Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Podwójna zbrodnia [nl] w Opaleniu. Zabójcy wyszli, zamykając za sobą drzwi

Mija już siedem miesięcy od zatrzymania trzech mężczyzn podejrzanych o brutalne zamordowanie w 2012 roku Lecha B. i Justyny R. w nadwiślańskim Opaleniu. Wśród nich jest członek rodziny jednej z ofiar. Jak udało się natrafić na ślad sprawców? I czy śledztwo odpowie na pytanie, dlaczego Justyna i Lech musieli zginąć? Z zemsty? Dla pieniędzy? Z powodu narastających konfliktów? A może z nienawiści?
miejsce zbrodni w Opaleniu

Autor: Archiwum prywatne

Ubiegły piątek, 11 listopada, Opalenie pod Gniewem. Dom, w którym 24 września 2012 roku syn Justyny odkrył najpierw poranione ciało matki ze śladami pobicia, a potem śmiertelnie ugodzonego nożem Lecha, stoi pusty. Po wielu latach prób sprzedaży budynku, gdy kolejni kupcy wycofywali się na wieść o popełnionym tu morderstwie, wreszcie znalazła się firma gotowa kupić obiekt pod działalność gospodarczą.

Pod opustoszały dom podjeżdżają wozy z policjantami. Funkcjonariusze wchodzą do środka, nieoficjalnie słyszymy, że może im towarzyszyć jeden z podejrzanych o zbrodnię mężczyzn.

Mogę tylko powiedzieć, że policjanci dokonują ponownych czynności na miejscu zabójstwa mówi podinsp. Paweł Mrozowski z gdańskiego Archiwum X. Trwa dalsze zbieranie dowodów.

PRZECZYTAJ TEŻ: Tajemnica zbrodni w Opaleniu rozwikłana po dziesięciu latach

Czego jeszcze szuka policja?

 Czynności te mają na celu potwierdzenie i zweryfikowanie wersji dotyczącej przebiegu zdarzenia odpowiada krótko podinsp. Mrozowski. Nic więcej aktualnie nie możemy przekazać przez wzgląd na dobro śledztwa.

Dwa małżeństwa

W Opaleniu wciąż żywa jest pamięć o dramacie sprzed dekady. W końcu Lech B., przedsiębiorca budowlany, był tu osobą znaną. W opustoszałym dziś domu zamieszkał z żoną i dwójką dzieci jeszcze pod koniec lat 80. XX wieku. Prowadził interesy, odwiedzali się z sąsiadami, tworzyły się przyjaźnie.

Dzieci dorosły, a do tej pory zgodne małżeństwo zaczęło przeżywać kryzys. Po drugiej stronie drogi mieszkała rodzina R. młodsza o 22 lata od Lecha Justyna, jej mąż, kierowca jeżdżący na TIR-ach, też dwoje dzieci. To tam, zwłaszcza pod nieobecność męża Justyny, zaczął coraz częściej zachodzić sąsiad-przedsiębiorca.

I tak rozpadły się dwa małżeństwa. Lech się nie rozwiódł, ale żona z dorosłym już synem opuściła dom. Przenieśli się do zakupionego przez B. ośrodka wypoczynkowego nad jeziorem w gminie Kaliska. Kilkadziesiąt kilometrów od Opalenia.

W 2009 roku Justyna wprowadziła się do sąsiada, rok przed tragedią przeprowadziła rozwód.

PRZECZYTAJ TEŻ: Egzekucja gdańskiego listonosza na Zaspie. Przełom po 25 latach?

Partnerzy, o czym mówili sąsiedzi, nie mieli problemów finansowych. Żyli z pokaźnych oszczędności B., przed domem stał drogi samochód biznesmena. Nie udzielali się towarzysko, ale zza zarośniętego żywopłotem ogrodzenia dochodziły odgłosy częstych imprez. Ponoć Lech nadużywał alkoholu i pod jego wpływem mógł być agresywny wobec partnerki. Pod dom niekiedy zajeżdżały wozy z zagraniczną rejestracją, opowiadano, że gospodarz robił interesy poza granicami kraju. Ale o szczegółach nikt za bardzo nie wiedział.

Justyna nie miała wrogów. Za to między Lechem, a jego dorosłym synem dochodziło do konfliktów. Powodem był nowy związek mężczyzny, a także kwestie majątkowe. Słyszano o rękoczynach, głośnych kłótniach, przebijaniu opon w samochodzie Lecha.

Zbrodnia w Opaleniu. Nikt nie słyszał, jak umierali

Do dziś nie wiadomo, kiedy konkretnie doszło do zbrodni.

Od momentu, kiedy Lech B. był ostatni raz widziany, czyli 21 września 2012 r., do odkrycia zwłok dniu 24 września minęło kilka dni mówi podinsp. Paweł Mrozowski. Przy czym ostatnią noc, ze względu na stan zwłok zamordowanych, należy wykluczyć.

Wykluczyć należy również, że Lech i Justyna zginęli w dzień. Sprawcy musieli więc pojawić się w nocy z 21 na 22 lub z 22 na 23 września.

To zaniepokojony brakiem kontaktu z matką Marcin, syn Justyny dokonał makabrycznego odkrycia. Lech leżał w sypialni, miał przeciętą skórę szyi, zginął z wykrwawienia. Biegli stwierdzili, że ciosy zadawano z dużą siłą, a narzędziem zbrodni najprawdopodobniej był nóż.

U Justyny, której ciało znaleziono w korytarzu, stwierdzono rany kłute szyi i przeciętą tętnicę szyjną. Broniła się przed napastnikiem lub napastnikami, na co wskazywały rany na przedramieniu i ślady pobicia.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wyszła z pracy i od 17 lat nikt jej nie widział. Archiwum X wraca do sprawy

Nikt nie słyszał, jak umierali. Nie stwierdzono też śladów włamania, co mogło wskazywać, że albo wpuścili zabójcę, albo ten miał klucz do mieszkania.

Co ciekawe, z domu nic nie zginęło. Śledczych zaintrygował jedynie brak klucza. Sprawca lub sprawcy wyszli, zamykając za sobą drzwi.

W kręgu podejrzanych

Od początku w kręgu podejrzanych przewijali się członkowie najbliższej rodziny właściciela domu. Jednak znalezione w domu ich odciski palców czy materiały DNA  nie mogły być dowodem. W końcu oni też mieszkali w tym domu, przyjeżdżali w odwiedziny, więc naturalnym jest, iż pozostały tam ich ślady.

Śledztwo nie koncentrowało się tylko na osobach najbliżej związanych z ofiarami. Badano także motywy rabunkowe oraz związane z interesami prowadzonymi przez B. Przesłuchano kilkadziesiąt osób. Przeszukano miejsca zamieszkania, budynki gospodarcze, samochody osób z rodziny zmarłych oraz części znajomych. Sprawdzono komputery i bilingi telefonów komórkowych, a także rachunki bankowe. Pobrano materiał DNA od kilkunastu osób.

PRZECZYTAJ TEŻ: Przyznał się do zabójstwa ojca. Areszt dla 19-latka z Gdańska

Niektórych z nich przebadano także „wykrywaczem kłamstw”. Na badanie wariografem nie zgodziły się jedynie trzy osoby, w tym wspomniani członkowie rodziny zamordowanego mężczyzny.

Ostatecznie, wobec niewykrycia zabójców, sprawę w 2013 roku umorzono.

Rodzina Lecha B. do Opalenia już nie wróciła. Mieszkają dalej w ośrodku nad jeziorem. Pytani przez znajomych o zabójstwo ojca, mieli odpowiadać, że Lecha B. zabiła mafia z powodu długów.

Prawda pozostaje w umyśle sprawcy

Przed sześcioma laty do sprawy z Opalenia wrócili policjanci z gdańskiego Archiwum X i funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego KWP w Gdańsku. Jeszcze raz przeanalizowali wszystkie akta. Równocześnie kryminalni z Gdańska prowadzili czynności operacyjne.

Przełom nastąpił pod koniec kwietnia tego roku, kiedy doszło do spektakularnych zatrzymań podejrzanych, wśród których jak ustalili dziennikarze znalazł się syn zamordowanego biznesmena. Do trzech domów na terenie powiatu weszli policyjni antyterroryści. Dwaj mężczyźni usłyszeli zarzut zabójstwa, trzeci zarzut ułatwienia popełnienia zabójstwa.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zabójstwo 84-latki w Gdańsku. Policja zatrzymała podejrzanego

Jeden z podejrzanych tuż po zbrodni przedstawił pierwotnie alibi, według którego  miałby w tym  czasie zdarzenia przebywać kilkadziesiąt kilometrów od Opalenia. Śledczy przeanalizowali jej minuta po minucie, jeszcze raz przesłuchali świadków.

W alibi pozostawały kilkugodzinne luki twierdzą funkcjonariusze.

Jak udało się dotrzeć do wspólników syna?

Prowadzony przez długi okres czasu szereg czynności operacyjnych pozwolił na ustalenie, że wszystkich sprawców łączą pewne kwestie osobiste i finansowe mówi enigmatycznie podinsp. Mrozowski. Szczegółów nie mogę zdradzać dodaje.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zamordował i uciekł? Policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo w Brusach

Za wcześnie także, by mówić dokładnie o okolicznościach zabójstwa. Możemy jedynie podać, że ustalono, iż w dzień zbrodni cała trójka zdecydowała się pojechać do Opalenia samochodem jednego ze sprawców.

Policjanci wespół z prokuraturą prowadzą czynności zmierzające do ustalenia ról poszczególnych osób w całym zdarzeniu i tego, czy wszystko zaplanowali oni w szczegółach oraz czy od samego początku mieli zamiar dokonać tak bestialskiego czynu słyszymy od śledczych.

Wszyscy mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Areszt był już dwukrotnie decyzją gdańskiego sądu przedłużany. Ostatnio do końca stycznia 2023 roku.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zabójstwo na Przeróbce. Policja zatrzymała podejrzanego

Czy śledztwo odpowie na pytanie, dlaczego Justyna i Lech musieli zginąć? Z zemsty? Dla pieniędzy? Z powodu narastających konfliktów? Z nienawiści?

Postawiliśmy pewne tezy dotyczące motywu mówi Paweł Mrozowski. Zebrano mnóstwo dowodów, które stopniowo go potwierdzają. Niejednokrotnie jest tak, iż kilka motywów się zazębia, a niekiedy pierwotny jest zastępowany lub wspomagany przez kolejny pojawiający się pod wpływem impulsu. Jednakże cała prawda zawsze pozostaje w umysłach sprawców.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka