Awantura o wystawę „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” w Muzeum Gdańska
– Sprzeciwiamy się niesprawiedliwym i powierzchownym ocenom pojawiającym się w przestrzeni publicznej w związku z wystawą „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” – wyłącznie ze strony osób, które nie zapoznały się ani z samą ekspozycją, ani z jej kontekstem historycznym i edukacyjnym. Ubolewamy nad tym, że narracja wokół wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla doraźnych celów politycznych – piszą władze Muzeum Gdańska i Muzeum II Wojny Światowej po fali krytyki, jaka dotyka otwartą kilka dni temu wystawę opowiadająca o losach mieszkańców Pomorza wcielanych do armii niemieckiej podczas II wojny światowej.

O czym opowiada wystawa „Nasi chłopcy”?
„Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” to tytuł wystawy przygotowanej przez Muzeum Gdańska we współpracy z Muzeum II Wojny Światowej oraz Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie, „w oparciu o zbiory muzeów pomorskich oraz kilkudziesięciu rodzin z Pomorza i Gdańska”. Opowiada o losach mieszkańców Pomorza wcielonych przymusowo do Wehrmachtu w czasie II wojny światowej, podejmując przemilczany przez dekady temat służby mieszkańców Pomorza w Wehrmachcie podczas II wojny światowej.
– Ekspozycja nie tylko przybliża przyczyny, przebieg i konsekwencje masowej rekrutacji prowadzonej przez III Rzeszę w naszym regionie, ale także stawia istotne pytania o pamięć – i zapomnienie – tego zjawiska po 1945 roku – tak o wystawie piszą na swojej stronie władze Muzeum Gdańska.
Podkreślono, że bohaterami wystawy są mieszkańcy Pomorza Gdańskiego, przedwojenni obywatele II Rzeczpospolitej, Wolnego Miasta Gdańska czy Niemiec z różnych zakątków Pomorza.
– Ich losy pokazują, jak różne były indywidualne doświadczenia związane ze służbą w niemieckich – nazistowskich formacjach wojskowych. Łączy ich jednak wspólna, powojenna rzeczywistość – fakt, że przez dekady pozostawali na marginesie oficjalnej narracji historycznej – podkreślają pracownicy muzeum.
Przypomnijmy: według szacunków, do armii III Rzeszy w okresie II wojny światowej wcielono kilkaset tysięcy żołnierzy polskiego pochodzenia lub posiadających obywatelstwo polskie. Zdecydowana większość z nich wstępowała w niemieckie szeregi pod przymusem.

Kontrowersje wokół wystawy „Nasi chłopcy”
Kilka dni po otwarciu wystawy na władze Muzeum Gdańska posypały się głosy – delikatnie mówiąc – krytyki i oburzenia.
– Może jacyś chłopcy od Dulkiewicz i jej kolegów służyli Hitlerowi, ale nasi nie! – napisał w serwisie X Tobiasz Bocheński, europoseł PiS. – To jest niebywały poziom zidiocenia i zdrady sprawy polskiej. Tytuł tej wystawy jest obrzydliwy, mylący i bulwersujący. Zróbcie jeszcze wystawę „Nasi chłopcy w NKWD. Losy mieszkańców I Rzeczpospolitej w ZSRR”.
Na informację o tematyce wystawy zareagował także prezydent Andrzej Duda:
Nie ma zgody na relatywizowanie historii! (…) Przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako „naszych” to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja, nawet jeśli zdjęcia młodych mężczyzn w mundurach armii Hitlera przedstawiają przymusowo wcielonych do niemieckiego wojska Polaków.
Andrzej Duda / prezydent RP
Oburzony jest także wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz:
– Wystawa w Muzeum Gdańska „Nasi chłopcy” dotycząca mieszkańców Pomorza Gdańskiego służących w armii III Rzeszy nie służy polskiej polityce pamięci. Nasi chłopcy, żołnierze i cywile, Polacy, bronili Ojczyzny przed nazistowskimi Niemcami do ostatniej kropli krwi. To oni są bohaterami i to im należą się miejsca na wystawach – napisał szef ludowców.
Mariusz Błaszczak, szef KP PiS i były szef MON ocenił z kolei, że:
– Nasi chłopcy bronili Polski i ginęli od niemieckich dział, a nie zakładali mundury Wermachtu czy SS.
Ministerstwo broni wystawy „Nasi chłopcy”
W obronie władz obu muzeów stanęło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W komunikacie zatytułowanym „Stop dezinformacji w social mediach!” czytamy:
Wystawa „Nasi chłopcy” prezentowana przez Muzeum Gdańska przywraca pamięć o Polakach, którym podmiotowość została przemocą odebrana, i o których na całe dekady zapomniano. Wystawa przybliża losy dziesiątków tysięcy Polaków, przymusem wcielonych do Wehrmachtu. Ogromna część z nich zdezerterowała, zasilając później szeregi Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Jak dodano w komunikacie, misją instytucji takich jak muzea jest rzetelne i kompleksowe prezentowanie historii, często dotyczącej tematów trudnych i do tej pory przemilczanych.
– Zarzuty o przekłamywanie historii, które forsowane są przez część sceny politycznej, są nie tylko szkodliwe – podważają zaufanie do instytucji, których fundamentalnym zadaniem jest strzeżenie prawdy historycznej. Instytucje muzealne kierują się etosem badawczym, opartym na weryfikacji źródeł, analizie faktów i prezentowaniu różnorodnych perspektyw. Przeszłość powinna być i jest opowiadana przez polskie instytucje kultury w sposób rzetelny, a nie taki w którym wykorzystywane są wygodne narrację polityczne – czytamy.
Muzeum Gdańska: Oskarżenia o gloryfikowanie niesprawiedliwe
Do fali krytyki odniosły się w komunikacie przesłanym mediom Muzeum Gdańska i Muzeum II Wojny Światowej. Władze obu placówek wyjaśniają w nim, że wystawa: „opowiada o przymusowych wcieleniach Pomorzan do Wehrmachtu po 1939 roku. Nie jest to temat łatwy, ale ważny – dotyczy setek tysięcy ludzi, którzy po wojnie przez dekady milczeli ze wstydu lub strachu. Ekspozycja została przygotowana we współpracy z renomowanymi instytucjami naukowymi i jest oparta na faktach”.
Jak podkreślają pracownicy muzeum:
Nie gloryfikujemy Wehrmachtu. Pokazujemy cierpienie ludzi, którym odebrano wybór. Odmawianie im dziś polskości jest głęboko niesprawiedliwe i przypomina retorykę propagandy PRL-u, która przez dekady stygmatyzowała ofiary, a nie sprawców.
pracownicy Muzeum Gdańska
– Wszystkich zachęcam do obejrzenia wystawy. Tu nie ma żadnej gloryfikacji Niemiec, wojny, hitleryzmu… Tu jest opowieść o dramacie ludzi na pograniczu – napisał w mediach społecznościowych socjolog i Kaszuba prof. Cezary Obracht-Prondzyński.

Wyjaśnienie tytułu wystawy „Nasi chłopcy”
– Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”) – wyjaśnia Andrzej Gierszewski, rzecznik Muzeum Gdańska.
Muzeum, zapowiadając wydarzenie, podkreślało, że na powierzchni 200 mkw. zgromadzono oryginalne eksponaty, fotografie, nagrania, instalacje artystyczne i pamiątki rodzinne.
– To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków – mówił kurator wystawy dr Andrzej Hoja z Muzeum Gdańska.
Wystawie towarzyszy program wydarzeń naukowych i edukacyjnych. Ekspozycję podzielono na trzy części:
- „W Rzeszy”,
- „Ślady”
- i „Głos”.
– Wierzymy, że muzeum jako instytucja zaufania publicznego ma obowiązek podejmować także trudne tematy. Nie po to, by usprawiedliwiać lub oskarżać, lecz by tłumaczyć i pogłębiać zrozumienie. Tylko tak można budować wspólnotę opartą na empatii, a nie na uproszczeniach – mówił prof. Waldemar Ossowski, dyrektor Muzeum Gdańska.
Gdzie i kiedy można zobaczyć wystawę „Nasi chłopcy”?
- Wystawę „Nasi chłopcy” można oglądać w Ratuszu Głównego Miasta do 10 maja 2026 roku.
























Napisz komentarz
Komentarze