Nina ma prawie 16 lat, Bruno 11, Teodor urodzi się w sierpniu.
– Jeśli wierzyć socjologom, będziemy mieli w domu praktycznie trzy różne pokolenia – mówią Agnieszka i Jacek Rozbiccy, rodzice już prawie trojga dzieci. I tłumaczą: – Nina jest „zetką”, bo urodziła się w 2009 roku, Bruno urodził się w 2014, więc jest „alfą”, a Teodor będzie „betą”.
Rozbiccy śmieją się, że są najbardziej książkowym przykładem forsowanego przez socjologów podziału – Zetki to zwykle dzieci millenialsów (a my jesteśmy klasycznymi millenialsami), starsze rodzeństwo alf i teraz bet – mówi Agnieszka. – Nie bierzemy tego podziału bardzo poważnie, ale czasami, gdy na przykład na Bruna nie działają metody, które sprawdzały się w przypadku Niny, zastanawiamy się, czy różnice wynikają na pewno tylko z różnic płci. Ciekawe, jak to będzie z Teodorem, bo gdy czytamy jakieś opracowania, to wydaje się, że dzieci-bety to dopiero będzie wyzwanie!
W jednej ręce smoczek, w drugiej smartfon
– Już kilkanaście lat temu zamiast mówić o starszych, młodszych dzieciach czy nastolatkach popularne stało się klasyfikowanie kolejnych roczników zupełnie innymi nazwami – tłumaczy socjolożka Marta Pietrewicz. – Kiedyś mówiło się, że ktoś jest z pokolenia powojennego, potem mówiono o pokoleniu dzieci z kluczem na szyi, a wreszcie pojawiła się zupełnie nowa klasyfikacja, uzależniona od technologicznych przełomów. Gdy pojawiły się telefony komórkowe, telewizja satelitarna, komputery osobiste, internet czy smartfony – dostrzeżono, jak bardzo wpływa to na rozwój dzieci.
– Różnice pomiędzy pokoleniami określa w istocie technologia – twierdzi Jean Twenge, autorka książki „Pokolenia: prawdziwa różnica między pokoleniem Z, milenialsami, pokoleniem X, baby boomerami i cichym pokoleniem…”. Jej zdaniem największy wpływ na dzieciństwo ma dominująca w tym czasie technologia – dla pokolenia Z (urodzonego w latach 1995-2012) są to media społecznościowe, a dla pokolenia Alfa – „wirtualne światy”, takie jak Minecraft czy Roblox.
Nietrudno stwierdzić, jaki czynnik będzie decydujący dla kolejnej grupy, czyli pokolenia Beta. Bety to dzieci, które właśnie przychodzą na świat, od 1 stycznia tego roku. W przeciwieństwie do pokolenia Alfa, nazywanego „dziećmi iPada” i starszych „zetek”, zwanych też płatkami śniegu, te dzieci rodzą się w świecie już dominowanym przez sztuczną inteligencję. Jednak w przypadku każdej z tych grup można użyć określenia australijskiego demografa Marca McCrindle: – dzieci urodzone ze smoczkiem w jednej i smartfonem w drugiej ręce.
Na pytanie, po co w ogóle tak klasyfikować kolejne roczniki dzieci, zamiast po prostu dać im się rozwijać, Marta Pietrewicz ma jedną odpowiedź:
– Starsze pokolenia, dojrzewały w podobny sposób, można było w stosunku do dzieci stosować znane i sprawdzone metody wychowawcze. Teraz w pędzącym i zmieniającym się świecie dzieci rozwijają się zupełnie inaczej niż ich rodzice, potrzeba innych narzędzi do wychowania. Dorośli sobie z tym nie radzą, zatem naukowcy opracowali „pomoce naukowe”. Millenialsi, czyli pokolenie przełomu wieków, już dawno dorosło – najstarsi z nich już dawno skończyli 40 lat lat. Dlatego uwagę socjologów budzą już pokolenia ich dzieci, a stworzone charakterystyki całych grup demograficznych dają poczucie, że przynajmniej mamy szansę zrozumieć, jak dotrzeć do swoich dzieci.
PRZECZYTAJ TEŻ: Niewolnicy smartfona. W Sopocie działa punkt dla dzieci uzależnionych od social mediów
Nina i Bruno wchodzą w życie
Millenialsi Agnieszka i Jacek starają się wychowywać dzieci tak samo – nie dzieląc na powinności dziewczyńskie czy chłopięce.
– W przypadku Niny pewnie trochę mniej pilnowaliśmy czasu, jaki spędza w internecie, bo jeszcze nie byliśmy aż tak bardzo wyczuleni na związane z tym niebezpieczeństwo. Z drugiej strony – w stosunku do niej byliśmy chyba bardziej opiekuńczy, próbowaliśmy rozwiązywać za nią, co tylko się da.
Bardzo jednak nie lubią określenia „pokolenie płatków śniegu”, bo ich zdaniem sugeruje ono, że te dzieci są kruche i słabe. – Są takie, jak je wychowamy – podkreśla Agnieszka Rozbicka. – Jedno dziecko będzie przebojowe, inne wycofane, jedno potrafi rozwiązać problem, inne będzie od niego uciekało. W każdym pokoleniu byli i będą tacy ludzie.
Istotniejsze jest – według Agnieszki – podejście do codziennego życia. – Opisuje się, że zetki są roszczeniowe, są przyklejone do smartfona i liczą się tylko ze zdaniem influencerów, a tym starszym przede wszystkim nie chce się pracować. Nie chciałabym, żeby Nina nasiąkała właśnie takimi wzorcami, ale z drugiej strony – podoba mi się to, gdy mówi, że nie zamierza z pracy robić najważniejszej sprawy w życiu. Już widzę, że dla niej marzeniem nie będzie korporacja – śmieje się mama szesnastolatki.
A Bruno? Bruno planuje być bogaty. Jak będzie starszy, założy sobie konto na TikToku i zdobędzie milion followersów. Jeszcze nie wie, co będzie pokazywał, ale zamierza zarobić milion dolarów. – Słucham go i staram się nie śmiać – mówi Agnieszka. – Niech ma swoje marzenia. Przecież nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jakie zawody będą potrzebne za kilka – kilkanaście lat.
CZYTAJ TAKŻE: Mózg nastolatka: Przebudowa, umierające neurony i wypaleni rodzice, czyli ciężki czas dorastania
W niepewnym świecie
– Rzeczywiście, patrząc na tempo zmian tylko w ostatniej dekadzie, trudno przewidzieć w jakiej rzeczywistości dzisiejsze dzieci i nastolatki będą wchodzić w dorosły świat – przyznaje Jeremi Baliński, analityk rynku pracy. – Wiadomo, że będą pracować w nowych branżach: nanotechnologii, cyberbezpieczeństwie czy wirtualnej rzeczywistości i sztucznej inteligencji. Ale co pozostanie z dotychczasowych? Jak one będą się zmieniać – tego dzisiaj nie jesteśmy w stanie określić. Całe to pokolenie wchodzi w bardzo nieprzewidywalny pod wieloma względami świat.
Są badania, pokazujące, że 65 proc. osób, które rozpoczęły naukę w 2020 r., będzie pracować na stanowiskach, które dzisiaj jeszcze nie istnieją.
– Mówimy o pokoleniu, którego najstarsi przedstawiciele nadal są w podstawówce – zwraca uwagę Marta Pietrewicz. – Technologia sprawi, że jeszcze bardziej będą zanurzeni w cyfrowym świecie, otoczeni AI i robotami. Można oczywiście mówić, że globalnie będą bardziej wykształceni niż poprzednicy, że będą lepiej współpracować, bo bardziej niż ich starsi koledzy uczą się wchodzenia w interakcje, nawet jeśli są to kontakty online. Ale tak, jak ich dzieciństwo jest diametralnie różne od naszego, tak samo mamy za mało narzędzi, by dzisiaj przewidzieć, jak będzie wyglądało ich wchodzenie w dorosłość. Nasze doświadczenia raczej im się nie przydadzą.
Szkoła zetek i alf
– Pokolenie Z to ludzie urodzeni w latach 1995-2012, a Alfa – 2010-2025. Jak łatwo więc obliczyć obecni uczniowie szkoły podstawowej to w większości pokolenie Alfa, zaś w liceum mamy „zetki” – zwraca uwagę nauczycielka Barbara Ostrowska. – Wszyscy zauważamy, że obecni uczniowie znacznie różnią się od tych sprzed dziesięciu czy piętnastu lat. Z kim więc przychodzi nam pracować?
Według ekspertów, pokolenie Z skupione jest na osiągnięciach, a strach przed porażką często bywa dla nich paraliżujący. Zdarza się więc, że unikają podejścia do zadania, nie oddają nieidealnej pracy na czas. Jej zdaniem nie chcą mierzyć się z zadaniami niejednoznacznymi, do których nie mogą się w pełni przygotować, często nie potrafią radzić sobie również ze stresem. Dostępność technologii sprawia , że mają oni krótszy czas skupienia uwagi i szybciej się męczą.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy szkoła jest opresyjna? Odpowiedzi szukaj u kota Schrödingera
– Kiedyś usłyszałam, że zetki to „fast-food generation” – pokolenie, które chce mieć wszystko na już, słabiej radzi sobie z odroczoną gratyfikacją i brakiem personalizacji – pisze Ostrowska w artykule „Gen Z i Alfa – czyli z kim pracujemy w szkołach?”, opublikowanym w portalu edunews.pl. - (…) Dodatkowo to pokolenie naznaczone w Polsce zmianami w systemie edukacji oraz pandemią i koniecznością przejścia na naukę zdalną.
Z obserwacji nauczycieli wynika, że dzieciaki z podstawówek nie różnią się bardzo od „zetek”, choć np. w sferze kontaktów wolą kontakt bezpośredni i doceniają możliwość współpracy z innymi. Większą uwagę zwracają również na trendy i podążają za nimi, a internet jest dla nich przede wszystkim źródłem rozrywki.
W oczekiwaniu na betę
Według socjologów pierwszy przedstawiciel pokolenia beta przyszedł na świat 1 stycznia 2025. Beta u Rozbickich urodzi się w sierpniu. Ale badacze już wiedzą, jakie to będą dzieci.
Do 2035 roku dzieci z pokolenia beta będą stanowić aż 16 proc. światowej populacji – uważają socjologowie. – Beta będzie pierwszym pokoleniem, które dorasta w świecie, w którym sztuczna inteligencja będzie integralną częścią codziennego życia – uważa Jeremi Baliński. – Będą kompletnie zanurzone w technologii, na co dzień będą rozmawiać z AI.
Pytanie o to, w jakich obszarach rodzice dzieci z pokolenia beta mogą chcieć je chronić i uczyć, żeby postępowali inaczej, zadały sobie niedawno socjolożki Dorota Peretiatkowicz i Katarzyna Krzywicka-Zdunek, prowadzące konto socjolozki.pl.
– Na pewno w obszarze relacji - wierzymy bardzo w zmianę wartości w tym kierunku, w to, że Bety będą umiały wyraźnie mówić o swoich potrzebach, ale z zachowaniem empatii wobec drugiego człowieka - mówią. - Wierzymy, że będą potrafiły budować trwałe relacje. W końcu chciałybyśmy, aby ten dualizm i zmienność, które są przypisane do greckiej litery Beta nie oznaczały szybkiego nudzenia się wszystkim, ale umiejętność spojrzenia na problemy z szerszej perspektywy.
Jednak Agnieszka Rozbicka, czym więcej czyta o pokoleniu swoich dzieci, tym bardziej się buntuje przeciw klasyfikacjom. – Tak jak nigdy nie określę swojej córki mianem „płatka śniegu”, tak nie chcę bawić się w żadne inne kategoryzowanie – mówi. - Ich świat i tak będzie skomplikowany dużo bardziej niż dzisiaj, więc niech zostaną jak najdłużej dzieciakami bez kategorii.
Kilka dni temu całą rodziną – kolejny raz – oglądali „Mission imposible”. Bruno zasnął przytulony do taty, Nina w głośniejszych momentach poklepywała ciążowy brzuch mamy, żeby Teodor się nie bał.
- Nijak się to ma do naukowych opisów zachowań dzieci – mówi Agnieszka. – Chciałabym, żeby taki wspólny kanapowy czas został im w głowach jak najdłużej. Może to będzie to, co możemy im dać na drogę.
























Napisz komentarz
Komentarze