Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

„Lęk” Magdaleny Cieleckiej i „Jedna dusza” z Dawidem Ogrodnikiem. W Gdyni coraz więcej gwiazd

Eutanazja i lęk przed śmiercią, alkoholizm i przemoc w rodzinie, obsesja esbeka to tematy filmów pokazywanych trzeciego dnia podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Łatwo nie było.
„Lęk” Magdaleny Cieleckiej i „Jedna dusza” z Dawidem Ogrodnikiem. W Gdyni coraz więcej gwiazd

Autor: K. Kosycarz | FPFF Gdynia

Aktorski popis Magdaleny Cieleckiej i Marty Nieradkiewicz w „Lęku”, Dawid Ogrodnik w „Jednej duszy” i Mateusz Więcławek jako „Figurant”. Tak w skrócie można opisać trzeci dzień 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Za nami pokazy większości filmów konkursowych, choć przed nami jeszcze kilka prezentacji filmowych pretendentów do Złotych Lwów m.in. „Kos” Pawła Maślony, który przypomina kino Quentina Tarantino. Ci, którzy „Kosa” już widzieli, mówią o nim z zachwytem.

Trzeci dzień festiwalu stał po znakiem (w przypadku pokazów prasowych) filmów trudnych, ale z ważnymi tematami.

Reżyser Sławomir Fabicki tym razem do Gdyni przyjechał z „Lękiem” – filmem określanym w mediach jako siostrzane kino drogi. Ale to historia o wolności i miłości i o oswajaniu lęku przed śmiercią. Bohaterkami są dwie siostry - Małgorzata (Magdalena Cielecka) i Łucja (Marta Nieradkiewicz). Jedna kontroluje niemal wszystko w swoim życiu. Mocno stąpa po ziemi, jest zdecydowana i świetnie zorganizowana. Wszystko poświęciła karierze. Młodsza siostra Łucja jest jej przeciwieństwem - spontaniczna, wiecznie poszukująca, czasem zagubiona. Spełnia się za to jako matka.

Choć ich drogi nieco się rozeszły, to w pewnym momencie splatają się podczas podróży – najważniejszej w ich życiu. Małgorzata jest nieuleczalnie chora, a Łucja ma ją zawieźć do renomowanej kliniki w Szwajcarii. Każda z nich inaczej widzi cel tej podróży.

Dla Magdaleny Cieleckiej „Lęk” to film o decydowaniu o sobie i swoim życiu, na każdym poziomie. Sławomir Fabicki mówi z kolei, że traktuje tę opowieść jako film o "lęku przed wolnością, miłością i otwarciem się na drugiego człowieka, a przede wszystkim o lęku największym - przed śmiercią".

"Figurant", czyli inwigilacja Karola Wojtyły

Zupełnie inny w klimacie i wyrazie jest film Roberta Glińskiego „Figurant”. Gliński to dwukrotny zdobywca Złotych Lwów na gdyńskim festiwalu. Jego film ogląda się bez znużenia. To interesująca, nie ograna do tej pory filmowo, historia z czasów PRL – czyli inwigilacja przez SB biskupa Karola Wojtyły. Tytułowy figurant jest pracownikiem SB, który wręcz obsesyjnie podchodzi do swojej roli. Gra go znany już aktor młodego pokolenia Mateusz Więcławek.

Czarno-biały styl zdjęć perfekcyjnie komponuje się z archiwalnymi ujęciami z Krakowa, w którym rozgrywa się akcja.

- Chciałem, żeby zapach Krakowa unosił się nad tym filmem – mówił reżyser.

Mateusz Więcławek na pytanie czy lubi swojego bohatera, odparł, że niestety… lubi.

- Czułem w nim skrzywdzoną duszę – tłumaczył.

ZOBACZ TEŻ: Trzeci dzień 48. FPFF w Gdyni. Podróż sentymentalna

Jego filmową żonę zagrała Marianna Zydek. Aktorka podczas konferencji opowiadała, że Robert Gliński w różny sposób wpływa na jej życie.

- Wbiłem ci nóż w rękę podczas ćwiczeń – przypomniał jej reżyser, a aktorka przyznała, że  to nie tylko to jedno "nieszczęście", bo podczas zdjęć do „Figuranta’ pękło jej wiązadło krzyżowe.

Figurant” to kolejny film o agentach i szpiegach na gdyńskim festiwalu. Za nami „Doppelgänger. Sobowtór”, a przed nami jeszcze „Różyczka 2”.

Łukasz Karwowski, który wraca do kina po 12 latach od filmu „Kac Wawa”, tym razem na warsztat wziął temat uzależnienia od alkoholu i przemocy w rodzinie.

"Jedna dusza" i piekło rodziny

Alojz (w tej roli Dawid Ogrodnik)  - bohater "Jednej duszy" jest górnikiem, alkoholikiem i mężem, który potrafi użyć ręki wobec żony. Tę przemoc (łącznie z gwałtem) film pokazuje w mocny, dosadny sposób. Ale to dopiero początek tego piekła przez które musi przejść ta rodzina.

W roli żony oglądamy Małgorzatę Gorol, której gra jest do bólu prawdziwa i przejmująca. Uzupełniają się razem z Dawidem Ogrodnikiem, który potrafi być przekonujący, choć niektórzy zarzucają, że jego gadanie po śląsku jest mało przekonujące.

Ale wielu widzów może się, niestety, odnaleźć w sytuacji tych dwojga bohaterów.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama