Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Taśmy rzekomo obciążające byłą posłankę uznane za niewiarygodne

Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz po roku zajmowaniu się sprawą doniesienia na byłą posłankę Lewicy Beatę Maciejewską postanowiła umorzyć dochodzenie w jej sprawie.

Autor: Archiwum Beaty Maciejewskiej

Przez rokiem pisaliśmy, że sprawie ówczesnej posłanki złożono wniosek do prokuratury po tym, jak były pracownik jej biura poselskiego przez wiele miesięcy nagrywał ją. Na kilkudziesięciu godzinach nagrań Beata Maciejewska, jego zdaniem, miała wypowiadać się negatywnie o swoich współpracownikach, a także dopuszczać się mobbingu. Kierownictwo Lewicy po tym jak dowiedziało się o nagraniach, postanowiło zawiesić polityczkę w prawach członkini partii. Co skutkowało tym, że nie mogła się ponownie ubiegać o mandat poselski. W związku z ujawnionymi taśmami partia podjęła też decyzję o skierowaniu zawiadomienia do prokuratury.

Były pracownik biura poselskiego gdańskiej posłanki miał ją nagrywać przez wiele miesięcy. „Taśmy Maciejewskiej” miały zawierać jej rozmowy, w których niewłaściwie wypowiadała się na temat swoich współpracowników. Ponadto miała dopuszczać się w kierunku swoich pracowników mobbingu i naruszać ich prawa pracownicze.

Po roku zajmowania się tą sprawą prokurator Prokuratury Rejonowej w Gdańsku-Wrzeszczu po zapoznaniu się z aktami postępowania wydała decyzję o umorzeniu dochodzenia. Jak czytamy w uzasadnieniu czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego zarówno w przypadku mobbingu, nielegalnego zatrudnienia czy o zawyżaniu kilometrówki.

Poza tym prokuratura oceniła zeznania byłego dyrektora biura, jako wiarygodne jedyne w części dotyczącej historii jego zatrudnienia, odnoszącej się do cech charakteru posłanki i okoliczności kontaktowania się w sprawach służbowych poza godzinami pracy w czasie najintensywniejszych działań politycznych takich jak kampania prezydencka Roberta Biedronia

Jego twierdzenia nie znalazły potwierdzenia w pozostałym materiale dowodowym dotyczącym okoliczności i przykładów mobbingu na jego szkodę przez Beatę Maciejewską, zatrudnienia jej córki i tzw. zawyżania kilometrówki. Sam zresztą zawiadamiający wskazuje, iż to są jedynie jego podejrzenia i domysły – jak napisano w uzasadnieniu umorzenia.

Zdaniem prokuratury, z analizy nagrań dostarczonych przez byłego dyrektora biura poselskiego, które poddano badaniu wynika, że zostały one zmanipulowane, pocięte na części, że były tłumione i odszumiane, co czyni je całkowicie niewiarygodnymi. To prowadzić może do wniosku, że zostały one złożone celem zaszkodzenia Beacie Maciejewskiej. Nie zaś w celu poinformowania organów ścigania o zaistnieniu czynów zabronionych.

Beata Maciejewska też podjęła pewne kroki prawne.

– Zawiadomiłam organy ścigania o tym, że były dyrektor fałszywie zawiadomił o przestępstwie, przedstawiając zafałszowane dowody. Wytoczyłam też sprawę karną byłemu dyrektorowi biura poselskiego o zniesławienie mnie, a także toczy się postępowanie w sprawie o to, że on nagrywał mnie nielegalnie – powiedziała była posłanka.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama