Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Radi Gdańsk 80 lat Tuse
Reklama

„Złamane czaszki, pęknięte wątroby”. Skala wypadków dzieci na hulajnogach jest potężna!

Na SOR w naszym szpitalu codziennie trafia jedno lub dwoje dzieci po upadkach z hulajnogi - mówi dr n. med.  Krzysztof Lewicki , ordynator oddziału chirurgii i urologii dzieci w Szpitalu im. M. Kopernika w Gdańsku. - Niektóre w stanie ciężkim.
„Złamane czaszki, pęknięte wątroby”. Skala wypadków dzieci na hulajnogach jest potężna!
W 2025 roku hulajnoga elektryczna stała się jednym z najpopularniejszych prezentów na komunię. Niestety – dla wielu dzieci może być też prezentem ostatnim. Liczba wypadków rośnie lawinowo, a ofiary to głównie najmłodsi. Eksperci i lekarze apelują: czas na zmiany w prawie

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Jak często na oddział chirurgii i urologii dzieci przyjmowani są pacjenci po wypadkach na hulajnogach elektrycznych?
Skala jest zatrważająca. Co tydzień mamy około trzech przyjęć na nasz oddział. Z kolei na SOR praktycznie codziennie trafia jedno lub dwoje dzieci po upadkach z hulajnogi. Rozmawiałem ostatnio z kolegami na oddziale i padła sugestia, by nagłośnić ten temat przez dziennikarzy. Obawiam się, że opinia społeczna nie zdaje sobie sprawy z masowej liczby takich wypadków.

CZYTAJ TEŻ: Dzieci giną na e-hulajnogach. Eksperci apelują: wprowadźmy obowiązek kasku!

W jakim stanie są ofiary wypadków na hulajnogach?
Dzieci trafiają do nas w stanie ciężkim lub średniociężkim, zazwyczaj z obrażeniami twarzoczaszki albo czaszki i mózgowia, często są to także obrażenia wielonarządowe. Część z tych dzieci jest w na tyle ciężkim stanie, że musi znaleźć się na oddziale intensywnej opieki medycznej. Niektóre wymagają nawet operacji neurochirurgicznej, jeżeli mamy do czynienia z urazem wewnątrzczaszkowym, bądź laryngologicznej albo też interwencji chirurgów szczękowych. Dzieje się tak przy najczęstszych obrażeniach twarzoczaszki, takich jak złamanie nosa, złamanie ścian zatok, złamanie kości jarzmowych, żuchwy, szczęki. Pojawia się zresztą cały konglomerat komplikacji. Okuliści mają z kolei problem ze złamaniem ścian oczodołu, które często występuje również przy takich urazach, zwłaszcza u dzieci niezabezpieczonych odpowiednio kaskiem. Ponadto przeprowadzamy operacje z powodu urazów śledziony, wątroby, nerek.

Jesteście w stanie uratować wszystkich pacjentów?
Robimy wszystko, co w naszej mocy. Niestety, w jednym przypadku nie udało się nam uratować trzynastoletniego chłopca, który zmarł dwa tygodnie temu na OIOM-ie. Jest to jednak nieustanna walka o każde z tych dzieci. Teraz na operację czeka dziewczynka przywieziona z Elbląga z pękniętą wątrobą i śledzioną. Dostała do tej pory pięć jednostek krwi i musi być operowana, bo ma ciągły wyciek krwi z pękniętej wątroby. To jest bardzo poważne uszkodzenie ciała.

Zdarzają się także mniej poważne urazy?
Oczywiście, to one dominują. Połamane nosy, zatoki szczękowe, łuki jarzmowe, otarcia naskórka, rany skóry. Dziwi mnie zachowanie kilkunastoletnich dziewczynek, które w trosce o urodę nie nakładają kasku, bo zasłania im twarz. A potem wchodzą na hulajnogę i mają wypadek , którego skutkiem jest twarz oszpecona do końca życia, albo przynajmniej na parę lat.

Mówi pan o długofalowych skutkach wypadków?
Trzeba sobie z tego zdawać sprawę. W przypadku ran twarzy - nawet jeżeli będziemy je leczyli skutecznie - i tak potem latami zostają różne uszczerbki.

W jakim wieku są wasi pacjenci?
Od dziesiątego roku życia w górę.

Rodzice muszą mieć odwagę, by 10-latkowi pozwolić jeździć hulajnogą elektryczną...
Także uważam że jest to bez sensu. Chociaż z drugiej strony sam niedawno spotkałem w lesie sześciolatka na quadzie, wiozącego za plecami na bagażniku czteroletnią siostrę. Odprowadziłem dzieci do domu i usłyszałem, że same odpaliły quada, otworzyły furtkę i wyjechały...

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Pamiętam wypadki, w których młodzi ludzie ginęli na quadach.
Jako chirurdzy dziecięcy znamy mnóstwo takich przypadków, bo quady są również bardzo niebezpieczne. Nie mówię, żeby zabronić literalnie wszystkiego, sugeruję jednak, aby w stosunku do dzieci zachować minimum kontroli nad tym, co robią. Zwłaszcza jeśli zdamy sobie sprawę ze skali plagi wypadków na hulajnogach.Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że nikt nie zabroni korzystać z hulajnóg, które zostały w końcu dopuszczone do ruchu. Ale już założenie kasku na głowę powinno być bezwzględnie wymagane przy jeździe hulajnogą elektryczną.

Ministerstwo Infrastruktury zapowiada wprowadzenie takiego wymogu. Ma to jednak być poprzedzone konsultacjami społecznymi.
Uważam, że przedłużanie podjęcia decyzji w tej sprawie może przynieść kolejne dramaty.  Już teraz jest to działanie spóźnione. Ze skutkami rosnącej popularności hulajnóg elektrycznych mamy do czynienia od wiosny. Dzieci miały hulajnogi, hulajnogi były dostępne, tylko czekano na poprawę warunków meteorologicznych. Zrobiło się ciepło i nastąpił dramat komunikacyjny.

Zostają jeszcze rodzice. To oni mogą powiedzieć "nie pozwalam".
W dobrze pojętym interesie rodziców jest, żeby dziecko nie ulegało tego typu ciężkim urazom. Przecież to jest logiczne. Dlatego rodzice, którzy dziecku w wieku 12-14 lat fundują hulajnogę a potem pozwalają mu jeździć bez nadzoru, niestety, sami się proszą o kłopoty. Rozumiem, że trudno upilnować siedemnastolatka, ale w przypadku młodszych dzieci rodzice mają chyba coś do powiedzenia, prawda? Nadzór jest możliwy.

Rozmawiacie z rodzicami pacjentów, dlaczego nie wymagali jazdy w kaskach?
Wielokrotnie. Niektórzy cytują dzieci, które deklarowały, że w kasku nigdzie nie pojadą, bo nie wypada. W takiej sytuacji odpowiadam, że gdyby rzeczywiście nie pojechały, nie miałyby groźnego wypadku. Stare powiedzenie mówi, że Polak mądry po szkodzie. U nas często po szkodzie Polacy pozostają głupi tak, jak przed szkodą. O ile dzieci nie mają jeszcze wyobraźni i doświadczenia, to dorośli powinni przewidzieć skutki swojego działania. Zwłaszcza, że po wypadku zawsze jakiś ślad zostaje. Nie jest tak, że człowiek ma, jak w grze komputerowej, ileś tam żyć. Życie jest jedno i naprawdę łatwo je stracić.
 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama