Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Scena im. Ryszarda Jaśniewicza. Był Teatrem

Kiedy teraz wchodzę na tę oliwską scenę, z nadzieją szukam słów, które zgubił w roli, zaglądam w każdy kąt.
Ryszard Jaśniewicz aktor
Ryszard Jaśniewicz w monodramie "Bengtsson" na scenie Domu Zarazy, 2009 r.  (fot. Katarzyna Piotrowska)

Mówił, że z troską zbieram ze sceny jego zagubione słowa. Od sceny wszystko się zaczęło. Stanęliśmy na niej razem, jeden jedyny raz w 1987 roku, 27 marca, w Międzynarodowy Dzień Teatru. Premiera „Iwony, księżniczki Burgunda” Gombrowicza w słupskim Teatrze Dramatycznym. On, Ryszard Jaśniewicz – dyrektor artystyczny tego teatru, reżyser przedstawienia, w roli Króla Ignacego. Ja, ledwie rok po maturze, adeptka sztuki aktorskiej, jako Dama III, nic nieznaczący epizod. Znalazłam się na tej scenie z miłości do teatru, nie wiedziałam, że odnajdę miłość życia.

Tamta Dama III teraz otwiera scenę Jego imienia.

Cały był teatrem. Teatr go uwiódł i ukształtował. Mówił: „Scena to życie. Żyję, bo gram”. Zagrał ponad 200 ról. Pierwszy był Lisek Rudek w gdańskim Teatrze Miniatura, potem Molierowski Don Juan, Pankracy w „Nie-Boskiej Komedii”, Chłopicki w „Warszawiance”, Edyp, Odys, Samuel Zborowski, nagradzany Bengtsson w „Sonacie widm” w reżyserii Krzysztofa Babickiego, ostatnie lata to Stary Aktor, borykający się ze światem, czasem i teatrem bohater jego monodramów. Pisałam je dla niego i o nim. Mój hołd dla jego aktorstwa, siły i wszechogarniającej radości życia.

W gdańskim Teatrze Miniatura zaczynał, mając ledwie 17 lat. Potem była krakowska szkoła teatralna (wydział lalkarski i aktorski), po studiach grał w Teatrze Polskim we Wrocławiu, Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze, Teatrze Polskim w Bydgoszczy, najdłużej, 12 lat w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Występował gościnnie w Teatrze Miejskim w Gdyni i w Théâtre Les Déchargeurs w Paryżu jako Stary w „Krzesłach” Ionesco. Był dyrektorem artystycznym, aktorem i reżyserem Teatru Dramatycznego w Słupsku. Potem kierownikiem artystycznym Centrum Edukacji Teatralnej w Gdańsku. W 1999 roku założyliśmy Teatr z Polski 6, od 2008 roku jego sceną stała się mała scena Domu Zarazy. Pokochał ją całym sercem. Jak bohater monodramu „Aktor”, który zakradając się nocą do teatru w poszukiwaniu utraconej pamięci, wchodząc na scenę kłania się jej nisko, uchylając kapelusza.

Mawiał, że co rok ta scena woła go i on na to wołanie z radością odpowiada. Wystawił tu 16 monodramów. Ostatni - „Budowniczy”, we wrześniu minionego roku, ledwie miesiąc przed śmiercią. Spektakl zakończył słowami: Jestem Teatrem!

Kiedy teraz wchodzę na te deski, z nadzieją szukam słów, które zgubił, zaglądam w każdy kąt. Niewiele ich, pamięć miał fotograficzną, do końca. Ale niosą się echem te wypowiedziane. Szumią Hamlety, Kordiany, Samuele, frazy: „Ostatniej lekcji aktorstwa nie będzie. Teatr mnie woła, więc jestem!”

W Międzynarodowym Dniu Teatru, 27 marca scena w oliwskim Domu Zarazy zyska jego imię. Jak 35 lat temu, znów staniemy na niej razem. Nie darowałby sobie… W sztuce „Pajace” mówił przecież: „Śmierć w wiersz się nie wciśnie. Szekspirem ją załatwię, Corneillem, a może i Słowackim, kto wie, może i Słowackim?! Nie podniesie się! Śmierć to przecież pacynka, kukiełka, którą, chowając się za parawanem, łatwo możesz wykiwać”…

Jestem pewna, że jakimś cudem jeszcze nieraz popłynie stąd jego głos. W jednym z wierszy napisał przecież: „Teatr jest moim zmartwychwstaniem”. Tego się trzymam.

Otwarcie Sceny im. Ryszarda Jaśniewicza. 27 marca, godz. 17.00. Dom Zarazy, St. Rynek Oliwski 15, wstęp wolny. Otwarciu towarzyszy wystawa fotografii: "Ryszard Jaśniewicz - Jestem Teatrem"



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHevelka festiwal alkoholi
Reklama