Reklama E-prenumerata Zawsze Pomorze na rok z rabatem 30%
Reklama Przygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama

A niech idzie w cholerę ta cholera! O przecinkowcach, które pływają w Bałtyku

Po wykryciu bakterii cholery u pacjentki ze Stargardu, jedni zastanawiają się nad bezpieczeństwem epidemiologicznym, inni uważają, że chorobę wymyślono na potrzeby polityków. – Żyjemy w bańce. Jeżeli bańka pęknie i kokon cywilizacyjny zostanie naruszony, możemy mieć powtórkę z rozrywki – mówi prof. Adam Szarszewski z GUMed.
cholera, lekarstwo, zdjęcie ilustracyjne
Największą karą dla nas wszystkich byłby powrót cholery. Choroby brudnych rąk, na którą co roku zapada prawie milion osób, a umierają tysiące, wyczerpanych biegunkami i wymiotami

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Cholera w Polsce 2025. Czy grozi nam epidemia? Objawy, profilaktyka i fakty

– Dlaczego, kiedy przeklinam, mówię „o, cholera!”, a nie „o żesz dżuma”? – pytam prof. Adama Szarszewskiego, kierownika Zakładu Historii i Filozofii Nauk Medycznych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

– To ciekawe, bo cholera jest znacznie krócej z nami niż dżuma czy tyfus – przyznaje profesor. – Bierze się to stąd, że cholera dla społeczeństw z pierwszej połowy XIX wieku była ogromnym wstrząsem społecznym. Wcześniej, od połowy XVIII wieku, duże epidemie w Europie nie występowały. A potem przyszła cholera i zabiła setki tysięcy mieszkańców naszego kontynentu.

Wykrycie bakterii cholery w Stargardzie. Co wiemy?

Przed kilkoma dniami Polskę obiegła informacja, że dwa niezależne laboratoria potwierdziły wykrycie u seniorki ze Stargardu materiału genetycznego przecinkowca cholery. Kobieta trafiła do szczecińskiego szpitala, pod nadzorem epidemiologicznym znalazło się 85 osób z jej otoczenia. Obecnie czekamy na posiewy mikrobiologiczne, które pozwalają na wyhodowanie patogenu i ostateczne potwierdzenie związku objawów z danym zarazkiem. Czy jest to powód do stresu?

Cholera należy do chorób, które w Polsce od lat rodzimie praktycznie prawie nie występują. Jest związana ze złym stanem higienicznym w danym rejonie. Pojawia w przypadku działań wojennych, jak chociażby w Jemenie, w Syrii, kiedy są niszczone sanitariaty, systemy dostaw wody pitnej, kanalizacja. Występuje też w miejscach katastrof humanitarnych, jak chociażby na Haiti, gdzie doszło przed laty do trzęsienia ziemi, a także w rejonach, gdzie poziom higieny jest bardzo niski.

dr n. med. Anna Bogacka / specjalistka chorób wewnętrznych oraz medycyny morskiej i tropikalnej z Kliniki Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych GUMed

Czym jest cholera? Objawy i drogi zakażenia

Dr Bogacka pracowała w szpitalu w Angoli i była świadkiem licznych epidemii w tej części świata. Opowiada o klasycznym objawie choroby, czyli bardzo ostrej masywnej biegunce, która wygląda jak woda po gotowaniu ryżu, czyli – według WHO – rice water diarrhea.

Cholerą można zarazić się w miejscach, do których Polacy chętnie jeżdżą na wakacje. W ostatnim doniesieniu z 2 maja tego roku epidemię w 2025 roku notowano w: Etiopii, Indiach, Kenii, Namibii, Nepalu, czy w bardzo popularnej Tanzanii. W Unii Europejskiej co roku występuje kilka przypadków zachorowań związanych właśnie z podróżami na inne kontynenty.

Problem w tym, że pacjentka ze Stargardu oraz jej bliscy nie wyjeżdżali z kraju. Skąd więc wzięła się bakteria?

– To duża zagadka. Oznaczałoby to, że źródło zakażenia musiałoby być gdzieś poza krajem, a więc chora musiała się zetknąć z osobą, która powróciła z zagranicy – uważa prof. Szarszewski.

– W USA dobrze udokumentowaną drogą zakażenia cholerą jest spożywanie surowych skorupiaków, takich jak krewetki i kraby; notowano przypadki zachorowań po przywiezieniu owoców morza z zagranicy, a bardzo rzadko infekcje występowały również po zjedzeniu surowych lub niedogotowanych skorupiaków pochodzących z Zatoki Meksykańskiej – wylicza dr Bogacka.

Skąd bakteria cholery w Polsce?

W przypadku zakażonej seniorki, pozostajemy tak czy inaczej w sferze domysłów. Jak przypomina ekspertka, nikt z jej otoczenia nie miał żadnych objawów, choć cholera jest chorobą bardzo zakaźną. Wiadomo jednak, że nie wszystkie zakażone osoby muszą mieć objawy, a ciężki przebieg prezentuje mniej więcej jedna na dziesięć osób zakażonych.

I jeszcze jedno – badania środowiskowe potwierdzają obecność przecinkowców cholery w wodach Bałtyku. 

  • W 2018 roku wykryto bakterię cholery w okolicach Gdyni Dębogórza. 

– Obecna sytuacja stanowi ostrzeżenie, że choroby które już w Polsce nie występują endemicznie albo nigdy nie występowały i były postrzegane jako typowo tropikalne, wskutek zmian klimatycznych mogą zadomowić się również w naszym kraju – przestrzega dr Bogacka.

Historia cholery w Polsce i Europie

W Gdyni nad Karwinami wznosi się do dziś krzyż upamiętniający ofiary cholery. Zwożono tam setki zmarłych z całej północnej części regionu. Ofiary z Gdańska i okolicznych miejscowości chowano m.in. na wyspie Ostrów, Chełmie, w Pruszczu Gdańskim. 

Kiedy zaraza przywędrowała do Europy pod koniec lat 20. XIX w., było to dla ówczesnych społeczeństw niewytłumaczalne. Nie rozumiano, dlaczego latem podczas pięknej pogody ludzie umierają na cholerę?

– Szokowała jej gwałtowność – mówi prof. Szarszewski.Heinrich Heine opisywał Paryż w 1832 r., kiedy to w stolicy Francji zmarło ok. 20 tys. osób. Zdarzyło się, że ludzie nagle umierali podczas balu i wprost w ubraniach balowych szli do trumien. 

W pewnym momencie zorientowano się, że choroba ma związek z wodą. Londyński lekarz zauważył, że połowa mieszkańców pewnej ulicy choruje na cholerę, a połowa – nie. Dlaczego? Okazało się, że ulica była zaopatrywana w wodę przez dwie różne pompy.

Spostrzeżenia angielskiego lekarza wykorzystał Gdańsk zaatakowany pierwszy raz przez cholerę w 1831 roku, kiedy to zarazę do portu przywlekli marynarze rosyjskiego statku. W drugiej połowie XIX w. w mieście nad Motławą przeprowadzono duże, pionierskie badania epidemiologiczne, potwierdzające, że ujęcia wody miały wpływ na występowanie cholery.

– W ten sposób Gdańsk stał się pierwszym na skalę światową dużym polem eksperymentu w zakresie epidemiologii – podkreśla prof. Szarszewski. – Leopold von Winter, nadburmistrz Gdańska współpracował z gdańskim lekarzem Carlem Lievinem, który zwrócił się do władz, by stworzyć nowoczesny system sieci kanalizacyjnej, czyli, krótko mówiąc, oddzielić wodę doprowadzoną od odprowadzanej.

Te urządzenia działają do dziś, a gdański system wodno-kanalizacyjny stał się wzorem dla innych miast europejskich, m.in. Wiednia i Berlina.

  • Na ziemiach polskich cholera szerzyła się w latach: 1837, 1848, 1849, 1852, 1863, 1878, 1892, 1904, ostatni raz atakując Polskę w 1920 roku.

Czy grozi nam epidemia cholery?

Dr Anna Bogacka uspokaja, że Polacy mają zupełnie inne standardy higieniczne niż, na przykład, ludzie, którzy mieszkają w buszu bez bieżącej wody, sanitariatów, którzy nie mają możliwości, czy po prostu wiedzy, jak przygotować posiłki zgodnie ze standardami higieny.

– Pamiętajmy o myciu rąk, przygotowywaniu posiłków i napojów z pewnych, bezpiecznych produktów, co uchroni nas przed wieloma chorobami przenoszonymi drogą pokarmową - przypomina lekarka. – W przypadku cholery istnieją także doustne szczepionki, które warto rozważyć szczególnie przed wyjazdem do krajów, gdzie występuje epidemia tej choroby.

Jesteśmy przekonani, że żyjemy w bańce. Jeżeli ta bańka pękłaby i kokon cywilizacyjny zostałby naruszony, możemy mieć powtórkę z rozrywki. Jeżeli to tak będzie wyglądało jak teraz, to przypadki cholery, które się od czasu do czasu zdarzają i będą się zdarzały, nie stanowią większego zagrożenia epidemiologicznego dla populacji. Ale rękę trzeba trzymać na pulsie.

prof. Adam Szarszewski / kierownik Zakładu Historii i Filozofii Nauk Medycznych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

Kokon cywilizacyjny mogłaby naruszyć wojna. Zbombardowanie ujęć wodociągowych, albo akcje terrorystyczne. Do wszystkich gmin trafił w minionym tygodniu komunikat Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, nakazujący wzmocnienie ochrony ujęć wody. Podkreślono wzrost zagrożenia dla infrastruktury wodociągowej i wskazano na możliwe zatrucie wody.

Fake newsy i dezinformacja o cholerze

Będziemy bezpieczni także wtedy, gdy zaufamy nauce i będziemy przestrzegać zasad formułowanych przez epidemiologów. Z tym jednak nie jest najlepiej, skoro co drugi rodak jest zwolennikiem teorii spiskowych.

Po opublikowaniu na jednym z portali informacyjnych artykułu o wykryciu bakterii cholery pod tekstem zaroiło się od komentarzy podważających wypowiedzi specjalistów.

– Ale szukacie guza z wymyślaniem tych chorób, musicie zrozumieć, że ludzie w nic wam już nie uwierzą, więc zostawcie te kity na święta dla rodziny – napisał pan Piotr, prezentujący się na zdjęciu w obcisłym t-shircie. 

Wtórowali mu pan Radosław, pani Olga, Marta i kilkaset innych osób. Nawet przy założeniu, że część z nich to boty manipulujące opinią publiczną na zlecenie nieprzychylnych nam państw lub części środowisk politycznych, sytuacja wygląda niepokojąco.

Prof. Łukasz Balwicki, kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej GUMed, krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego przyznaje, że tego typu opinie z jednej strony przeczą zdrowemu rozsądkowi i naukowemu spojrzeniu na tematy zdrowia. 

– Trzeba jednak zrozumieć, że są w społeczeństwie osoby, dla których nie zawsze nauka, medycyna są priorytetami w ich życiu – uważa konsultant krajowy. – Być może nie mają kierunkowego wykształcenia, nie żyją tymi tematami, tak jak my. Nie są w stanie ocenić informacji „podawanych do wierzenia” przez specjalistów. 

Dlatego drogą, którą powinniśmy obrać jest spokojne budowanie zaufania do instytucji publicznych. Chociażby do inspekcji sanitarnej, która stoi na straży naszego zdrowia, w znaczeniu populacyjnym. I po ją powołaliśmy, po to ją finansujemy, po to się ludzie kształcą, żeby tam pracować, po to unowocześniamy laboratoria, żeby ona dla dobra społeczeństwa pełniła swoją rolę. Musimy obdarzyć ją zaufaniem takim samym, jak wojsko, policję, czy straż pożarną. Należy budować zaufanie do tych instytucji i nie pozwalać na to, żeby podważano ich autorytet.

prof. Łukasz Balwicki / kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej GUMed, krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego

Kto wymyślił wirusy i bakterie?

Inna sprawa, że pandemia COVID-19 podzieliła Polaków na tych, którzy wierzą w wirusy i bakterie, i na tych, którzy w nie nie wierzą.

– Wpłynęło na to zapewne zapotrzebowanie polityczne niektórych grup, które uznały, że jest to jeden ze sposobów gromadzenia zwolenników pewnych ruchów światopoglądowych, czy politycznych – twierdzi krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego. – Są to działania cyniczne, odbywające się ze szkodą dla społeczeństwa. W Polsce nikt nie wymyśla wirusów, bakterii, chorób, żeby kontrolować obywateli. W związku z tym bardzo niebezpieczne jest zezwolenie na udostępnianie się w przestrzeni medialnej takich głosów. I nie mówię tu o ograniczeniu wolności słowa, ale o potrzebie szybkiej reakcji i o walce z fake newsami. Odpowiedzialne instytucje powinny natychmiast reagować z dużą energią i prowadzić stałą komunikację ze społeczeństwem.

Prof. Balwicki podkreśla, że wobec lekarzy i personelu medycznego, czyli osób powołanych do świadczenia o zdobyczach medycyny, reakcja powinna być raczej zdecydowanie surowsza, niż względem „laików”. Osoby z wykształceniem medycznym, które rozpowszechniają informacje nieprawdziwe, mogące skutkować negatywnymi konsekwencjami, powinny być za to karane. Reprezentują one zawód zaufania publicznego, powinny więc stosować wyższe standardy przy rozpowszechnianiu informacji. Ewidentne wprowadzanie w błąd ludzi, jeśli ten błąd może nieść za sobą skutki zdrowotne, musi spotkać się z nieuchronną karą.

Tak czy inaczej, największą karą dla nas wszystkich byłby powrót cholery. Choroby brudnych rąk, na którą co roku zapada prawie milion osób, a umierają tysiące, wyczerpanych biegunkami i wymiotami. I nikt jej, na złość Polakom, nie wymyślił.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaPrzygody Remusa rycerz kaszubski
Reklama
Reklama