Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia

Koniec procesu w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza

Na poniedziałek, 13 marca, zaplanowano mowy końcowe w procesie Stefana W. dotyczącym zabójstwa Pawła Adamowicza. Poprzedziła je wspólna konferencja prasowa prezydent Gdańska, Aleksandry Dulkiewicz i Piotra Adamowicza, posła Koalicji Obywatelskiej, brata zamordowanego prezydenta. Wyrok sąd ma ogłosić 16 marca.
Koniec procesu w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze




Aktualizacja

godz. 13:10

- Trzeba skończyć z nienawiścią, z nienawistnym językiem – apelował z kolei konferansjer, który 13 stycznia 2019 r. prowadził gdański finał WOŚP i pod groźbą noża oddał wówczas mikrofon Stefanowi W.

- Mamy do czynienia ze zdarzeniem tragicznym. Mamy do czynienia ze zdarzeniem śmierci człowieka – mówił obrońca W., adwokat Marcin Kminkowski. Zastrzegając, że rozumie emocjonalność wystąpień oskarżycieli, wymieniał też okoliczności mające wpływ łagodzący na jego klienta: 3 opinie psychiatryczne zespołów psychiatrycznych wskazujące na ograniczenia lub wręcz wykluczające poczytalność zabójcy. - W toku rozprawy przesłuchaliśmy szereg świadków, bodajże 200 osób – zaznaczył i cytował zeznania jednego z nich – policjanta, który miał powiedzieć o W., że „mówił sporo chaotycznych rzeczy”, że sprawiał wrażenie, że nie wiedział co zrobił, a w momencie gdy mu to wyjaśniono – zemdlał.

- Wskazujemy na chorobowy, urojeniowy motyw popełnienia czynu – cytował jedną z opinii psychiatrów w sprawie W., jak przyznał – sprzecznej z pozostałymi diagnozami, ale sporządzonej jako pierwszej, a więc na etapie śledztwa najkrócej po zbrodni. Podkreślał, że wszystkie 3 diagnozy są równoprawne, a sąd – biorąc ją pod uwagę jako najwartościowszą powinien postępowanie umorzyć. - Sąd nie powinien stosować najsurowszej kary, a faktycznie eliminacyjnej – argumentował zwracając uwagę, że faktycznie taki byłby efekt orzeczenia dożywotniego więzienia z zastrzeżeniem dotyczącym możliwości ubiegania się o zwolnienie dopiero po 40 latach. - W ocenie obrony kara o wysokości 15 lat [więzienia] jest karą adekwatną – wskazywał jako maksymalną karę o jaką wnosi adwokat, który przekonywał jednak, że ze względu na orzeczoną przez część ekspertów niepoczytalność, sąd zdecydować powinien o umorzeniu postępowania.

Mowom końcowym w ciszy i często z lekkim uśmiechem z tzw. akwarium, czyli szklanego pomieszczenia z ławą oskarżonych dla szczególnie niebezpiecznych osób przysłuchiwał się Stefan W., który zdecydował się też sam zabrać głos.

- Ja bym chciał powiedzieć, że nie ma żadnych dowodów. Prokuratura nie zebrała żadnych dowodów, że to jestem ja – powiedział zabierając głos jako ostatni Stefan W. - Ja się do winy nie przyznaję. Bóg mi świadkiem, że to nie moja wina. Nie mają żadnych dowodów, a bez dowodów nie można człowieka skazać. Tym bardziej, że siedziałem 66 miesięcy w 2000[?] niewinny w więzieniu i winny trochę jest Jan Paweł II, bo w 2005 roku zmarł, no i sobie robił jaja. Prokuratura nie ma zebrała żadnych dowodów na niepoczytalność. Ja jestem w pełni poczytalny – najbardziej poczytalny w Gdańsku, bo nigdy w życiu nie ćpałem i nie chlałem alkoholu, a wszyscy na Orkiestrze byli naćpani i nachlani. Świadkowie też po terapiach po lekach to nie są świadkowie – nie mogą być uznani za świadków. Nie ma żadnych dowodów. Tym bardziej, że winny jest Zbigniew Ziobro, bo tą panią Agnieszkę Nickel-Rogowską [oskarżyciel publiczną] do wszystkiego zmusza – przekonywał apelując by zajęły się tym służby, a na stanowisku prokuratora generalnego Ziobrę zmieniła Małgorzata Wassermann. - Nawet nie wiecie, kto zabił Adamowicza, a Adamowicz się z was śmieje. Wstyd! Po prostu wstyd! To wszystko – dodał w chaotycznym ostatnim słowie przed wyrokiem oskarżony.

Ogłoszenie nieprawomocnego orzeczenia zaplanowane zostało na czwartek 16 marca 2023 roku.

Jeszcze przed rozpoczęciem zaplanowanej na godzinę 9.30 w poniedziałek 13 marca ostatniej rozprawy w procesie, na schodach prowadzących do gmachu sądu odbył się briefing.

- Nic nie przywróci panu prezydentowi życia. Nie będziemy mieli go tutaj ponownie. Nie będzie stał z nami na tych schodach wtedy, kiedy trzeba bronić najważniejszych wartości - zaznaczyła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. - Nic nie przywróci życia bratu, mężowi, ojcu, przyjacielowi. Dzisiaj proces Stefana W. najprawdopodobniej dobiega końca, ale popatrzmy sami jak wygląda dzisiaj nasza ojczyzna, nasza Polska. Czy rzeczywiście jest lepsza? Czy wyciągnęliśmy wnioski z tego, że słowo może zabijać? Niestety ostatnie wydarzenia pokazują, że jest wręcz coraz gorzej. Powiem wam bardzo szczerze: bardzo boję się tej najbliższej kampanii wyborczej. Bardzo boję się kolejnego podzielenia wspólnoty – dodała.

- Ta tragedia dotknęła nie tylko rodzinę. Dotknęła bardzo wiele osób. Ja znam osoby – nie z rodziny, które do tej pory muszą korzystać z pomocy terapeutów. Tak, to prawda – to nieszczęście, ta tragedia, ten hejt nikogo niczego nie nauczyły zbyt wiele. Mieliśmy tego tragiczne efekty całkiem niedawno w Szczecinie i ta mowa nienawiści dalej płynie - mówił Piotr Adamowicz, poseł Koalicji Obywatelskiej, brat zamordowanego prezydenta.


Oboje pojawili się na sali podczas ostatniej zaplanowanej rozprawy, podczas której strony procesu: oskarżenie i obrona najpewniej po raz ostatni przed ogłoszeniem nieprawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku zabiorą głos.

Niewykluczone, że sąd zdecyduje się częściowo wyłączyć jawność rozprawy ze względu na fakt, że istotną okoliczność sprawy stanowi stan psychiczny oskarżonego - zabójcy prezydenta.

Porównywane przez oskarżenie do teatru, zachowanie Stefana W. na sali sadowej z jednej strony oceniać można jako symulowanie zaburzeń psychicznych, z drugiej jednak – nie sposób jednoznacznie ocenić, czy nie wynika ono z jego autentycznych problemów ze zdrowiem. Początkowo zabójca Pawła Adamowicza uparcie milczał na sali sądowej, by później wielokrotnie zachowywać się w trudny do zrozumienia sposób.

- Allah akbar! Allah akbar! - wykrzykiwał Stefan W. podczas rozprawy we wrześniu 2022 roku przed zeznaniami byłej pracownicy pogotowia [wyznanie wiary, tłumaczone jako stwierdzenie „Bóg jest wielki” – dop.red.].

Wcześniej zdarzyło się, że na ławie oskarżonych nagle zerwał naramiennik (tzw. pagon) jednemu z pilnujących go policjantów, regularnie wysyłał również do sądu wnioski, na których podpisywał się m.in. jako Jarosław Kaczyński czy dyrektor aresztu śledczego. Podczas jednej z rozpraw z wyłączeniem jawności, według relacji obecnego wówczas na sali Piotra Adamowicza, 31-latek twierdził z kolei, że jest papieżem i „członkiem rodziny watykańskiej”.

Jednak, wbrew wnioskowi obrony, sąd nie zdecydował się zasięgnąć kolejnej opinii psychiatrów dotyczącej poczytalności Stefana W.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ReklamaHossa Wiczlino Gdynia
ReklamaPomorskie dla Ciebie - czytaj pomorskie EU
Reklama Kampania 1,5 % Fundacja Uśmiech dziecka