalii Capelik-Muiangi skomponowany był jako część kobiecego spektaklu słowno-wokalnego „Żywioły”. Koncert miał być transmitowany na uczelnianym kanale YouTube. Rektor akademii prof. Ryszard Minkiewicz wstrzymał jednak emisję, zaalarmowany doniesieniami, że piosenka zawiera antyrządowe akcenty polityczne oraz wulgaryzmy.

Wokalistka mogła przekroczyć i znieważyć

14 czerwca sprawa trafiła pod dyskusję Senatu uczelni. Na wstępie przedstawiono zamówioną przez rektora opinię prawną, z której wynikało, że upublicznienie piosenki naraża jej autorkę na zarzut popełnienia wykroczenia przeciwko obyczajności, a także o znieważenie organu publicznego. A sam rektor, wyrażając zgodę na emisję koncertu – mógłby narazić się na zarzut współuczestnictwa.

Artystki broniła pomysłodawczyni i opiekunka koncertu, znana wokalistka jazzowa, dr Krystyna Stańko oraz kierownik Katedry Jazzu i Muzyki Estradowej, prof. Maciej Grzywacz. Argumentowali oni, że hip hop to muzyka buntu, która z natury nie stroni od mocnego języka i podejmowania kontrowersyjnych tematów. Prof. Grzywacz dodatkowo powołał się na konstytucyjne prawo do wolności artystycznej, a rektorowi zasugerował, że kieruje nim lęk przed utratą ministerialnych subwencji.

Ostatecznie rektor zadecydował o wstrzymaniu emisji, a senat powołał specjalną komisję, która do dziś nie podjęła decyzji w tej sprawie.

- Jeszcze w czerwcu proponowałem rektorowi mediacje, debatę z udziałem pracowników innych uczelni artystycznych – mówi Maciej Grzywacz. – Rap i muzyka r’n’b na uczelniach pojawiły się niedawno. Raperzy nie przestaną przeklinać i atakować polityków tylko dlatego, że rektor im tego zakaże. Prof. Minkiewicz powiedział, że do tematu wrócimy po wakacjach, kiedy opadną emocje.

Krytykował przełożonych

Tymczasem 8 września prof. Grzywacz otrzymał od rektora wypowiedzenie umowy o pracę z powodu utraty zaufania przez pracodawcę. Litania zarzutów była długa: nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy w dniach 1-7 września (prof. Grzywacz potwierdza, że był w tym czasie w domu pracy twórczej) , forsowanie własnej wizji funkcjonowania akademii, krytykowanie przełożonych i współpracowników, nieprawidłowości związane z administrowaniem oficjalnym profilem uczelni na FB, oraz brak przedłożenia planów artystycznych katedry.

Prof. Maciej Grzywacz uważa, że powody zwolnienia podane w wypowiedzeniu nie są prawdziwymi przyczynami, dla których do zwolniono i przyznaje, że jest rozżalony całą sytuacją.

- Nauczanie studentów jest moja pasją Zdobycie tytułu profesora belwederskiego zajęło mi 11 lat. Wiązałem swoją przyszłość z tą uczelnią.

List do rektora w obronie Macieja Grzywacza napisali wszyscy szefowie wydziałów, katedr i instytutów jazzu w Polsce, jego studenci oraz większość pedagogów z katedry, którą kierował.  

Jeżeli użycie słowa „Kaczor” w piosence powoduje, że nie może się ona ukazać na uczelnianym YouTube, to znaczy, że wolnością słowa w Polsce jest już bardzo źle - poseł Tadeusz Aziewicz

Miara koszmaru, czyli posłowie pytają ministra

W piątek 3 grudnia 2021 w sprawę włączyli się posłowie PO Agnieszka Pomaska i Tadeusz Aziewicz.

„Opisana sytuacja ożywia poważne wątpliwości dotyczące przestrzegania wolności obywatelskich w naszym kraju, w tym w szczególnie wrażliwym obszarze – suwerenności twórców” - piszą w interpelacji skierowanej do ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotra Glińskiego, którego resortowi podlegają uczelnie artystyczne. Pytają co możliwość mediacji w konflikcie, prowadzącej do powrotu prof. Macieja Grzywacza na funkcję kierownika Katedry Jazzu i Muzyki Estradowej. A także o to, czy minister planuje podjęcie systemowych działań, które ochronią uczelnie artystyczne przed autocenzurą, ograniczą lęki ich kierowników dotyczące ewentualnej utraty subwencji w przypadku kontrowersyjnych działań młodych artystów.

Czy taka interwencja może mieć sens, w sytuacji gdy min. Gliński zdaje się być raczej zainteresowany dalszym podsycaniem konfliktów ze środowiskami twórczymi? Świadczy o tym chociażby ostatnia nominacja dyrektora Zachęty.

- Minister ponosi konstytucyjną odpowiedzialność za stan kultury, suwerenność artystyczną i kształcenie młodych adeptów sztuki, niezależnie od tego, jakie ma intencje - tłumaczy poseł Tadeusz Aziewicz. - Kiedy minister odniesie się do interpelacji, będziemy rozmawiać dalej. Zależy nam na upublicznieniu problemu i wywołaniu dyskusji. Sytuacja jest kłopotliwa, żeby nie powiedzieć żenująca dla samego min. Glińskiego, bo jeżeli użycie słowa „Kaczor” w piosence powoduje, że nie może się ona ukazać na uczelnianym YouTube, to znaczy, że wolnością słowa w Polsce jest już bardzo źle. Profesor Grzywacz zachował się tak, jak powinien się zachować nauczyciel - stanął w obronie studentów. To, że z tego powodu stracił pracę, jest sprawa skandaliczną. Planujemy też wystosowanie odrębnego listu do rektora Minkiewicza. Chcemy stworzyć  mu możliwość wyjścia z twarzą z sytuacji, w której on sam stał się ofiarą własnego lęku przed utratą subwencji, bo tak należy chyba interpretować jego zachowanie. To też jest miara koszmarnej sytuacji, w jakiej znalazło się szkolnictwo.

W styczniu rektor gratulował

Prof. Grzywacz pokłada pewne nadzieje w skuteczność interwencji podejmowanych w jego obronie.

- Mimo wszystko wierzę w zwycięstwo zdrowego rozsądku i przywrócenie mnie do pracy. Wypowiedzenie w mojej ocenie było bezpodstawne. Nikt się nigdy na mnie nie skarżył. Wszyscy moi studenci chcą mojego powrotu. Do mojego zarządzania katedrą też nie było wcześniej uwag krytycznych. Jeszcze w styczniu rektor gratulował mi sukcesów w pracy zawodowej.

Póki co odwołał się w sądzie pracy od decyzji rektora. Sąd zaproponował mediację.

W międzyczasie kilku senatorów złożyło do rzecznika dyscyplinarnego akademii zawiadomienie, że prof. Grzywacz rozpowszechniał fałszywe informacje na temat przebiegu obrad senatu.

- Na zamkniętym forum dyskusyjnym, w gronie pedagogów katedry, wyraziłem opinię, że studentki były obrażane i poniżane – przyznaje Grzywacz. – A jak to inaczej nazwać, skoro na koniec zebrania wszystkie trzy się popłakały? Płakała też pani Stańko.

Na razie rzecznik zastanawia się nad tym czy rozpocząć postępowanie w tej sprawie.

O wyjaśnienie przyczyn zwolnienia prof. Grzywacza chcieliśmy się zwrócić do profesora Ryszarda Minkiewicza. W sekretariacie rektora poinformowano nas, że przebywa on na zwolnieniu lekarskim, co najmniej do końca tygodnia. Jego stanowisko w tej sprawie opublikujemy, gdy tylko możliwa będzie rozmowa z nim.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama