Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Makurat Serwis Audi w Gdańsku

Czyje jest miasto? Komu z pustoszejącego budżetu Salomon naleje?

Prezydenci kolejnych miast ogłaszają oszczędności i deklarują, że tak trudnych budżetów nie mieli od 20 lat. Niektórzy tną wydatki na oślep, niektórzy bardziej rozważnie. Jednak tak, jak w każdej złożonej organizacji, wynik cięć jest mniej podyktowany optymalnymi rozwiązaniami, zaś bardziej grą interesów, lobbowaniem grup i grupek interesów (a im dłużej konkretny włodarz jest przy władzy, tym bardziej obrośnięty jest tymi grupkami) i też, a może przede wszystkim, kalkulacją wyborczą.
Czyje jest miasto? Komu z pustoszejącego budżetu Salomon naleje?

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Okazuje się, że niedawne przesunięcie przez Sejm terminu wyborów o rok, choć powoduje że obecna kadencja samorządów to rekordowe sześć lat, w trakcie których można było wiele zdziałać, jest mało chcianym prezentem dla rządzących samorządowców. Zostali oni bowiem zmuszeni do układania budżetu na 2023 rok przy najgorszych wskaźnikach gospodarczych od dekady. I ci włodarze będą teraz mieli dylematy, które na przykładzie mojej Gdyni sprowadzają się do prostego pytania - jak przy ograniczonych i coraz bardziej kurczących się w warunkach wzrastających kosztów (obsługi długu, energii, paliwa, płac itd.) zasobach nie spowodować erozji swojej władzy.

Mniejsze dylematy mają jeszcze nie wrośnięci we władzę włodarze. Jednak ci, którzy opanowali przez kolejne kadencje system jej utrzymywania dzięki umiejętnemu wydawaniu pieniędzy podatników, mają przed sobą trudny wybór.

Wracając do Gdyni - z punktu widzenia mojej gminy, rozumianej jako wcale nie tak abstrakcyjna wspólnota mieszkańców - najbardziej w warunkach ograniczonych zasobów i kryzysu opłacałoby się utrzymywać, a raczej zwiększać wydatki tam, gdzie zapewnią one utrzymanie poziomu życia tejże wspólnoty. Propozycje? Na początku chociażby dwie. Najprościej, skoro rosną koszty transportu, byłoby zapewnić przy pomocy wpływów z podatków, czyli ograniczonego zasobu, tani i szybki transport publiczny. Jest on z punktu widzenia wspólnoty znacznie bardziej efektywny ekonomicznie niż inwestowanie w transport indywidualny (vide powstający w Gdyni publiczny parking pod parkiem centralnym z kosztem budowy każdego miejsca w okolicach 120 tys. złotych).

Kurczące się zasoby to największe zagrożenie i najsilniejszy bodziec dla erozji każdej władzy. Z uwagą więc przyglądajmy się, jak z tą budżetową łamigłówką poradzą sobie w najbliższych tygodniach nasi zasiedziali samorządowcy

Łukasz Piesiewicz / Miasto Wspólne

Kolejna sprawa - skoro najbardziej kryzys, inflacja uderzają w rodziny z dziećmi, to warto nasze ograniczone zasoby wspólnoty skierować np. na szkoły, tak by zapewnić dzieciom tanie obiady i zajęcia pozalekcyjne, odciążając wydatki tychże rodzin z dziećmi.
Przykładów wydatków z budżetu, które miałyby szansę, w razie ich zwiększenia, lepiej wpływać na kondycję naszej wspólnoty w czasach spowolnienia gospodarczego, znalazłoby się kilka. Jednak można być pewnym, że to właśnie te wydatki będą pierwsze do ścinania, a nie do podwyższania. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - są one najmniej efektowne, a nawet w razie ich zwiększenia mogą wywołać niezadowolenie części elektoratu.

Za to wielki ból głowy będzie miał każdy piastujący od lat władzę w mieście prezydent z wydatkami znacznie mniej potrzebnymi z punktu widzenia dobrostanu wspólnoty. Jednocześnie jednak mającymi swoją wielokadencyjną tradycję, wychodzonymi, wylobbowanymi czy też uzgodnionymi w zaciszu gabinetów różnego szczebla i przez to uznanymi za wyjątkowo potrzebne. I zapewne okaże się, że każda próba ich obcięcia będzie bolesna, będzie wymagała rozmów, tłumaczeń, będzie blokowana i ograniczana przez pielgrzymki radnych i telefony znajomych. A i tak na końcu pojawi się grupa byłych popleczników włodarza, którzy będą głośno wyrażać swoje niezadowolenie po tym, gdy zostaną odcięci od zasobów, lub też gdy ich mężowie, żony, córki stracą może nie za wysoko płatną pracę, ale dającą jakiś wpływ na zasobów alokację.

Kurczące się zasoby to największe zagrożenie i najsilniejszy bodziec dla erozji każdej władzy. Z uwagą więc przyglądajmy się, jak z tą budżetową łamigłówką poradzą sobie w najbliższych tygodniach nasi zasiedziali samorządowcy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka