Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Już wiosna! Czas na przegląd Twojego Mercedesa.
Reklama

Gdynia puchnie na 100-lecie

Wszyscy z nostalgią wspominają czasy II RP, gdy wspólnym wysiłkiem państwa i obywateli niemalże „ex nihilo” powstało stutysięczne miasto, rozwijające się razem z portem. Wiele osób mówi, że dziś rozwój nawet zbliżony tempem do tego przedwojennego, jest nie do wyobrażenia (procedury, zezwolenia, uzgodnienia, korowód urzędniczy itd.). Tymczasem człowiek na chwilę przystanął między felietonami, a Gdynia… urosła TRZYKROTNIE.

Ściślej - jej powierzchnia, bo liczba mieszkańców nadal wykazuje niepokojące trendy i niech nas nie zmyli nagły najazd sąsiadów ze Wschodu. Natomiast kolejne pokolenia uczniów, które zapamiętały powierzchnie Gdyni w wymiarze 135 km kw. muszą zweryfikować wiedzę i przyswoić nową cyferkę 391. Tak – Gdynia jest trzykrotnie większa. Nie, nie wchłonęliśmy podstępnie Kosakowa czy Bojana, nie przyłączył się do nas Sopot ani nie nastąpiła secesja w Gdańsku. Ot, takie zabawy urzędnicze, w wyniku których całość wewnętrznych wód terytorialnych Polski ma być administrowana przez samorządy. Przypisano zatem Gdyni stosowną część zatoki i już. Jesteśmy wielcy. Co z tego wynika?

Po pierwsze – do niedawna Gdynia chwaliła się tym, że ponad 45% jej obszaru stanowią tereny zielone. Teraz to będzie jedynie 45% z owej jednej trzeciej. Grzmijcie, ekolodzy!

Po drugie – trzeba na nowo zdefiniować różne pojęcia. Dotychczasowe centrum miasta znalazło się niespodziewanie dość na uboczu. Realne centrum wszechświata, czyli Chylonia zresztą też. Środek miasta, którym dotychczas chełpili się mieszkańcy Chwarzna-Wiczlina, przeniósł się mocno pod wodę.

No i pojawia się wiele nowych pytań: aż dwie trzecie Gdyni nie są obecnie obsługiwane przez komunikację zbiorową – może powinien wrócić temat tramwaju wodnego?  Wprawdzie dzieci i ryby podobno głosu nie mają, ale czy oznacza to, że na 2/3 Gdyni nie będzie lokali wyborczych? No i obawa znana większości mieszkańców Gdyni: czy i tam wprowadzą strefę płatnego parkowania? A ile nowych terenów do sprzedania i zabudowy!

W tej gigantycznej Gdyni odbyła się ostatnio arcyciekawa debata o kulturze, zainicjowana przez Katarzynę Figurę. Na jej zaproszenie paneliści, w tym Krystian Nehrebecki, L.U.C. czy Krzysztof Dudek dzielili się swoim spojrzeniem na to, co w Gdyni w sferze kultury się dzieje, a co nie dzieje, a mogłoby. Władze Gdyni bardzo nie lubią krytycznych głosów na temat miasta, nawet gdy są uzasadnionym wstępem do dyskusji jak robić lepiej, próbowały więc zignorować debatę. Wysłano jedynie kontrolne czujki przed salę, w której rozmawiano (trzeba policzyć ile osób przyszło, czy można zignorować, czy to poważne zagrożenie). Aż chciałoby się powiedzieć za znanym Polakiem, zachęcając do rozmowy: „Nie lękajcie się!”. Dialog nie zabija i z reguły dobrze służy rozwojowi.

Debata minęła, ale zostały po niej dwie rzeczy: SPOŁECZNA RADA KULTURY, czyli grono osób zajmujących się profesjonalnie kulturą, gotowych wypracowywać rekomendacje dotyczące tej sfery dla Gdyni (władze zapewne je zignorują, ale może je przejmą, ogłoszą jako swoje i wtedy zrobią?).

KOMITET OBYWATELSKI STULECIA NADANIA PRAW MIEJSKICH GDYNI. Ten drugi rozpoczął prace przy zbieraniu pomysłów świętowania 100 urodzin Gdyni, które zbliżają się szybkim krokiem. Mieszkańcy działają już teraz i kreują pomysły. Gdynia nie jest wszak własnością urzędników i nikt nie ma monopolu na dobre pomysły na świętowanie. Oby jak najwięcej osób poczuło się zaproszonych do kreowania, wymyślania, tworzenia, inspirowania, dzielenia wiedzą, pomysłami i zasobami. Warto tego potencjału nie blokować i mądrze go uwalniać. Zatem: NIECH ŻYJE WIELKA MORSKA GDYNIA!

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama