Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza
Reklama

Więcej pieniędzy dla samorządu terytorialnego? Samorządowcy chcą poprawek w projekcie ustawy

Trwają konsultacje społeczne projektu ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Ministerstwo Finansów twierdzi, że jeśli ustawa wejdzie w życie samorządy w przyszłym roku dostaną o 16 mld złotych więcej, a w ciągu najbliższych 10 lat – o ponad 230 mld. Samorządowcy mają jednak szereg zastrzeżeń.

Autor: Pixabay | Zdjecie ilustracyjne

Ośmiolecie rządów Prawa i Sprawiedliwości to był trudny czas dla samorządności. A już szczególnie po wprowadzeniu tzw. Polskiego Ładu dochody własne gmin zostały istotnie ograniczone. W zamian pojawił się rozbudowany system rządowych dotacji, przyznawanych w dużej mierze „po uważaniu”. Obecna koalicja rządząca szła do wyborów m.in. z obietnicą przywrócenia samorządom ich finansowej niezależności. Dyskutowany obecnie projekt ma być realizacją tych zapowiedzi. 

Co zmienia reforma finansów samorządów? 

Ogólna subwencja zostanie zastąpiona przez obliczenia potrzeb finansowych poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego [JST]. Subwencja będzie wypłacana jedynie tam, gdzie dochody będą niższe od potrzeb. Inaczej będą też liczone udziały dochodów samorządów w podatku PiT i CiT. I to właśnie wpływy z PIT mają stanowić lwią część dochodów samorządowych – blisko 70 proc. (obecnie jest to 36 proc.). 

Zostanie też zniesione tzw. janosikowe, czyli obowiązek wnoszenia wpłat do budżetu państwa przez jednostki samorządu terytorialnego, których dochody przekraczają określone wskaźniki.

Według Ministerstwa Finansów na zmianach zyskają wszystkie samorządy. Tak przynajmniej wynika z przedstawionej przez resort kalkulacji na 2025. W skali kraju dochody JST mają wzrosnąć o 16 mld zł w stosunku do bieżącego roku.

Ile mogą zyskać pomorskie samorządy?

Załącznik do projektu ustawy porównuje dochody, jakie wpłynęłyby do poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego w 2025 gdyby obowiązywała dotychczasowa ustawa, i według reguł nowej ustawy. Według ministerialnych wyliczeń zyskują wszyscy. Oto kilkanaście wybranych przykładów z Pomorza.

  • Gdańsk           + 248 501 087 zł
  • Gdynia             + 67 521 124 zł
  • Sopot              + 19 537 724 zł
  • Kartuzy            + 19 025 145 zł
  • Słupsk              + 16 870 266 zł 
  • Pruszcz Gd.      + 15 421 075 zł
  • Chojnice           + 14 604 611 zł
  • Sierakowice      + 14 280 695 zł
  • Rumia                + 8 895 234 zł
  • Kwidzyn             + 8 765 663 zł
  • Starogard Gd.    + 7 368 566 zł
  • Tczew                + 5 515 821 zł
  • Reda                 + 4 000 000 zł
  • Władysławowo   + 3 029 810 zł
  • Łeba                  + 1 000 000 zł
  • Krynica Morska     + 598 491 zł

Co na to samorządowcy?

Szefowie ośmiu organizacji samorządowych tworzących stronę samorządową Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego (Związek Miast Polskich, Unia Metropolii Polskich, Związek Powiatów Polskich i Związek Gmin Wiejskich RP, Unia Miasteczek Polskich, Związek Regionów RP, Związek Samorządów Polski i Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji samorządowych) przyjęli wspólne stanowisko wobec projektu ustawy o dochodach JST, w którym podkreślają, ze budzi on ich poważne obawy.

„Choć [projekt] zmienia strukturę dochodów gmin, powiatów i województw, nie zapewnia stabilności finansowej ani deklarowanej samodzielności. W obliczu szacowanych przez resort finansów rocznych ubytków na poziomie 30 mld zł, nowa regulacja przewiduje jedynie 16 mld zł dodatkowych dochodów w 2025 roku. 

Proponowane rozwiązania nie pozwolą samorządom świadczyć wysokiej jakości usług publicznych ani realizować projektów prorozwojowych w dynamicznie zmieniającym się środowisku” – czytamy w oświadczeniu.

Dlatego, zdaniem samorządowców konieczna jest znacząca korekta projektu ustawy.

Co trzeba zmienić?

– Wyliczenia naszych potrzeb na przyszłość oparte są, w części lub w całości, o nasze wydatki w latach 2019-22, czyli lata dołka związanego z pandemią COVID, napaścią Rosji na Ukrainę, a także ograniczeniem naszych dochodów Polskim Ładem – wyjaśnia Marek Wójcik, ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich. Dlatego prosimy, żeby nie brać do wyliczania naszych potrzeb lat „chudych”, kiedy musieliśmy niezwykłe ograniczać wydatki na część usług. Jeżeli wystartujemy z tymi zaniżonymi wartościami, to – nawet jeśli będą weryfikowane w przyszłości – zagwarantujemy sobie problem na lata. 

Taki punkt wyjścia do wyliczeń potrzeb gmin, zdaniem Marka Wójcika, powoduje jeszcze jeden istotny problem – ogromne zróżnicowanie między samorządami podobnej kategorii. A z czego to wynika? W czasie kryzysu niektóre samorządy dokonywały daleko idących cięć restrukturyzacyjnych, a inne – nie. Teraz ci oszczędni mieliby być w swoisty sposób „karani”, bo ustawa uznaje, że skoro wydawali mniej, to mają mniejsze potrzeby. 

Kolejna kwestia dotyczy wysokości środków przeznaczonych na potrzeby rozwojowe w 2025. Projekt ustawy przewiduje na ten cel 8,6 mld zł. 

– To jest zaledwie 3,68 procent naszych całych dochodów – stwierdza Marek Wójcik. - Tymczasem w kwestii dużych inwestycji publicznych na skalę kraju, szykują się raczej lata chude. Sektor prywatny też na razie znacząco więcej tych działań nie planuje. Tak więc to inwestycje, które realizować będą samorządy mogą znacząco podtrzymać dynamikę rozwoju gospodarczego. A zarazem mogą być też wsparciem dla budżetu państwa ze zwrotu VAT. A przede wszystkim damy zlecenia firmom, zatrudnienie ludziom.

Następna ważna kwestia to edukacja. Samorządy szacują, że na koniec 2023 do środków, które otrzymują na edukację dopłaciły 42 mld złotych. Teraz oczekuję, że ta luka będzie „zasypywana”. Tymczasem wg nich wcale się na to nie zanosi, bowiem potrzeby oświatowe wyliczone zgodnie z projektem ustawy są daleko mniejsze od realnych wydatków na oświatę. Poza tym rozwiązania dotyczące określania skali potrzeb oświatowych nie uwzględniają gwarancji rekompensaty samorządom podwyżek płac nauczycieli oraz pokrycia kosztów prowadzenia przedszkoli. 

Jeszcze jeden problem, na który zwracają samorządowcy, to niekorzystny wpływ przyjętej w ustawie tzw. przeliczeniowej liczby mieszkańców na wyliczenie potrzeb jednostek

– To nie ma nic wspólnego z liczbą osób faktycznie zamieszkujących w danym samorządzie. Nikt chyba nie wierzy, że skoro w Warszawie zameldowane jest 1,7 miliona osób, to naprawdę ma ona tyle mieszkańców? Jest ich około miliona więcej. We Wrocławiu różnica między „przeliczeniowymi” a faktycznymi, to prawie 300 tysięcy – przekonuje Marek Wójcik.

Konsultacje społeczne trwają. Przyjęcie nowej ustawy planowane jest na trzeci kwartał br. Resort finansów chce, aby nowelizacja ustawy o dochodach JST weszła w życie od 1 stycznia 2025 roku. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

dla samorządu? 03.08.2024 10:56
To jak wciskanie gotówki psu pod ogon...

"Samorządy liczą, że lepiej pożyją przy obecnym rządzie Samorządy liczą, że lepiej pożyją przy obecnym rządzie..." 01.08.2024 21:03
I w zasadzie to kończy dyskusję na temat działań samorządów... Domagają się daniny od mieszkańców, którą wydatkują po uważaniu i dla zaspokojenia własnych ambicji... Nie ma to działanie żadnego związku z potrzebami mieszkańców... Tych ma być jednak jak najwięcej, aby miska napełniana PITem zawsze była po brzegi... W zamian za to nie można pociągiem przejechać z województwa do województwa, bo samorządy nie mogą dogadać kompensat... Nie można ustalić wspólnej taryfy przewozowej, bo każda miejscowość ma za ambicję posiadanie własnych spółek transportowych. To oczywisty rynek pracy dla wybranych, plus nieustanny dopływ "zabawek", na których tle mogą fotografować się "samowładcy"... Oprócz tego rozbudowana sieć samorządowych podmiotów służy głównie do maskowania deficytów i "kreatywnej" księgowości... Bo tak właściwie, to kto weryfikuje i kontroluje wydatki samorządu??! To wszystko powoduje powstanie nowej klasy urzędniczej uwłaszczonej na społecznych środkach, na których żerują bez nadzoru, bez ryzyka i bez odpowiedzialności... Więc też bez umiaru. I jeszcze stawiają warunki! Zapominają, że środki, które im "odebrano" zostały w kieszeniach ich mieszkańców. Zabrać się nie da, to trzeba dodrukować kasy na "subwencję potrzeb finansowych poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego", aby nadal pompować krzywe "projekty" i podnosić koszty funkcjonowania. Wystarczy "wykazać potrzeby"... I to nie jest "po uważaniu"??!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama