Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Stoczniowiec Gdańsk o swój dom gra do końca

Decyzja o przedłużeniu dzierżawy terenu przy ul. Marynarki Polskiej gdańskiemu Stoczniowcowi determinuje dziś jego dalsze losy.
Stoczniowiec Gdańsk o swój dom gra do końca
Tak dziś wygląda stadion przy ul. Marynarki Polskiej w Gdańsku

Autor: Fot. Adam Mauks | Zawsze Pomorze

– Stoczniowiec żyje i szkoli, chcemy się rozwijać – mówi prezes klubu Łukasz Jeżewski. Zajęcia w naszym Klubie są darmowe. Chcemy ten kurs utrzymać, choć nie jest łatwo – dodaje.

W gdańskim klubie działa trzyosobowy zarząd, oprócz prezesa Łukasza Jeżewskiego są jeszcze trenerzy Paweł Pagieła i Adam Kozłowski. Przy ul. Marynarki Polskiej trenuje piłkę nożną blisko setka dzieci w sześciu grupach.

– Wspiera nas kilka firm, jak Remontowa Holding czy Termika, a resztę dokładamy z własnych środków.

Dziś klub opiera się przede wszystkim na chęci do działania kilku ludzi. – Żeby myśleć o jakichkolwiek inwestycjach w klub, musimy mieć umowę o dzierżawie, która kończy się za dwa i pół roku – mówi Łukasz Jeżewski. Zdaje sobie sprawę, że ten teren może być łakomym kąskiem dla niektórych deweloperów, ale nas interesuje sport – dodaje prezes SKS Stoczniowiec Gdańsk. – Problem w tym, że nawet korzystając z ministerialnych programów musimy mieć umowę na dzierżawę na co najmniej dziesięć lat. Chcielibyśmy zrobić dwa pełnowymiarowe boiska, całe nowe zaplecze sanitarno-szatniowe, wybudować przedszkole, a nawet halę dla bokserów. Tu przecież byli przed laty świetni bokserzy, a tradycja nas też zobowiązuje.

Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie warto budować obiekty wyłącznie klubom z ekstraklasy czy I ligi, bo one przecież bazują na wychowankach mniejszych klubów

Łukasz Jeżewski / prezes Stoczniowca Gdańsk

Teraz, jak mówi Jeżewski, robimy to co możemy czyli oprócz codziennych zmagań z rzeczywistością np. prowadzą rozmowy dotyczące uruchomienia klas sportowych.

– Nie chcemy robić swojej szkoły, tylko dać dzieciom i młodzieży możliwość treningów, które będą wkomponowane w plan zajęć szkoły podstawowej – dodaje Łukasz Jeżewski.

Klub jest już po wstępnych rozmowach ze Szkołą Marcina Gortata.

Dziś przy ul. Marynarki Polskiej jest tylko jedno boisko. To nie jest komfortowa sytuacja, bo nie da się przeprowadzać treningów wszystkich grup.

– Teraz jeszcze nie jest najgorzej, bo jest ciepło, ale kiedy przyjdzie jesień i zacznie padać, boisko będzie zdegradowane – dodaje Łukasz Jeżewski. To boisko naturalne, które od początku listopada do końca marca jest wyłączone z eksploatacji. Wtedy idziemy na obce boiska, ale klub, który chce budować swoją tożsamość musi mieć swój dom – dodaje.

Żeby udało się spełnić marzenia o Stoczniowcu, który będzie miał drużny we wszystkich rocznikach, klub musi mieć nową bazę. Kiedy urugulujemy sprawy związane z umowa dzierżawy klubowi działacze będą mogli zacząć w nią inwestować.

– Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie warto budować obiekty wyłącznie klubom z ekstraklasy czy I ligi, bo one przecież bazują na wychowankach mniejszych klubów – dodaje Jeżewski.

W Stoczniowcu znają swoje miejsce w szeregu, wiedzą jakie mają możliwości i nie mają problemu z tym, by pracować na kogoś większego, jak np. Lechia. Sportowym celem klubu jest awans pierwszego zespołu do IV ligi.

– Potem, jeśli awans przyjdzie naturalnie, bez większych inwestycji i „ciśnienia", może być III liga – dodaje prezes Stoczniowca. Teraz chodzi o to, by przetrwać. Ważne, że jest boisko, prąd, woda, czyste szatnie.

– Ociepliliśmy część szatni, może przed drugą zimą uda się to zrobić z resztą – mówi Łukasz Jeżewski. Wszystko zrobiliśmy sami, własnymi rękoma i za swoje pieniądze.

Czytaj też: Lechia ma tylko 11 zawodników. I nikogo więcej. Ale odchodzą nie tylko piłkarze

Chcą rozwijać klub sportowy dla ludzi, żeby Stoczniowiec choć w części, nawiązał do dawnych czasów świetności. Ten klub to także historia wielu pokoleń gdańszczan, tego miasta i regionu.

To przy Marynarki Polskiej jest miejsce Stoczniowca, gdzie wychowali się: Andrzej Szarmach, Tomasz Wałdoch, Radosław Michalski, Ariel Jakubowski, Dariusz Patalan, Jacek Paszulewicz, czy Dominik Sulikowski, który dziś z powodzeniem sędziuje piłkarskie mecze.

Tłumaczą dzieciom w Stoczniowcu, że herb klubu ma swoją wartość i choć klub nie jest wielki, to jest ważny. – Było tu mnóstwo świetnych piłkarzy, którzy go reprezentowali i chcemy, by młodzież o tym wiedziała i szanowała to – dodaje Łukasz Jeżewski

Łukasz Jeżewski wierzy, że jeśli w urzędzie wojewódzkim i miejskim, dobro dzieci i młodzieży, leży im na sercu, to nie powinno być problemu, by tę umowę ze Stoczniowcem przedłużyć. Klub za dwa lata będzie obchodził jubileusz 80-lecia powstania.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama