Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Wściekli kibice Arki Gdynia zażądali od piłkarzy koszulek. A ci im je oddali

Frustracja po niedzielnym finale baraży jest wśród kibiców Arki zrozumiała. Ich drużyna po raz trzeci w ciągu dwóch tygodni nie wykorzystała szansy na powrót do ekstraklasy. Po meczu z Motorem kibice zażądali od zawodników Arki koszulek.
Arka Gdynia, Motor Lublin
Kibice Arki zażądali od piłkarzy koszulek po przegranym meczu z Motorem Lublin

Autor: Twitter | screen

Niedzielny finał baraży o piłkarska ekstraklasę w Gdyni przejdzie do historii polskiej piłki klubowej. Gdyńska Arka, która przystępowała do niego jako faworyt dostała od losu trzecią szansę, w ciągu zaledwie dwóch tygodni, by awansować do ekstraklasy. Arka nie wykorzystała jej w majowych derbach z Lechia w Gdańsku kiedy to grając przez ponad godzinę z przewagą jednego zawodnika nie zdołała choćby zremisować z Lechią. Wtedy ten jeden punkt dawał żółto-niebieskim bezpośredni awans. Tydzień później Arka była gospodarzem meczu ostatniej, 34. kolejki Fortuny 1 Ligi z GKS Katowice. Wtedy też remis wystarczał gdynianom do awansu, ale arkowcy przegrali z GKS 0:1. Z awansu do ekstraklasy cieszyli się wtedy piłkarze i kibice z Katowic. Ten wynik oznaczał, że aby dołączyć do Lechii i GKS Katowice Arka musiała wygrać baraże. 

Arka Gdynia przegrała z Motorem i pożegnała się z ekstraklasą

CZYTAJ TEŻ: Koniec gdyńskich marzeń o ekstraklasie. Arka Gdynia przegrała z Motorem Lublin

Przystępowała do nich z trzeciego, najlepszego w perspektywie półfinału i finału, miejsca. Najpierw w czwartek, 30 maja w Gdyni Arka pewnie wygrała półfinałowy mecz z Odrą Opole 4:2. Wtedy mało który z kibiców Arki przypuszczał, że ich klub nie pójdzie za ciosem. Do Gdyni przyjechał Motor Lublin, który jeszcze rok wcześniej grał w II lidze, czyli trzecim poziomie ligowym. Motor w swoim półfinale pokonał dopiero po rzutach karnych 4:2 Górnika Łęczna. 

To Arka była faworytem finału, a kiedy w 13. minucie bramkarz Motoru Kacper Rosa i obrońca tego klubu Kamil Kruk kompletnie się nie zrozumieli w efekcie czego Olaf Kobacki wbił piłkę do pustej bramki, wszystko wskazywało na to, że Arka wygra ten mecz. I z przebiegu tego spotkania wiele na to wskazywało, bo Arka miała, choćby w drugiej połowie trzy dogodne sytuacje do zdobycia drugiego gola. Nie wykorzystała żadnej z okazji. A to co stało się w ostatnich sześciu minutach meczu na długo zapamiętają kibice Arki i Motoru. Na trzy minuty przed końcem z rzutu wolnego efektownym i celnym strzałem popisał się Bartosz Wolski, który dał gościom wyrównanie. Arka sprawiała wtedy wrażenie znokautowanej, a przecież to jeszcze nie był wyrok. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Motor przeprowadził akcję godną zupełnie innych rozgrywek niż polskiej pierwszej ligi. Celnym strzałem pod poprzeczkę wykończył ją Mbaye Jacques Ndiaye. To był koniec marzeń Arki o powrocie do ekstraklasy, z której żółto-niebiescy spadli w 2020 roku. 

Kibice Arki zażądali od piłkarzy koszulek

Po meczu większość kibiców Arki nie dowierzała w to, co się stało. Cześć kibiców z trybuny „Górka” postanowiła przeprowadzić szybka „rozmowę wychowawczą” z piłkarzami i trenerem i zażądała od nich koszulek meczowych. Wielu z zawodników oddało swoje koszulki, ale nie chodziło o pamiątkę z finału. W rozumieniu kibicowskich rytuałów, to gest, który miał symbolizować, że tylko kibice mogą mienić się prawdziwymi arkowcami.

- Ciężko zebrać słowa po tym co się wydarzyło, nie tylko w meczu z Motorem, ale w ostatnich tygodniach – mówił po finale trener Wojciech Łobodziński. Chcę przeprosić, bo jestem odpowiedzialnym człowiekiem i błędów będę szukał u siebie – dodał. Zarzuty, że nam nie zależało to bzdura. Nie ma żadnych pretensji do kibiców, że te emocje wyszły po meczu, bo mieli do tego prawo. Ja muszę to wziąć na klatę.

Prezes Arki: Należy wyciągnąć z tego wnioski

Z oświadczenia prezesa i nowego właściciela Arki Marcina Gruchały wynika, że Wojciech Łobodziński nadal będzie pracować w klubie. 

„Wiemy, że nie osiągnęliśmy zakładanego celu. Dzieje się tak czwarty rok z rzędu, więc nie jest to przypadek i należy wyciągnąć z tego wnioski. I je wyciągniemy. Zapewniam – pisze Marcin Gruchała. „Trener Wojciech Łobodziński ma moje pełne wsparcie i zaufanie. Doceniam progres, jaki Arka wykonała w obecnym sezonie, pamiętam jesienną zwycięską serię i świetne otwarcie wiosny właściwie do momentu pojawienia się kontuzji w zespole. Nie mam wątpliwości, że najsurowszym recenzentem pracy trenera będzie on sam i wyciągnie wnioski z ostatnich meczów oraz tygodni. Wspólnie zastanowimy się też, jak dodatkowo wzmocnić sztab w określonych obszarach” ...To – z wielu powodów – był długi i trudny sezon dla nas wszystkich. Nadal będziemy zmierzać w jednym kierunku, lecz muszą zmienić się metody działania, zwłaszcza, że chcemy budować klub zdolny do czegoś więcej, niż tylko awans do ekstraklasy czy walka o utrzymanie w niej. Dla mnie i dla moich współpracowników to wyzwanie, by budować silniejsze fundamenty – zadanie, z którym zaczynamy mierzyć się już od dziś” – dodał prezes Arki. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama