Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Zabójca z Uniwersytetu Warszawskiego trafi na obserwację psychiatryczną. Co go dalej czeka?

Ewentualne wykluczenie u Mieszka R. odpowiedzialności, nie oznacza odesłania go do domu. Taka osoba jest najczęściej kierowana na leczenie psychiatryczne w warunkach zamkniętych. W przypadku zabójstwa to jest wieloletni czy wręcz dożywotni pobyt w warunkach oddziału psychiatrii sądowej – wyjaśnia psychiatra dr Maciej Dziurkowski.
Mieszko R., który zamordował kobietę na Uniwersytecie Warszawskim
Mieszko R., który zamordował kobietę na Uniwersytecie Warszawskim

Autor: mł. asp. Jakub Pacyniak, sierż. Przemysław Furgała | Komenda Stołeczna Policji

Po wstrząsającym zabójstwie na Uniwersytecie Warszawskim, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał mediom, że wyjaśnienia podejrzanego Mieszka R. wymagają opinii sądowo-psychiatrycznej. To reguła?

W przypadku zabójstwa takie badanie jest obowiązkiem. Tu nie ma w ogóle dyskusji. Badanie sądowo-psychiatryczne przez jednego czy dwóch lekarzy, albo w zespole z psychologiem, odbywa się nie tylko w polskim systemie prawnym, zarówno w sprawach karnych, jak i w sprawach cywilnych. W sprawach karnych „z automatu” dotyczy ono osób, które wcześniej leczyły się psychiatrycznie i popełniły czyn zabroniony lub leczyły się odwykowo, neurologicznie albo ukończyły szkołę specjalną i jest oczywistym, że poziom intelektu jest obniżony, poniżej normy. Takie badania mają również miejsce, jeżeli jest podejrzenie, że osoba, która popełniła jakiś czyn była pod wpływem narkotyków czy alkoholu, albo jej zachowanie było na tyle dziwne, odbiegające od powszechnie obowiązujących standardów, że stwarza podejrzenie jakichś zaburzeń psychicznych.

Jakie zasady obowiązują przy badaniu sprawcy zabójstwa?

Osoby, które popełniają ten straszny czyn, są kierowane na badanie sądowo-psychiatryczne, które przeprowadzają w zespole dwaj lekarze psychiatrzy. Po po każdym takim badaniu wydawana jest opinia pisemna. Muszę jednak zastrzec, że w 90 proc. przypadków kierujemy osoby, które popełniły zbrodnię na dalsze badania, tzw. obserwację sądowo-psychiatryczną. Decyzja taka jest podejmowana nawet wtedy, jeżeli nie mamy wątpliwości co do tego, jaki jest stan zdrowia tej osoby, czy jest ona chora, czy zdrowa, co się dzieje w jej stanie psychicznym.

Długo trwa obserwacja?

Wiąże się to z co najmniej miesięcznym pobytem w szpitalu psychiatrycznym na specjalnych oddziałach psychiatrii sądowej. W naszym województwie najczęściej odbywa się to w moim macierzystym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Kocborowie, w Starogardzie Gdańskim. Tutaj na obserwację trafiają osoby z całej Polski. W trakcie miesięcznego pobytu odbywane są liczne spotkania z lekarzami, psychiatrami, psychologami, przeprowadzane są testy psychologiczne, badania psychiatryczne, są wykonywane tak zwane badania neuroobrazowe, czyli na przykład tomokomputer głowy, badanie fal mózgowych. I dopiero po zebraniu pełnego materiału wydawana jest kompleksowa opinia lekarzy, psychiatrów i biegłego psychologa, w której można się już jednoznacznie wypowiedzieć co do stanu zdrowia i co do tak zwanej poczytalności.

Co to konkretnie oznacza? 

Czy dana osoba w momencie czynu mogła kierować swoim postępowaniem, czy rozumiała znaczenie tego postępowania, czy wiedziała co się z nią i wokół niej dzieje. 

I to już kończy działania psychiatrów?

Czasami nie mamy końcowych wniosków, chociaż w mojej praktyce to się jeszcze nie zdarzyło. Wówczas prokuratura jako organ zlecający badania może przedłużyć obserwację albo przenieść ją do innego ośrodka. Często też opinia biegłych jest kwestionowana na przykład przez adwokatów tej osoby, czy wręcz wnioski z tej opinii nie wydają się słuszne różnym innym organom. Wtedy sąd może zlecić wykonanie kolejnej ekspertyzy  w innym ośrodku przez innych biegłych.

W głośnej sprawie zabójcy prezydenta Pawła Adamowicza mieliśmy do czynienia ze sprzecznymi opiniami.

Prawda. Podobnie było w przypadku słynnego mordercy z Norwegii Andersa Breivika, gdzie też były trzy sprzeczne opinie. W takim momencie decydującą rolę ma sąd,  który ma prawo – jako najwyższy biegły – wybrać najbardziej słuszną zdaniem sądu opinię.

W wypowiedziach niektórych ekspertów, w tym prof. Brunona Hołysta, pojawiła się sugestia, że pochodzący z Gdyni student może w ogóle nie stanąć przed sądem ze względu na domniemaną niepoczytalność. Co wyklucza odpowiedzialność takiej osoby? 

Zacznę od tego, co nie wyklucza odpowiedzialności. Na pewno nie wyklucza jej upojenia alkoholowe, bo w tym momencie wszyscy nietrzeźwi kierowcy byliby niewinni. Nie wyklucza poczytalności także użycie środków odurzających. Natomiast pełną niepoczytalność możemy stwierdzić w przypadku osoby cierpiącej na poważną chorobę psychiczną. Mówimy tu w większości przypadków o schizofrenii, często o chorobie afektywnej dwubiegunowej, dawnej zwanej cyklofrenią oraz o zaburzeniach psychicznych, o typie urojeń i omamów w przebiegu np. uszkodzenia centralnego układu nerwowego. To uszkodzenie może mieć charakter na przykład guza mózgu, co zresztą się w mojej praktyce zdarzało Stąd właśnie ostrożność biegłych psychiatrów w trakcie pierwszorazowego badania i kierowanie  podejrzanych o zabójstwo na obserwację, gdzie są już pełne możliwości badawcze. Niepoczytalność można też stwierdzić u osób z upośledzeniem umysłowym w stopniu umiarkowanym czy głębokim, kiedy mamy do czynienia z osobą dorosłą, funkcjonującą intelektualnie na poziomie kilkuletniego dziecka. 

Czy wykluczenie odpowiedzialności oznacza odesłanie zabójcy do domu?
Nie. Taka osoba jest najczęściej kierowana na leczenie psychiatryczne w warunkach zamkniętych. W przypadku zabójstwa to jest wieloletni czy wręcz dożywotni pobyt w warunkach oddziału psychiatrii sądowej. 

Zdarzyły się przypadki, że takie osoby opuszczały szpital po kilku latach?

Zdarzyło się oczywiście, ponieważ sąd jako organ zlecający tą tak zwaną internację sądowo-psychiatryczną co kilka miesięcy występuje do szpitala oraz do biegłych lekarzy, psychiatrów o ocenę stanu zdrowia. Istotny jest krytycyzm tej osoby co do swojego stanu zdrowia, co do konieczności leczenia, co do czynu. Sąd decyduje, czy ten krytycyzm już jest na tyle poważny, ukierunkowany właściwie, by ta osoba mogła wrócić do społeczeństwa. Nie znaczy to, że nie ma się dalej leczyć. Sąd zawsze stosuje drugi środek zapobiegawczy, czyli leczenie ambulatoryjne w poradni pod nadzorem sądu. 

W kontekście zabójstwa dokonanego przez Mieszka R. niektórzy mówią o podejrzeniu epizodu psychotycznego, czyli sytuacji, gdy u człowieka wcześniej zdrowego nagle pojawiają się omamy i urojenia, które mogą prowadzić do niebezpiecznych zachowań. Potem to ustępuje...

Stany przebiegające z pobudzeniem, z dziwnym zachowaniem, z halucynacjami zdarzają się. W podobnych przypadkach potrzebna jest refleksja lekarzy psychiatrów, ponieważ takie epizody nie występują tak po prostu z niczego. Zawsze jest jakieś podłoże. Mogą to być zmiany chorobowe w centralnym układzie nerwowym, czy użycie narkotyku lub alkoholu przez osobę, która wcześniej tego alkoholu nie piła. Na przykład młodocianą. Konieczna jest analiza, skąd to się wzięło, dlaczego taki stan wystąpił i czy on jest podstawą do stwierdzenia niepoczytalności, czy do uznania tak zwanej ograniczonej poczytalności.

Załóżmy, że lekarze stwierdzą, że osoba, która popełniła zabójstwo była niepoczytalna w tym momencie, ale można ją szybko w miarę wyleczyć. Jaka jest gwarancja, że taki epizod się nie powtórzy?

Lekarze nie są wróżkami. Zawsze sąd, czy prokurator jako organ zlecający badania i opinie pyta, jakie jest prawdopodobieństwo powtórzenia takiego czynu. Odpowiedź brzmi, że jest albo niskie, albo wysokie. Wszystko zależy od tego, czy ta osoba będzie poddana leczeniu oraz jaki jest jej stosunek dziś i będzie za rok, czy za dwa, czy za dziesięć lat, do konieczności leczenia, do swojego czynu i do swojego stanu zdrowia. Pytanie prokuratora czy sądu o wysokość prawdopodobieństwa popełnienia ponownie takiego czynu pojawia się zawsze w każdej opinii sądowo-psychiatrycznej. Podobnie ma się to w przypadku tej tak zwanej ustawy o bestiach, kiedy już nie mówimy o osobach chorych psychicznie, tylko o osobach z zaburzonymi osobowościami, najczęściej na podłożu organicznego uszkodzenia centralnego układu nerwowego. Tutaj też psychiatrzy i psycholog muszą się konkretnie wypowiedzieć, czy dana osoba po zakończeniu odbywania kary pozbawienia wolności, może wrócić do społeczeństwa, czy też ma być poddana terapii w ośrodkach psychiatrii sądowej. I najczęściej okazuje się, że powinna być poddana tej terapii.

Pokazuje to, jak ogromna odpowiedzialność spoczywa na lekarzach.

Potwierdzam. Warto dodać, że badanie sądowo-psychiatryczne polega na tym, że przede wszystkim patrzymy na człowieka i obserwujemy jego reakcję na nasze pytania, na różnego typu bodźce. Przyglądamy się  także jego drodze życiowej, jego rodzinie, analizujemy, czy w rodzinie były przypadki chorób psychicznych. Podczas obserwacji szpitalnej ważne są spotkania z rodziną, podczas których zbieramy wywiady, jak ten człowiek rozwijał się  od dzieciństwa, od początku swojego życia, co się z nim działo. Dlatego podkreślam - to nie jest pół godziny badania i wyrok, tylko kompleksowa analiza całej drogi życiowej człowieka, który najczęściej niespodziewanie dopuszcza się tak poważnego czynu.


Dr Maciej Dziurkowski jest biegłym zaprzysiężonym psychiatrą sądowym czwartej kadencji, ordynatorem Oddziału Uzależnień w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim-Kocborowie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

jak to co??! 11.05.2025 22:57
To samo co Stefana.

Reklama
Reklama