Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Kandydaci na prezydentów z regionu. Kwestionariusz wyborczy

Co czytają i jak długo chcieliby rządzić? - o to między innymi zapytaliśmy kandydatów na prezydentów największych miast na Pomorzu. Poniżej odpowiedzi kandydatów ubiegających się o fotel prezydentów Słupska, Starogardu Gdańskiego, Tczewa i Wejherowa.
Wybory 2024: Kandydaci na prezydentów Słupska, Starogardu Gdańskiego, Tczewa i Wejherowa

Autor: materiał prasowy

Wybory samorządowe. Kandydaci na prezydentów Słupska, Starogardu Gdańskiego, Tczewa i Wejherowa odpowiadają na pytania

Wybory samorządowe to prawdziwe polityczne pospolite ruszenie. W całej Polsce o blisko 47 tys. miejsc w radach i sejmikach powalczy ponad 183 tys. kandydatów. Tylko na Pomorzu do wyścigu o fotele burmistrzów i wójtów startuje 285 kandydatek i kandydatów. Dla mediów to niełatwe zadanie: jak w tej mnogości nie pogubić siebie i Czytelników? Wszystkich chętnych do startu, ich programów, pomysłów opisać się nie da. Postanowiliśmy zatem skupić się na kandydatach do rządzenia w miastach „prezydenckich”, czyli teoretycznie tych, które liczą ponad 100 tysięcy mieszkańców lub są miastami na prawach powiatu. Jest takich miast na Pomorzu siedem, a chęć do sprawowania w nich władzy zgłosiło łącznie 30 osób. Wszystkim im zadaliśmy pięć identycznych pytań:

  1. Czy liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta miasta powinna być ograniczona?
  2. Czy urzędnicy samorządowi powinni pobierać wynagrodzenie za zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich?
  3. Jakie jest Pana/Pani zdanie w kwestii wprowadzenia bezpłatnego transportu publicznego w mieście? Czym Pan/Pani porusza się po mieście? 
  4. Co według Pana/Pani jest najważniejszym problemem Waszego miasta? W jaki sposób zamierza Pan/Pani go rozwiązać?
  5. Jaką książkę przeczytał(a) Pan/Pani ostatnio i co z niej Pan/Pani wyniósł/wyniosła?

Siedmiu kandydatów nie odpowiedziało na nasz apel. Ostatecznie udało się zebrać wypowiedzi 23 pretendentów i pretendentek, w tym szóstki aktualnie sprawujących ten urząd. Dzięki nim możemy porównać nie tylko odmienne poglądy na problematykę najważniejszych miast regionu, ale też różne podejście do roli włodarza, a nawet dostajemy wgląd w ich zainteresowania pozazawodowe. A zatem czytajcie i wybierajcie!

Kandydaci na prezydentów Słupska, Starogardu Gdańskiego, Tczewa i Wejherowa. Kwestionariusz wyborczy


Krystyna Danilecka-Wojewódzka (KWW Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej) - SŁUPSK

Krystyna Danilecka-Wojewódzka (fot. UM Słupsk)

Czy liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta miasta powinna być ograniczona?

Tak. Praca na tym stanowisku wymaga ogromnego zaangażowania, poświęcenie całej swojej energii, całego swojego czasu miastu i jego mieszkańcom. Jest to praca dająca zarówno duży wpływ, możliwość kreowania, a co za tym idzie ogromną satysfakcję. Ale to także wiele obciążeń, konieczność radzenia sobie ze stresem i bieżącymi problemami wynikającymi zarówno z sytuacji miasta, jak i sytuacji zewnętrznej, na która mamy ograniczony wpływ. Ostatnia kadencja to mierzenie się z coraz niższymi wpływami do budżetów samorządów, pandemią czy napływem uchodźców wojennych. Zatem tego typu funkcja odbija się na osobie pełniącej funkcję prezydenta. Drugi powód, może nawet ważniejszy od pierwszego, dlaczego jestem za ograniczeniem kadencji to konieczność zmiany perspektywy. Albert Einstein mówił, że „szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Dla mnie ograniczona kadencyjność nie jest przeciwko komuś, jest za nieustannym szukaniem nowych inspiracji, zmianą miejsca (choćby na jedną kadencję), która pokaże problemy z nowej, innej perspektywy.

Czy urzędnicy samorządowi powinni pobierać wynagrodzenie za zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich?

Tak. Praca w radzie nadzorczej bez względu na to czy spółki miejskiej, czy innej prawa handlowego wymaga takiej samej pracy bez względu na pracę jaką się wykonuje. Pracownicy nie „zasiadają” w radach nadzorczych, ale PRACUJĄ, a to wymaga dodatkowego czasu, odpowiednich kwalifikacji i wiedzy z trudnego zakresu KSH, analizowania dokumentów, przeprowadzania kontroli, kontaktów z zarządem spółki. Wreszcie, członkowie rad nadzorczych mają bardzo wysoką odpowiedzialność za podejmowane strategiczne decyzje. A to kosztuje!

Jakie jest pani zdanie w kwestii wprowadzenia bezpłatnego transportu publicznego w mieście? Czym pani porusza się po mieście?

Oczywiście, że chciałabym, aby transport publiczny był darmowy. Jednak trzeba pamiętać, że w mieście nic nie jest za darmo, wszystkie wydatki bieżące są płacone z podatków mieszkańców. I ponieważ jestem uczciwa wobec swoich wyborców to wiem, że dzisiaj Słupska nie stać na bezpłatne przejazdy. To koszt ok. 30 milionów złotych, czyli 20% wszystkich przychodów miasta z podatków. Przypomnę, że 100 milionów dopłacamy dzisiaj do edukacji, więc niewiele zostaje na funkcjonowanie całej reszty miasta – na instytucje kultury, żłobki, budowanie dróg, chodników, mieszkań komunalnych, placów zabaw, zazielenianie itp. Jest to na dzisiaj obietnica nierealna. Wierzę, że nowy rząd uzdrowi finansowanie samorządów, wtedy możliwe będzie zwalnianie z opłat poszczególnych grup. Stosujemy bardzo wspierające zachęty do korzystania z transportu publicznego tj. bilet roczny za 365 zł (złotówka za dzień!), darmowe przejazdy dla dzieci i młodzieży w trakcie zajęć szkolnych, kiedy jadą na wycieczkę lub zajęcia w innej części miasta, darmowe przejazdy dla emerytów/ek posiadających Kartę Mieszkańca. Mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli poszerzać katalog tych zachęt. Zimą rzeczywiście najczęściej poruszam się samochodem lub autobusem, jednak od wiosny do jesieni głównie chodzę i jeżdżę rowerem. Jestem wielką zwolenniczką słupskiego roweru miejskiego, który z powodzeniem funkcjonuje w naszym mieście od kilku lat.

Co według Pani jest obecnie najważniejszym problemem Słupska? W jaki sposób zamierza go Pani rozwiązać?

Poza tym, że takie miasta jak Słupsk borykają się z problemem starzenia (jest to problem dotykający całą Polskę, a nawet Europę), to w mojej ocenie największym wyzwaniem jest zatrzymanie procesu suburbanizacji, który jeśli nie zostanie rozwiązany spowoduje zapaść całego subregionu słupskiego. Miasto Słupsk jest otoczone „pierścieniem” gmin wiejskich. Suburbanizacja, czyli osiedlanie się słupszczan tuż za granicą miasta w podmiejskich gminach, jest zjawiskiem bardzo osłabiającym Słupsk. Wspomniani „byli” słupszczanie mimo, że zamieszkują podmiejską gminę, w której płacą podatki, jednocześnie zachowują pracę, szkołę, przedszkole w mieście, do którego codziennie dojeżdżają. Doprowadza to do sytuacji, w której słupszczanie płacący podatki na rzecz Słupska utrzymują infrastrukturę, usługi, inwestycje, z których korzystają tysiące mieszkańców okolicznych gmin. Miejscowości znajdujące się tuż za granicą Słupska mają charakter typowo miejski, dlatego tak jak w poprzedniej kadencji, również teraz będę razem z Radą Miejską dążyła do poszerzenia granic miasta i włączenia sąsiadujących terenów o charakterze typowo miejskim do Słupska. Będę również kontynuowała zachęty dla osób płacących PIT w Słupsku poprzez katalog usług w pierwszej kolejności dostępnych dla słupszczan. Liczę także na otwartość włodarzy gmin sąsiednich w pokrywaniu kosztów zadań, z których korzystają ich mieszkańcy.

Jaką książkę przeczytała Pani ostatnio i co z niej Pani wyniosła?

Od kilkunastu dni przypominam sobie lekturę świetnej książki dla tych, którym dbałość o przestrzeń miasta jest bliska. I niekoniecznie muszą to być urbaniści, czy też włodarze miast. Często powinni i są to działacze organizacji pozarządowych. Książka „Walka o ulice. Jak odzyskać miasto dla ludzi” to propozycje bardzo konkretnych rozwiązań innego, innowacyjnego wykorzystania przestrzeni miasta. DLA LUDZI WSZYSTKICH, a nie tylko zmotoryzowanych. Inspiruje mnie do podjęcia niełatwych, ale możliwych decyzji dających więcej przyjaznej, zielonej, wypełnionej elementami rekreacji i meblami miejskimi, przestrzeni w mieście. Czytam też piękną opowieść Edith Eger „DAR” i uczę się codziennie, że nawet najgorsze chwile są „po coś”. Nie chodzi bowiem tylko o to co nam się przytrafia gorzkiego, ale co z tym zrobimy, jak wzmocnimy tym doświadczeniem siebie, bliskich, współpracowników. Nie poddać się słabości, hejtowi, nie brać złości obcych ludzi na swoje barki, nie być więźniem przeszłości. Nawet tej z wczoraj. Iść do przodu z Ludźmi mądrymi, dobrymi, pracowitymi i kreatywnymi. I ta myśl jest moim DAREM! 

Janusz Stankowiak (KW Stowarzyszenie „Nasz Starogard”) - STAROGARD GDAŃSKI

Janusz Stankowiak (UM Starogard Gdański)

Czy liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta miasta powinna być ograniczona? 

Nie. Obowiązujące prawo o dwukadencyjności urzędu prezydenta, wójta czy burmistrza godzi w polską demokrację. Osłabia też samorządność. Prezydenci, wójtowie czy burmistrzowie, którym daleko jest do emerytury zamiast skupić się na mieście czy gminie, zmuszeni są szukać w tym czasie alternatywy dla siebie, aby po zakończeniu pracy na stanowisku włodarza, nie zostać z niczym. Nie rozumiem, dlaczego odbiera się im prawo do ponownego kandydowania na sprawowany wcześniej urząd, skoro wiek im na to pozwala, a i chęci mają nadal? Wyboru dokonują przecież mieszkańcy. Powinni mieć prawo decydowania o tym, czy włodarz, który np. sprawdził się na tym stanowisku, może dalej ten urząd sprawować czy nie. To wyborcy weryfikują, czy praca na rzecz miasta czy gminy w wykonaniu prezydenta, wójta lub burmistrza im się podoba, czy nie, czy spełnia ich oczekiwania czy nie, czy chcą by dalej rządził miastem czy chcą zmiany. Zgodnie z demokracją ten wybór nie powinien być ograniczony prawem ograniczającym kadencje sprawowania urzędu przez prezydenta wójta lub burmistrza. 

Czy urzędnicy samorządowi powinni pobierać wynagrodzenie za zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich.

Tak. Uważam tylko, że stawki za taką działalność powinny być wyrównane i nie powinny przekraczać pewnych pułapów, aby nie tworzyć tzw. „kominów płacowych”.

Jakie jest Pana zdanie w kwestii wprowadzenia bezpłatnego transportu publicznego w mieście? Czym Pan porusza się po mieście? 

Każdy włodarz chciałby, aby mieszkańcom miasta czy gminy żyło się dobrze, bezpiecznie i komfortowo. Bezpłatna komunikacja miejska z pewnością jest na liście udogodnień, które służą takiemu celowi. Oczywiście życzyłbym sobie, aby w naszym mieście mieszkańcy mogli podróżować autobusami za darmo. Realnie patrząc, na tę chwilę miasto nie może sobie na taką wygodę pozwolić. Utrzymanie taboru jest bardzo kosztowe. Pokrycie tych kosztów wiązałoby się z ograniczeniem procesu inwestycyjnego, który uważam jest bardziej potrzebny miastu i jego mieszkańcom niż darmowa komunikacja. Mam tu na myśli budowę dróg, ich modernizację, rozwój przestrzeni rekreacyjnych, powiększenie przestrzeni zielnych, przeciwdziałania zmianom klimatycznym czy ochronę środowiska. Być może w niedalekiej przyszłości Miasto zainwestuje w kupno taboru zeroemisyjnego, a z czasem, aby zachęcać do korzystania z miejskich autobusów, podobnie jak dzieciom uczącym się w szkołach podstawowych, zapewni darmowe przejazdy wszystkim mieszkańcom. Osobiście po mieście poruszam się albo autem albo chodzę pieszo. 

Co według Pana jest obecnie najważniejszym problemem Starogardu Gdańskiego? W jaki sposób zamierza go Pan rozwiązać? 

Od momentu objęcia przeze mnie prezydentury w 2014 roku Starogard bardzo się zmienił. W poprzednich latach jego rozwój został trochę zaniedbany. W konsekwencji tego musiałem stawić czoła bardzo wielu potrzebom, aby poprawić jakość życia mieszkańców Starogardu Gdańskiego i zachęcić młodych do pozostania w Starogardzie. Mimo że udało nam się zrealizowanych kilkusetmilionowe inwestycje drogowe i mieszkaniowe, stan ulic w Starogardzie oraz brak mieszkań komunalnych nadal stanowią nasze największe bolączki. Jak zamierzam te problemy rozwiązać? Dokładnie tak jak dotychczas, konsekwentnie, sukcesywnie, krok po kroku, ulica po ulicy, blok po bloku, korzystając z wszelkiej pomocy, jaką oferuje Unia Europejska czy programy rządowe. Mam u swego boku zespół znakomitych fachowców, którzy skutecznie potrafią zdobywać fundusze zewnętrzne oraz prowadzić wiele inwestycji w jednym czasie, wywiązując się z powierzonych im zadań. 

Jaką książkę przeczytał Pan ostatnio i co z niej Pan wyniósł? 

Lubię sięgnąć po książki z pogranicza literatury faktu i fikcji politycznej. Pozwalają wniknąć w świat skomplikowanych relacji, pokazując zdarzenia, których prawdopodobieństwo realnego wystąpienia w naszej rzeczywistości jest bardzo duże. Rozwiązania wielu problemów w tych okolicznościach bywają zaskakujące, a ja lubię być zaskakiwany i lubię odczuwać emocje bohaterów, którzy nie raz podejmują wielkie ryzyko. Niestety takie lektury wymagają ode mnie dużego skupienia, więc ostatnio sięgnąłem po kryminał z serii „Komisarz Oczko” Tomasza Wandzela. Po prostu, żeby zwyczajnie się zrelaksować.

Piotr Szubarczyk (KW Prawo i Sprawiedliwość) - STAROGARD GDAŃSKI

Piotr Szubarczyk (fot. IPN Gdańsk)

Czy liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta miasta powinna być ograniczona?

Zdecydowanie tak. Obecna regulacja – aczkolwiek spóźniona o 40 lat! – jest właściwa. 

Czy urzędnicy samorządowi powinni pobierać wynagrodzenie za zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich?

Nie powinni. To część ich pracy na rzecz ICH gminy. Jeśli się czymś wyróżniają w takiej radzie (raczej rzadkie przypadki...), prezydent może ich nagradzać premiami w ramach stosunku pracy.

Jakie jest Pana zdanie w kwestii wprowadzenia bezpłatnego transportu publicznego w mieście? Czym Pan porusza się po mieście?

Mnie to osobiście nie dotyczy, poruszam się na własnych nogach, wsiadam do samochodu, gdy mam dalej niż 5 km (polecam krokomierz, moja norma dzienna to minimum 8000 kroków). Dzięki temu lepiej widzę, co się dzieje w mieście. Są jednak uczniowie spieszący się do szkół, są ludzie starsi, są niepełnosprawni, którzy muszą korzystać z komunikacji miejskiej. To ze względu na nich komunikacja miejska powinna być bezpłatna. 

Co według Pana jest obecnie najważniejszym problemem Starogardu Gdańskiego? W jaki sposób zamierza go Pan rozwiązać?

Kompletne niewykorzystanie walorów turystycznych tysiącletniego miasta (formalnie od pierwszej wzmianki minęło 826 lat, ale już wtedy był to Starigrod). Brak infrastruktury turystycznej, niechlujne traktowanie zabytkowych obiektów, niechlujne traktowanie nazewnictwa ulic (niektóre nazywają się różnie na obu końcach!), szczątkowa wiedza młodzieży o historii miasta, a to przecież buduje poczucie wspólnoty i dumę. Druga kwestia to brak właściwej relacji i komunikacji między samorządem a mieszkańcami. Biuletyn miejski „Ratusz” prezentuje garnitury i krawaty Pana Prezydenta, ale nie publikuje treści kolejnych uchwał, przetargów, ofert pracy etc. Jako prezydent wrócę do wypróbowanej formuły biuletynu „Goniec” z końca lat 90.

Jaką książkę przeczytał Pan ostatnio i co z niej Pan wyniósł?

Jako młody człowiek chłonąłem książki od deski do deski. Teraz czytam je inaczej. Są to głównie selektywne powroty do starych lektur, odczytanie ich na nowo. Ostatnio – za sprawą mojego przyjaciela – wróciłem do C.S. Lewisa, którego „Cztery miłości” czytałem jeszcze jako licealista. Teraz przeczytałem „Smutek”, który koi mój smutek po niedawnej śmierci młodszej siostry. Przypomniałem sobie „Zbrodnię na Via Mercatorum” Krystyny Szwentnerowej. A z nowości to m.in. najnowszy tom „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka i „Rotmistrz” mojego przyjaciela dr. Jarosława Wróblewskiego, oczywiście, o Witoldzie Pileckim. Po wyborach obiecuję sobie spokojną lekturę genialnej książki prof. Grzegorza Kucharczyka „III Rzesza Niemiecka. Nowoczesność i nienawiść”. Zawsze fascynowało mnie charakterystyczne dla bolszewizmu i niemieckiego nazizmu podkreślanie ich „naukowości” i „nowoczesności”. To miało usprawiedliwiać ich zbrodnie.

Iwona Ochocka (KWW Wspólnie dla Tczewa) - TCZEW

Iwona Ochocka (fot. materiał prasowy)

Czy liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta miasta powinna być ograniczona?

Tak, uważam, że liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta powinna być ograniczona. Taka reguła uniemożliwia betonowanie układów, prowokuje ludzi do aktywności i kreatywności, dzięki czemu osoby sprawujące władzę w gminie też muszą być zaangażowane. Takie samo zdanie mam nt. sprawowania mandatu posła czy senatora.

Czy urzędnicy samorządowi powinni pobierać wynagrodzenie za zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich? 

Moim zdaniem urzędnicy samorządowi nie powinni zasiadać w radach nadzorczych spółek miejskich. Dostrzegam tu konflikt interesów i przestrzeń dla nadużyć. Zależność finansowa i stanowiskowa bardzo często uniemożliwiają obiektywizm i realne działanie dla dobra mieszkanek i mieszkańców.

Jakie jest Pani zdanie w kwestii utrzymania bezpłatnego transportu publicznego w mieście? Czym Pani porusza się po mieście?

Komunikacja zbiorowa ma ogrom zalet, pod warunkiem, że jest dostępna dla ludzi, czasowo i finansowo. Rozkład jazdy i ceny biletów mają niebagatelne znaczenie dla osób korzystających. Postulowałam bezpłatny transport w Tczewie już w grudniu 2022 r., gdy toczyły się boje o obniżenie cen biletów, które wzrosły w sposób niedopuszczalny. Komunikacja
bezpłatna odciąża budżety osób najuboższych, rozluźnia też miejskie arterie. Widać to po Tczewie – korki praktycznie zniknęły, autobusy są pełne, a ich najczęstszymi pasażerami są dzieci, młodzież i osoby starsze. Ja po naszym mieście najczęściej poruszam się pieszo.

Co według Pani jest obecnie najważniejszym problemem Tczewa? W jaki sposób zamierza go Pani rozwiązać?

Oj, tu się nie da w trzech zdaniach! Największymi problemami Tczewa są, moim zdaniem, betonoza, pogłębiający się marazm i brak relacji między mieszkańcami. Ludzie tęsknią za „zielonym” i widać to w komentarzach pod moimi postami na Facebooku, gdy pytałam, co w Tczewie powinno się zmienić, żeby żyło nam się lepiej. Dlatego w swoim programie mówię o
ogrodach kieszonkowych, łąkach kwietnych, nowych nasadzeniach drzew i krzewów, pielęgnacji tego, co jest. Piękny Bulwar Nadwiślański i Stare Miasto to latem patelnie, gdzie nie da się wystać, a co dopiero wypoczywać. Tczew ma wielki potencjał, tymczasem ludzie stracili poczucie wpływu na to, co dzieje się w mieście. Są u nas aktywnie działające organizacje pozarządowe, ale nie mają one silnej więzi z włodarzami miasta. Nie ma dostępnych bezpłatnie dla mieszkańców przestrzeni miejskich, w których i młodsi, i starsi mogliby spędzać wspólnie czas, poznawać się i integrować, dlatego postulujemy odtworzenie klubów osiedlowych. Interesuje mnie tzw. infrastruktura społeczna, która sprzyja poprawie stosunków międzyludzkich i wzrostowi dobrostanu tczewian i tczewianek.

Jaką książkę przeczytała Pan ostatnio i co z niej Pani wyniosła? 

Czytam głównie prozę polską. Lubię, gdy wydarzenia dzieją się w znanych mi realiach. Szczególnie cenię autorki i autorów powieści kryminalnych i obyczajowych, również z domieszką fantasy. Czytając, odpoczywam i to jest najważniejsze, co wyciągam z książek.  

Mirosław Pobłocki (KW Porozumienie na Plus) - TCZEW

Mirosław Pobłocki (materiał prasowy)

Czy liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta miasta powinna być ograniczona?

Prezydent otrzymuje mandat w wyniku wyborów bezpośrednich, dlatego ograniczenie kadencji to ograniczenie praw wyborczych obywateli. To wyłącznie obywatele powinni decydować, kto ich reprezentuje i to do nich należy ocena pracy prezydenta. Nie zawsze dwie kadencje wystarczą, aby zrealizować przyjętą strategię dla miasta, zwłaszcza jeżeli stanowisko prezydenta obejmuje osoba bez doświadczenia samorządowego. Paradoksem jest, że to ograniczenie dotyczy wyłącznie prezydentów, burmistrzów, wójtów, a nie np. posłów czy senatorów.

Czy urzędnicy samorządowi powinni pobierać wynagrodzenie za zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich?

Za wykonaną pracę należy się wynagrodzenie. Oczywiście, mówimy o osobach z odpowiednią wiedzą i kompetencjami. 

Jakie jest Pana zdanie w kwestii utrzymania bezpłatnego transportu publicznego w mieście? Czym Pan porusza się po mieście? 

Po pół roku funkcjonowania, możemy śmiało powiedzieć, że bezpłatna komunikacja w Tczewie się sprawdziła i nie zamierzam z niej rezygnować. Liczba pasażerów zwiększyła się średnio o ponad 50 proc., a na niektórych liniach wręcz się podwoiła. To wygoda, ulga dla domowych budżetów i korzyść dla środowiska - każdy przejazd komunikacją zbiorową zamiast samochodem to redukcja zanieczyszczeń wprowadzonych do środowiska oraz hałasu. Co do mnie, po Tczewie poruszam się na różne sposoby. Kiedyś często pieszo, teraz, ze względu na niedawną kontuzję, niestety najczęściej samochodem. 

Co według Pana jest obecnie najważniejszym problemem Tczewa? W jaki sposób zamierza go Pan rozwiązać?

Ze względu na intensywny rozwój miasta i realizację kolejnych inwestycji, jednym z najpilniejszych problemów Tczewa jest uzbrojenie terenów inwestycyjnych i dróg. Od kilku lat systematycznie inwestujemy w kanalizację deszczową. Są to zadania mało efektowne, ale za to niezbędne i kosztowne.

Jaką książkę przeczytał Pan ostatnio i co z niej Pan wyniósł? 

Kilka dni temu przeczytałem ponad 200-stronicowy raport z kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej. A wnioski? – Tczew jest w bardzo dobrej kondycji.

Wojciech Wasiakowski (KWW Sprawiedliwość Dla Wejherowian) - WEJHEROWO

Wojciech Wasiakowski (fot. materiał prasowy)

Czy liczba kadencji sprawowania urzędu prezydenta miasta powinna być ograniczona?

Oczywiście, że tak. Pozwoliłoby to uniknąć patologi, która niestety ma miejsce w wielu miastach gdzie włodarze się zasiedzieli.

Czy urzędnicy samorządowi powinni pobierać wynagrodzenie za zasiadanie w radach nadzorczych spółek miejskich? 

Urzędnicy nie powinni zasiadać w spółkach miejskich. Jest to sytuacja wręcz karygodna. 

Jakie jest Pana zdanie w kwestii wprowadzenia bezpłatnego transportu publicznego w Wejherowie? Czym Pan porusza się po mieście?

Jestem za tym, żeby bezpłatny był przewóz wszystkich uczniów wejherowskich, ja poruszam się w głównej mierze samochodem.

Co według Pana jest najważniejszym problemem Wejherowa? W jaki sposób zamierza Pan go rozwiązać?

Głównym problemem miasta Wejherowa jest układ, który stworzył Prezydent Hildebrandt, zamierzam go rozbić i zacząć rozmawiać z mieszkańcami. W Wejherowie brakuje przedsiębiorczości i będę chciał ją pobudzić.

Jaką książkę przeczytał Pan ostatnio i co z niej Pan wyniósł?

„Wojna Idei”. Pozwala mi to szerzej spojrzeć na dużo rzeczy światopoglądowych, próbować szukać dialogu.


„Ten artykuł został wsparty przez program grantowy „Media lokalne na rzecz demokracji” Journalismfund Europe”

JFE

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama