Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

W kawiarniach były wtedy tłumy. Współczesny Wrzeszcz wypada blado

Jak wyglądałby dziś Wrzeszcz, gdyby wszystkie projekty urbanistyczne z lat powojennych zostały zrealizowane? Rozmawiamy z Klaudiuszem Grabowskim, kuratorem wystawy „Grunwaldzka Dzielnica Mieszkaniowa” w Zespole Przedbramia, oddziale Muzeum Gdańska.
Grunwaldzka Dzielnica Mieszkaniowa, Gdańsk, Wrzeszcz, historia Wrzeszcza

Autor: M.Murman | Muzeum Gdańska

Jak wyglądałby dziś Wrzeszcz, gdyby wszystkie projekty urbanistyczne z lat powojennych zostały zrealizowane? W planach był na przykład teatr…

Teatr, ale i kino, świetlice dzielnicowe czy biblioteki, ostatecznie w 1952 roku postanowiono wszystkie te pomysły połączyć w jedno i postawić dom kultury dla całej dzielnicy. W Gdańsku planowano zbudować trzy takie obiekty, w końcu zrealizowano tylko ten w Nowym Porcie. Może szkoda, bo ten wrzeszczański miał być okazałym gmachem, do tego pięknie położonym w parku z rzeźbami i fontannami. Do dziś niektórzy mieszkańcy Wrzeszcza żałują, że nie udało się tego zrobić.

Park i dom kultury to tylko część dawnego projektu Grunwaldzka Dzielnica Mieszkaniowa.

GDM to powojenna koncepcja odbudowy Wrzeszcza, jej osią miała być właśnie aleja Grunwaldzka. Niektóre pomysły tej idei do dziś rzutują na kształt dzielnicy.

Przy dawnych planach rozbudowy dzielnicy współczesny Wrzeszcz wygląda... blado.

Niestety, wpływ na to ma przede wszystkim zmiana struktury handlu, dziś wszystko kumuluje się wokół ogromnych centrów handlowych, pozostała część Wrzeszcza jest z życia miejskiego właściwie wykluczona. Trochę odradzają się knajpki, zwłaszcza we Wrzeszczu Dolnym, ale w porównaniu z Wrzeszczem lat 50. i 60., jest ich niewiele. Wnętrza dawnych lokali były projektowane m.in. przez profesorów ASP. Komplet mebli wiklinowych Władysława Wołkowskiego z kawiarni „Morska” zachwycił królową Belgii do tego stopnia, że identyczny zamówiła do swojej rezydencji! Z kolei wnętrze słynnej knajpki „Akwarium” urozmaicała metaloplastyka, hitem był tu wirujący parkiet, czyli obrotowa podłoga. Wszystkie, trzeba przyznać, miały sznyt wielkomiejski. Do Wrzeszcza jeździło się nie tylko po zakupy - działał tu popularny dom towarowy - ale i miło spędzić wieczór. W kawiarniach były tłumy na okrągło, zdobyć wolny stolik graniczyło z cudem, czekało się też na... wolne sztućce i talerze. Brak wyposażenia to była jedna z bolączek ówczesnej gastronomii.

Którego z dawnych pomysłów architektonicznych żal szczególnie?

Okazałego Placu Grunwaldzkiego, czyli eleganckiej zabudowy przestrzeni z okazałą fontanną i zadbanym skwerem, gdzie stoi dziś budynek po dawnym „Cristalu”. Z czasem zostałby zapewne wpisany do rejestru zabytków. Wielu z tych pomysłów nie zrealizowano, bo stały się zbyt kosztowne. Poza tym w 1956 roku zaczęto odchodzić od socrealizmu. Architekci tylko na to czekali, w mig powrócili do założeń modernistycznych. Niektóre założenia jednak pozostały. Grunwaldzka stała się główną osią dzielnicy, jest plac, choć dwa razy mniejszy niż zakładano, z okazałego parku został szczątkowy czyli obecny, lubiany przez mieszkańców, park na de Gaulle’a. To znacznie skromniejsza oprawa niż zakładano.

CZYTAJ TEŻ: Bary, kawiarnie, restauracje. Tak po wojnie odradzał się Wrzeszcz

Byłoby więcej zieleni.

Na planach niemal każda ulica jest obsadzona drzewami, klombami, osobno zaznaczono nawet rodzaje krzewów, jeden ze skwerów zakomponowano tak, by kwiaty tworzyły herb Gdańska. Dziś tak się sadzi, ale warto wiedzieć, że to pomysł rodem z 1954 roku. Podobnie ścieżka rowerowa, pierwszą zaprojektowano już w 1952! Na ulicy Grunwaldzkiej tak skomponowano pas zieleni, by uniemożliwiał śmiałkom wyskakiwanie z tramwaju. A wyskakiwano na okrągło, bo też nie było automatycznie zamykanych drzwi. A zatem zieleń miała zapewnić bezpieczeństwo pasażerów. Dogodnie projektowano też budynki mieszkaniowe, tak by hałas i spaliny nie zakłócały ludziom życia. Na naszych spotkaniach z okazji wystawy, mieszkańcy Wrzeszcza sugerowali, że może dobrze byłoby powrócić do tych dawnych koncepcji? Urzekło mnie, że Grunwaldzką projektowano tak, by był tam szeroki trawnik i ławki pod drzewami. Dziś ławka postawiona bez osłony zieleni, latem traci rację bytu. 

Niebawem ukaże się książka, która będzie niejako dopełnieniem ekspozycji.

Przygotowujemy ją wraz z profesorem Jakubem Szczepańskim. Dogłębnie przyjrzymy się tu problemom zabudowy dzielnicy. Pokażemy wszystko to, co nie zmieściło się na wystawie.

Wystawa będzie czynna do 29.09.24 w Muzeum Gdańska w Zespole Przedbramia (Katownia). Ekspozycja powstała we współpracy z Biurem Architekta Miasta i jest elementem projektu AR.C.H.ETHICS - Dissonant Heritage – Kłopotliwe dziedzictwo.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

po prostu... 04.06.2024 21:58
Była radość, była nadzieja...

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama