Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

Czy ktoś dziś zakochałby się w swoim czytniku? Biblioteka Wojewódzka w Gdańsku ma 80 lat!

Biblioteki są jak stare drzewa, obok których przechodzimy obojętnie. Ale niech ktoś rzuci hasło, by je wyciąć... - mówi Jarosław Zalesiński, dyrektor Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, która w tym roku świętuje jubileusz
Czy ktoś dziś zakochałby się w swoim czytniku? Biblioteka Wojewódzka w Gdańsku ma 80 lat!
W bibliotece sprzed lat...

Autor: WiMBP

Biblioteka Wojewódzka w Gdańsku kończy 80 lat…

Piękny wiek…

Czy ta starsza pani nie czuje się czasem samotna?

Samotna? To właścicielka wielu posiadłości, blisko trzydzieści filii! Poza tym ma przyjaciół, bo współpracuje z innymi instytucjami kultury. Przykład? Obchody pierwszej rocznicy śmierci zaprzyjaźnionego z biblioteką Pawła Huellego, uczciliśmy wspólnie z Instytutem Kultury Miejskiej i Nadbałtyckim Centrum Kultury. Dzięki współpracy z innymi ośrodkami dbamy też o to, by mogły u nas pracować osoby z Ukrainy czy te z niepełnosprawnościami… Biblioteka to dziś nie tylko książki, to też aktywność społeczna na wielu polach, także działalność wydawnicza podejmowana wspólnie z Instytutem Kaszubskim czy Uniwersytetem Gdańskim.

Tak kiedyś zachęcano do czytania (fot. Materiały MiWBP)

Pytając o samotność jubilatki nie miałam jednak na myśli włości czy dokonań, a czytelników. Jeszcze w minionym roku przeciętny gdańszczanin odwiedził bibliotekę jedynie dwa razy…

To wcale nie jest mało. Gdańszczanie w minionym roku wypożyczyli blisko półtora miliona książek! Jesteśmy w statystykach na piątym miejscu, po Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu. Zarejestrowaliśmy 108 tysięcy czytelników, co oznacza, że co czwarty gdańszczanin ma kartę biblioteczną! Miniony rok to 885 tys. 980 odwiedzin! Oczywiście, do ideału, który nam się marzy, daleko, ale jest lepiej niż było. Niestety, w statystykach ilustrujących infrastrukturę biblioteczną Gdańsk nie odbiega od innych miejscowości regionu. W kategorii „liczba bibliotek przypadających na liczbę mieszkańców” czy tych mówiących o wielkości księgozbioru zajmujemy w rankingach miejsce ostatnie…

Ten bilans zysków i strat, jak zatem wypada?

O stratach podczas jubileuszu mówił więcej nie będę, bo i dlaczego niby? A co do zysków to powiem tylko, że liczba bibliotek - mimo wszystko - w Gdańsku rośnie, że możemy poszczycić się tak nowatorskimi rozwiązaniami, jak choćby biblioteka w galerii handlowej. Pomysł mojego poprzednika, Pawła Brauna na hołdowanie kulturze książki w CH Manhattan święci triumfy do dziś. Z blisko półtora miliona wypożyczeń, 20 proc. to Biblioteka Manhattan. Jedno z naszych miejsc dumy, choć miejsca problematyczne też by się znalazły, ale na urodzinach mówić o tym nie będziemy. To nie ten moment.

Spotkania autorskie przed laty (fot. WiMBP)

Początki WiMBP w Gdańsku sięgają kwietnia 1945 roku. Malutka biblioteka na Grottgera w Oliwie.

To inne, pierwsze życie biblioteki, które jednak skończyło się nie tak dawno, bo przecież skomputeryzowanie zbiorów to czas sprzed ledwie kilkunastu ostatnich lat. Wielu z nas pamięta jeszcze szufladkowe katalogi z fiszkami nadzianymi na długi drut. Zachowaliśmy je na pamiątkę w naszych magazynach. Te pierwsze lata to też książki - z należnym im szacunkiem - oprawione w szary papier albo w przezroczysta folię… Moje wspomnienia z dawnej biblioteki to też zapach, specyficzny, niepowtarzalny, mieszanina kurzu, żółknącego papieru, mocnej, smolistej herbaty parzonej w szklance wetkniętej w koszyczek. Ciepło i cicho. Pamiętam też mój dziecięcy zachwyt nad książkami stojącymi na półce. To szczeniackie zakochanie się w książce... Ciekawe czy ktoś dziś zakochałby się w swoim czytniku? Czasy inne, ale atmosfera biblioteki jako miejsca kultury pozostała niezmienna.

1945 rok… Akcji wyposażenia bibliotek towarzyszyło hasło: „Biblioteka - szkołą nowego człowieka”.

Może i dziś byłoby aktualne, tylko, kto to jest teraz ten nowy człowiek? Na pewno ktoś zupełnie inny od tego, jakiego sobie zaplanowali ideolodzy tamtej paskudnej rzeczywistości.

A zatem?

To może ktoś, kto przedkłada słowo drukowane nad to z ekranu telefonu? Ktoś, kto nie rozmawia ze światem li tylko za pomocą kciuka wybijającego litery na klawiaturze? A trzeba wiedzieć, że im młodsza jest to osoba tym częściej i szybciej przewija te facebookowe rolki. Ale też nie ma co wylewać nad tym łez. Tego procesu się nie odwróci… Ci, którzy jednak wybierają książkę, wiedzą, że ona pozwala na głębsze odczuwanie życia, że daje możliwość doświadczać go wolniej, pełniej. Bezcenne! Trudno skrollować czy rolkować książkę. Na szczęście. Poza tym, czemu by to miało służyć? To jest ta wartość staruszki - książki, ona nas zatrzymuje w biegu. Dziś - luksus. Wierzę, że biblioteki przetrwają. Choć muszą się nieustannie zmieniać, dostosować do rzeczywistości. 

Muszą?

By nie podzielić losu dinozaurów, powinny… Podczas wielu dyrektorskich konferencji słowem, które przewija się na okrągło to „zmiana”. Dziś biblioteki, wbrew pozorom, są najszybciej zmieniającymi się instytucjami kultury. Właśnie przygotowujemy się do otwarcia kolejnej nowoczesnej filii, tym razem na Ujeścisku. Zastanawiamy się, idąc z duchem czasu, jak wykorzystać w tym miejscu możliwości, które oferuje nam sztuczna inteligencja.

W jakim sensie?

Bibliotekarz wpisuje nazwisko czytelnika w system, a ten na podstawie wcześniejszych wypożyczeń proponuje inne, dopasowane do tej osoby, książki… Ta sprofilowana oferta to tylko jeden z przykładów. Nie gwarantuję czy tak będzie, ale pracujemy nad tym. Zresztą o zastosowaniu sztucznej inteligencji w bibliotekach mówi się dziś powszechnie.

Dzieci i młodzież to zawsze, kiedyś i dziś, mile widziani czytelnicy (fot. WiMBP)

Sprofilowana oferta? Kiedyś wiedział to bibliotekarz.

Sztuczna inteligencja nie zastąpi człowieka, choć w Skandynawii są już biblioteki bez bibliotekarzy… Ale to nie jest mój ideał biblioteki. Dla mnie biblioteka to raczej przestrzeń, w której wychodzimy z naszej samotności. To przestrzeń wspólna, ale nienarzucająca się… Takiego komfortu sztuczna inteligencja nie jest w stanie nikomu zapewnić.

Najważniejsze, by sztuczna inteligencja nie uwierzyła, że jest bibliotekarzem. Inne plany?

Od długiego czasu nasza 80-letnia seniorka przymierza się do książki elektronicznej. Chcielibyśmy kupować je samodzielnie i udostępniać na własnych zasadach, choć - zważywszy na obwarowanie prawami autorskimi - nie jest to prosta sprawa. To nasze wyzwania na najbliższe dwa lata. Podobnie jak biblioteczna pracownia digitalizacji. Chcielibyśmy archiwizować cyfrowo nie tylko czasopisma, co już się dzieje, ale i wszelkie dokumenty życia społecznego. Mamy do dyspozycji skaner 3D, czyli trójwymiarowy zapis też byłby możliwy. Zależy nam na uwiecznieniu dorobku kultury Pomorza, tym samym ułatwieniu powszechności dostępu do niej.

Na przykład?

Wiem, że na taśmach magnetofonowych zapisane są arcyciekawe materiały związane z historią życia literackiego Wybrzeża, nagrane zostały choćby spotkania z Czesławem Miłoszem. Utrwalone są wywiady z nim przeprowadzone. Jest na tych taśmach też Czesław Miłosz czytający swoje wiersze. Trzeba tylko z tą digitalizacją się spieszyć, bo taśmy magnetyczne nie żyją wiecznie… Archiwizacja dźwiękowa to poważne zadanie, którego chcielibyśmy się podjąć. To wyzwanie.

Wśród znanych osób, które pracowały kiedyś w gdańskiej bibliotece jest wielu poetów: Krystyna Chwin, Aleksander Jurewicz, Stanisław Gostkowski, Zbigniew Jankowski i obecny dyrektor, Jarosław Zalesiński.

Poeci ciągną do książek jak ćmy do światła, więc ich obecność jest tu czymś naturalnym. Ja jestem tu przede wszystkim dyrektorem. Z moimi tomikami się nie obnoszę.

Jak biblioteka będzie świętować 80 urodziny?

To choćby reaktywacja oliwskiego klubu kryminału czy akcja „W 80 książek dookoła świata”, czyli zabawa, gra w poszukiwanie ukrytych książek, swego rodzaju tworzenie mapy naszych filii. Będzie i potańcówka urodzinowa, może uda się zaprosić do jej poprowadzenia rówieśniczkę jubilatki, DJ Wikę? Chcemy też zaproponować rozmowę o bibliotece przyszłości. Podyskutować o tym, jaka przyszłość przed bibliotekami się rysuje, bo są tacy którzy wieszczą jej zmierzch. Wrócimy, oczywiście, do historii 80-latki, na serio jak i w anegdocie. W planach choćby spacery śladami dawnych bibliotek. Pokażemy też jak funkcjonują wybrane biblioteki domowe… Ideą obchodów będzie oczywiście kontakt z książką. A poprzez książkę kontakt z człowiekiem.

Zmierzch bibliotek? Wyobraźmy sobie, że pewnego dnia rzeczywiście znikają...

Ktoś porównał biblioteki do starych drzew, obok których przechodzimy obojętnie. Ale niech ktoś rzuci hasło, by je wyciąć. Może dopiero świadomi utraty, zrozumiemy, co jest ważne?

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama